O ile znajdzie się ktoś, komu seria Fruttata przypadnie do gustu, to jestem więcej niż pewna, że z tego kremu zadowolony nie będzie. A ze mną jest wręcz odwrotnie. Do serii podeszłam sceptycznie, bo jest dla mnie stanowczo za ciężka do stosowania codziennego, natomiast ten krem to ideał, zwłaszcza na cieplejsze pory roku.
Preparat jest bardzo lekki, wchłania się niemal natychmiast. Nawilża niestety krótkotrwale i po kilkunastu minutach w ogóle nie ma śladu, że coś było aplikowane. I tego moja mieszana skóra potrzebuje tuż przed makijażem – potem świetnie radzi sobie już sama. Krem co prawda nie ma właściwości matujących, ale też nie powoduje szybszego przetłuszczania, nawet w gorące dni – wszystko utrzymane jest w należytej równowadze. Jako plus należy mu też odnotować obecność filtra SPF10 (który działa bardziej psychologicznie niż ochronnie, ale to inna historia) – nie jest on przyczyną trudności w aplikacji czy białego nalotu, który pojawia się w wielu kremach z filtrami.
Konsystencja, jak wspomniałam jest lekka i dość rzadka, przypomina popularne ostatnio kremy-fluidy, więc preparat czasem ucieka z palców i trzeba go „łapać”. Opakowanie, którym jest słoiczek, jest więc jak najbardziej na miejscu. Dostępny jest w dwój pojemnościach: 15 ml za około 52 zł i 50 ml za 120 zł. Zapach – typowy dla serii, świeży, przypomina domowy kompot owocowy.
Oddając mamie wypożyczone kosmetyki po tygodniowej kuracji, chyba najtrudniej było mi rozstać się właśnie z tym. Generalnie polecam do każdej cery, ale niekoniecznie do bardzo suchej.
Producent | RVB |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: z filtrami UV |
Przybliżona cena | 120.00 PLN |