Domowe zabiegi, mające na celu poprawę stanu skóry, stają się coraz bardziej intensywne – czasem skutkują intensywnym złuszczaniem skóry czy przejściowymi podrażnieniami. Ja tego nie lubię – jeśli kosmetyk, choćby najlepszy długofalowo, zmusi mnie do zmiany planów, bo nie mam ochoty opowiadać wszystkim, dlaczego tak wyglądam, to dla mnie odpada. Dlatego bardzo lubię całą kwasową serię Turnaround Clinique i używam jej od dawna. Maska z tej linii, która pojawiła się jakiś czas temu w sprzedaży, jest ciekawym produktem – działa szybko, bo już w tytułowe 15 minut, doraźnie odświeża twarz, a stosowana przez dłuższy czas (zgodnie z instrukcją) daje ładny, pożądany rezultat gładszej, bardziej rozjaśnionej i wolnej od wyprysków skóry.
Płaski słoik zawiera 50 ml maski. I chociaż wiele osób spojrzy na tę informację, a potem na cenę i skreśli ten produkt od razu jako zbyt drogi, to ja mogę powiedzieć tyle: w pół roku, przy regularnym stosowaniu co najmniej raz w tygodniu, da się zużyć może połowę tej pojemności. A może nawet mniej. Po prostu, tej maski nie nakłada się dużo, wręcz przeciwnie – efekt osiąga się, pokrywając skórę twarzy cieniutką warstwą specyfiku. Maska zastyga, ale nic nie szkodzi, można w razie czego otworzyć drzwi listonoszowi, bo skóra po niej jest gładka i rozświetlona drobinkami miki. To też jest plus.
Oczywiście, maskę można nosić na twarzy dłużej, niż zaleca producent, ale w zasadzie nie daje to żadnego większego efektu – wystarczy poczekać kwadrans, aż zastygnie, po czym zdjąć ją z twarzy, albo „wałkując” ją na skórze, albo posłużyć się szczoteczką do twarzy.
Nie jest to rzecz jasna produkt, który uratuje skórę z dużymi wypryskami, ale warto mieć ją na półce, jeśli raz na jakiś czas, patrząc w lustro, widzimy szary odcień i krostki.
Producent | Clinique |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: rozjaśniające |
Przybliżona cena | 150.00 PLN |