Marzeniem wielu kobiet jest zapuszczenie długich, bujnych włosów. Chyba wszystkie wiemy, że w niektórych przypadkach nastręcza to ogromnych problemów. Im dłuższe włosy, tym bardziej postrzępione końcówki, a co za tym idzie coraz intensywniejsze ich plątanie. I w końcu tracimy cierpliwość, robimy ciach i po sprawie, ale też po naszych długich włosach. Problem ten potęguje się, kiedy używamy mocnej suszarki lub prostownicy do włosów, które przyspieszają ten proces. A wcale tak być nie musi.
Ja miałam już dość comiesięcznego, przymusowego podcinania końcówek, które w międzyczasie, właśnie dzięki suszarce i prostownicy, strzępiły się koszmarnie i stawały coraz bardziej przesuszone. Żadne szampony do włosów suchych nie wchodziły w grę, gdyż te strasznie obciążają i przyspieszają przetłuszczanie się moich wrednych włosów. Postanowiłam poszukać ratunku wśród kosmetyków z serii przeznaczonej specjalnie do włosów długich – Be Long Lanzy. Przyznam, że efekt był trochę inny niż się tego spodziewałam.
ProtecShine ma postać bardzo gęstego żelu, podobnego do brylantyny. Przyznam, że przeraziłam się podczas pierwszego użycia – byłam pewna, że zaraz cała się pokleję, ale nic takiego na szczęście się nie stało. Ładnie wsiąka w wilgotne włosy i nie zostawia ani śladu (nie trzeba spłukiwać). Sytuacja taka sprzyja ogromnej wydajności kosmetyku. Niby małe 50 ml, lecz starcza na wieki regularnego stosowania, nawet przy bardzo gęstych włosach (takich jak moje). Zapach odżywki jest przyjemny, lecz na włosach nie pozostaje (może to i lepiej).
Podstawową funkcją kosmetyku jest domknięcie łusek włosa, przez co uzyskamy efekt silnego nabłyszczenia. Niestety nie na moich opornych włosach. Próbowałam używać go na różne sposoby: na całe włosy, na końcówki, dużo, mało i niestety w żadnym wypadku nie zauważyłam zmiany w połysku swoich włosów. Zrobiły się natomiast dużo gładsze i miększe, przez co lepiej się układały.
Po wielu testach stanowczo mogę stwierdzić, że najlepsze efekty odżywka przynosi, kiedy stosuję ją głównie na końcówki włosów, w niezbyt dużej ilości, a dodatkowo aktywowana jest ciepłem – tutaj gorący strumień suszarki, czy prostownika okazują się zbawienne, a nie niszczące.
Ogólny efekt, mimo wszystko, jest zadowalający. Wygładzone włosy mniej się plączą, a końcówki nie łamią się już tak mocno. Moją zmorą było obłamywanie się około 0,5-centymetrowych koniuszków, przez co moja kita wyglądała jak u liniejącej wiewiórki. Jest to niestety standardowy problem osób, które regularnie używają prostownicy. Dzięki ProtecShine problem znikł w 80%, a miesięcznie mogę „zaoszczędzić” do 2-3 cm moich, wkrótce długich, włosów – na tym zależało mi najbardziej. Poza tym, z tego, co można przeczytać na opakowaniu, preparat chroni przed przesuszeniem, podwyższoną temperaturą i promieniami UV – tego nie jestem w stanie sprawdzić, ale wierzę producentowi na słowo, gdyż obietnica zmniejszenia zjawiska rozdwajania i łamliwości została spełniona, skutecznie i szybko!
Podsumowując, kosmetyk jest drogi – to trzeba sobie jasno powiedzieć. Niestety wiele z nas najpierw przygląda się cenie, a dopiero później właściwościom preparatu – ProtecShine stanowczo nie jest kierowany do takich osób. Jest to produkt dla pań, które cenią sobie jakość i efekty!
Producent | Lanza |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: z filtrami UV |
Przybliżona cena | 93.00 PLN |