Kremów do rąk należy używać przez cały rok, nie tylko zimą. Skóra dłoni jest bardzo uboga w gruczoły nawilżające i natłuszczające jej powierzchnię, zatem każde naruszenie bariery lipidowej kończy się zwykle nadmiernym przesuszeniem, łuszczeniem a później pękaniem – niezależnie od pory roku. W końcu latem także używamy detergentów, kto wie, może nawet w większych ilościach niż zimą.
Z założenia jest to krem raczej zimowy. Podstawowym jego zadaniem ma być ochrona przed wpływem ekstremalnych warunków pogodowych, ma też przeciwdziałać podrażnieniom wywołanym niskimi temperaturami, wiatrem, kontaktem ze śniegiem, czy lodem. Ma wygładzać, uelastyczniać, ujędrniać skórę oraz poprawić jej ukrwienie.
Może przekona się o tym jakaś bohaterka (albo bohater), która po zastosowaniu kremu najpierw wytrzyma okropne pieczenie wcześniej podrażnionej skóry, potem nie umrze, albo przynajmniej przezwycięży ból głowy wywołany intensywnym, ciężkim i bardzo męczącym zapachem. A na sam koniec zniesie paskudny, bardzo tłusty i długo wchłaniający się film na skórze, który skutecznie powstrzymuje przed dotknięciem czegokolwiek w obawie przed plamami. Gratuluję pomysłu na nazwę serii!
Może stosować go na noc? Raczej nie, bo zapach nie da nam zasnąć. Na lato nie nadaje się tym bardziej, mimo że dłonie nie pieką już jak w zimie, to ciężka, tłusta konsystencja latem nie sprawdzi się zupełnie. Może posmarować nim stopy? To jest jakieś sensowne rozwiązanie. I najlepiej od razu przykryć je kołdrą lub założyć skarpetki, żeby zapach się nie roznosił.
Tuba – brzydka, ale wygodna, z klapką. Z kategorii ekonomicznych – mieści w sobie aż 100ml. Spokojnie starczy go dla całej rodziny na kilka sezonów – jest bardzo wydajny.
Zakup obarczony jest ryzykiem ogromnego niezadowolenia. Nie polecam!
Producent | Mincer Mona Liza |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |