Swego czasu myślałam, że moje problemy z makijażem w postaci wiecznie zbrylających się na powiece cieni (wytrzymałość maksimum 3 godziny) spowodowane są przez używanie kosmetyków nieodpowiednich marek. Nie widziałam innego wytłumaczenia. Nie mam głęboko osadzonych oczu, skórę matuję czym się da, stosowałam różne zachwalane bazy, a i tak ciągle mam nieestetyczne wałeczki. Chwilami wyglądam, jak babsko z odległej wsi, które ma aspiracje na miastową - grudki zebrane w zgięciu powieki są niestety dość niechlujne. Jednak jako studentka nie bardzo mam pieniążki na Bóg wie jakie kosmetyki.
Dostałam któregoś dnia cień Clinique - High Impact i myślałam, że mój marny żywot się odmieni. Markowe, drogie, czego chcieć więcej.
Pudełeczko jest bardzo poręczne i estetyczne - malutkie, zielone, w dodatku nie ma możliwości, żeby po ewentualnym uszkodzeniu coś mi się rozsypało w torebce, aplikator również niczego sobie. Sam cień jest bardzo zbity i ma piękny kolor - kolor lekko opalonej, złocistej skory.
Umalowałam się i szczęśliwa pognałam na uczelnię. Pierwsza przerwa - wszystko ok. Druga przerwa - również bez zmian. Po trzeciej godzinie lusterko boleśnie ze mnie zadrwiło pokazując jakże znane mi wałeczki.
Tak, proszę drogich Pań, cień okazał się być kompletnie nie wart swojej ceny. O ile kupując cień o wartości 15 zł, zadowalają mnie całkowicie 3 godziny (przyzwyczaiłam się, że moja skóra na więcej nie pozwoli) to przy czymś o tyle droższym (ok. 130 zł) oczekiwałabym naprawdę świetnego efektu.
Niestety, nie doczekałam się. Całe szczęście był to prezent a nie własnoręcznie uciułane, wydane pieniążki, bo chyba w brodę bym sobie przez najbliższe 5 lat pluła.
Nie wystawię pięciu. Nie za taką cenę.
A ja w dalszym ciągu szukam cieni, które okażą się silniejsze niż kaprysy moich powiek.
Producent | Clinique |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kamieniu |
Przybliżona cena | 130.00 PLN |