Zagapiłam się i nie zauważyłam, że kończy mi się właśnie krem. Stojąc przed półkami w jednym ze sklepów Rossmann zastanawiałam się, który kupić tym razem. Mój dotychczasowy faworyt, chociaż najlepszy z dotąd używanych, nie zadowalał mnie do końca. W każdym było coś do zarzucenia: brak obiecanego matu, krótkotrwały efekt, zapach nie do zniesienia itd. Postanowiłam szukać dalej kremu idealnego i skusiłam się na ten Kolastyny, bo jak wiemy produkty polskich firm coraz częściej okazują się lepsze od tych zagranicznych.
Tuba mieści krem o pojemności 50 ml i zapachu morelowym. Efekt po nałożeniu nie powala na kolana - zabrakło mi wymarzonego matu (kobiety z cera tłusta wiedzą o co chodzi) i szczerze mówiąc pomyślałam sobie, że to jest po prostu kolejny niewypał w galerii sprawdzonych kremów. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy po paru dobrych godzinach stan mojej skóry się nie zmienił! Zero błysku! Zero potrzeby użycia bibułki czy papieru potrzebnego do przywrócenia mojej twarzy ponownego zmatowienia! I twarz miła w dotyku. Z każdym innym kremem wyglądałabym już jak przetarta olejem a tu taka niespodzianka! Pełen zachwyt.
Szczerze polecam zdesperowanym w ciągłych poszukiwaniach kremu idealnego! Zwracam honor Kolastynie, do której byłam dotąd nastawiona sceptycznie.
Producent | Kolastyna |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: matujące |
Przybliżona cena | 13.00 PLN |