Czasem trudno sobie wyobrazić, czym może być taki bezwodny żel. Od razu wyjaśniam, że konsystencją, wyglądem, kolorem i wszelkimi uciążliwościami stosowania, specyfik ten niczym nie różni się od oliwki w żelu. Po tym krótkim wyjaśnieniu, wyobraźcie sobie, że macie takie coś nałożyć za dnia na twarz. Raz spróbowałam i na pewno nie zrobię tego znowu, już wolałabym żeby nos przymarzł mi do krzesełka wyciągu narciarskiego!
Nie muszę dodawać, że jest bardzo tłusty. Po jakimś czasie, i w tubie, i na twarzy, od żelu oddziela się sama oliwka, co potęguje uczucie tłustości. Żel jakby rozpuszcza się, traci swoją umiarkowanie gęstą konsystencję. Oczywiście należy zapomnieć o makijażu.
Jeżeli uprawiasz carving, budujesz igloo, wycinasz przerębel czy zimą sprzedajesz gazetę gdzieś przy skrzyżowaniu i stawiasz na ochronę swojej skóry, to ucieszysz się z faktu, że kosmetyk ten zawiera filtry UVA i UVB, które uchronią przed zimowym słońcem. Witamina E i olejek z awokado chronią i pielęgnują skórę narażoną na mroźny wiatr i ekstremalne warunki klimatyczne. A dziurka w tubce umożliwi powieszenie jej na szyi i cieszenie się wizerunkiem pajaca. Udany podryw „na narciarza” gwarantowany.
Niewielka, przezroczysta tubka, z niewygodną, maleńką zakrętką, mieści w sobie 30ml żelu o pudrowym, bardzo męczącym zapachu.
Totalna pomyłka. Nie polecam nikomu!
Producent | Mincer Mona Liza |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: zimowe |
Przybliżona cena | 7.00 PLN |