Najbardziej romantyczny a jednocześnie nieco zwariowany pomysł ostatnich tygodni, który wypłynął od mojego mężczyzny? „Kupmy sobie parzyste perfumy – będziemy pachnieć jak para”. Wiecie, Mundial te sprawy... pomysłodawca postawił na nowy duet Pumy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ja czuję się odrobinę pokrzywdzona.
Piłkarski design absolutnie mi nie przeszkadza, jednak sam zapach nie bardzo trafił w moje gusta. Kwiatowo-owocowa woń, ocierająca się nieco o klimaty orientalne jest dość ciężka i jakoś nie kojarzy mi się z porywem stadionowych emocji. Zapach nie ma w sobie nic ani oryginalnego, ani romantycznego, ani eleganckiego, sportowy czy świeży też nie jest.
W nutach głowy odnajdujemy: jagody czerwonego pieprzu, liście mandarynki, żurawinę, yuzu. W nutach serca dominują: jaśmin, kwiat lotosu, piwonia. A nuty bazy stanowią: piżmo, sandałowiec, drzewo massoia, ambra, drzewo migdałowe.
Powinno to zapowiadać ucztę dla zmysłów, a faktycznie pachnie jak dziwna hybryda sklecona naprędce. Chociaż trzeba przyznać, że bezbłędnie działa na mężczyzn, skoro mój chłodno kalkulujący realista tak szybko jej uległ. I tu należy postawić sobie pytanie, czy chcemy pachnieć dla siebie, czy dla kogoś i tym kierować podczas wyboru.
Trwałość zadowalająca, a ceny... mocno wyśrubowane, bo za 20 ml zapłacimy około 51 zł, a za 50 ml aż 95 zł.
Producent | Puma |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 51.00 PLN |