Jestem wielbicielką błyszczyków do ust. Nie używam szminek w ogóle, natomiast błyszczyki – nałogowo. W swojej kolekcji mam ich kilkanaście. Od kiedy na rynku pojawiły się błyszczyki w tubkach, prawie całkiem odstawiłam błyszczyki w tradycyjnym opakowaniu (czyli buteleczka z patyczkiem). Do błyszczyka Bell też na początku podeszłam bez entuzjazmu. Bladoróżowy kolor i tysiące srebrnych drobinek, a na dokładkę słodki, plastikowy zapach unoszący się z butelki zdecydowanie pogłębiły moją niechęć. Już sobie wyobraziłam obsypane brokatem, lepkie usta – ale świat należy do odważnych. Trzeba spróbować. Uzbrojona w watkę nasączoną płynem do demakijażu (tak na wszelki wypadek) otworzyłam butelkę i pomalowałam usta. No i okazało się, że blady róż w zasadzie nie jest taki blady, bo nie kryje, tylko rozświetla usta. Drobinki rozłażą się na tyle, żeby nie biły blaskiem. Zapachu nie czuć, a smak błyszczyka jest całkowicie neutralny. Co więcej, błyszczyk w najmniejszym stopniu nie jest lepki – a to jeden z największych minusów tych produktów. Co prawda wciąż zostaje kwestia patyczka – po pierwsze, nie jest najwygodniejszy i trochę utrudnia poprawki makijażu ust w biegu. Po drugie, nie jest to najbardziej higieniczne wyjście – ujście tubki można wytrzeć, a patyczek przenosi do środka tubki wszystko, co na nim zostaje – oraz wpycha do niej powietrze. Mimo to, błyszczyk firmy Bell jest niezłą propozycją – bardzo tani, bardzo wydajny, dostępny w kilkunastu odcieniach. A że nie tak wygodny w użyciu jak tubkowe błyszczyki? Trudno. Jeśli masz ochotę wypróbować inny niż dotąd kolor albo Twój budżet jest ograniczony, zastanów się nad Shiny Lips.
Producent | Bell |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |