Zawsze lubiłam zapach lawendy, pewnie dlatego, że do tej pory miałam styczność z delikatnymi woniami. Niestety tym razem trafiłam na coś, co nie odpowiada mojemu nosowi a to przecież ma być jeden z głównych atutów kosmetyków do kąpieli.
Do wanny wlewamy kilka nakrętek olejku, moim zdaniem 3 lub 4, zależy od wielkości wanny. Woda zabarwia się na lekko błękitny odcień, mimo że olejek jest zielony. W całej łazience można wyczuć ostry i intensywny zapach lawendy. Trudno uwierzyć, że cos takiego może relaksować, ale jednak może w niewielkim stopniu.
Olejek nie wysusza skóry ani też nie natłuszcza, jedni policzą to jako plus, inni za minus. Mnie to potrzebne nie jest, bo cokolwiek pozostałoby na skórze po wyjściu z wanny, to i tak wytrze się w ręcznik. Za to wannę trzeba opłukać po skończonej kąpieli. Radzę nie trzymać ciężkiej butli mokrą dłonią, bo jej zderzenie z podłogą z pewnością zakończyłoby się „stłuczką”.
Zapach jest rzeczą gustu, więc jeśli ktoś chce zaryzykować to ani nie odradzam, ani też specjalnie nie zachęcam.
Skład: Sulfated Castor Oil, Glycerin, Lavandula Angustifolia, Alcohol, Parfum, Citronellol*, Geraniol*, Linalool*, Limonene*, Coumarin*, Buxus Chinensis.
*Bestandteil natürlicher ätherischer Öle
Producent | Dr. Hauschka |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Olejki do kąpieli i pod prysznic |
Przybliżona cena | 42.00 PLN |