Ekspert radzi, jak przetrwać rozwód
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuRozwód uważany jest za jedno z bardziej stresujących wydarzeń życia. Kończy się miłość i życie, do którego się przyzwyczailiśmy. Zaczyna się nowe i to nowe nas kobiety przeraża. Dwie z was wspominają swoje rozstanie i towarzyszące mu emocje. Nasz ekspert radzi, jak przeżyć rozstanie.
Bezsilność
Co czuje kobieta, gdy jej partner komunikuje o rozstaniu… To sprawa indywidualna. Jedne z was pewnie wpadłyby w furię, inne płakały, część z was poczułaby bezsilność.
Pierwsza myśl to bezsilność. Jestem kobietą twardo stąpającą po ziemi - mówi Lena, mama pięcioletniego Franka i czteroleniej Basi. — Samowystarczalną, zaradną, mimo to poczułam się bezsilna w jednej chwili. Nie wiedziałam co zrobić – walczyć dla dziecka czy odejść dla nas, dla mnie, dla niego.
Bezsilność mnie obezwładniała. Jakby wszystkie komórki ciała z aktywnych zmieniły się w pasywne i poszły spać. Poczułam to tuż po informacji o rozstaniu przekazanej mi ot tak, w łazience, przy porannej toalecie. Ze stresu byłam senna i nie miałam na nic siły. Grałam przed dziećmi. Zamiast się z nimi bawić, leżałam obok zabawek na podłodze, prawie zasypiałam, odpowiadałam półgębkiem. Powiedziałam im, że jestem bardzo zmęczona. Dało mi to przyzwolenie na leżenie obok i nic nierobienie, bo nic robić nie byłam w stanie. Gdyby nie moje dzieci wpadłabym w rozpacz, z której samej trudno wyjść. To dla nich musiałam się pozbierać.
***
— Bezsilność bywa zbawienna. Zwłaszcza w momencie informacji o rozstaniu. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji trzeba wstać, działać, coś przedsięwziąć, reagować, decydować, interweniować… Wbrew pozorom ratunkiem może być bezsilność. Bo jeśli jedno postanawia odejść, drugie tak naprawdę nic nie może zrobić. Nawet gdy nie wyrazi zgody na rozwód, to nie ma wpływu na rozstanie, które już nastąpiło na dużo ważniejszym poziomie niż sala sądowa – na poziomie emocjonalnym, fizycznym i psychicznym. Gdy to się stanie, można tylko ogłosić bezsilność i w niej trwać. Bezsilność to cenny stan, to szansa na spotkanie z prawdą o swoim życiu, na zebranie sił na długi proces zmian, jakie niesie ze sobą rozstanie. Czerpmy więc siłę z bezsilności. Zamiast kopać się z koniem, warto poszukać najlepszych na ten etap rozwiązań. Jesteśmy bezsilni, ale nie bezradni. Dostrzeżmy i zrozumiejmy tę różnicę — komentuje Agnieszka Ostrowska Life & Women Way Coach, autorka książki "Droga kobiet.pl. One sieją moc", która wkrótce pojawi się na rynku wydawniczym.
Strach
Szczęście rodzinne, zdrowie, praca i uczciwe życie — tak przedstawia się czołówka wartości najbardziej cenionych w polskim społeczeństwie — według badania "Wartości i norm Polaków" wykonanych przez CBOS w 2013 roku. Dlatego, gdy zagrożona jest rodzina, kobiety czują strach.
Myśl o jego wyprowadzce i rozstaniu była dla mnie przerażająca — zwierza się Danusia, z dwudziestoletnim stażem małżeńskim. — Strach mnie dosłownie paraliżował. Strach i bezsilność, że już nic nie mogę zrobić, nic już się nie da zrobić.
Im bliżej rozwodu, tym lęk był coraz większy. Miałam momenty, gdy chciałam zasnąć i się nie obudzić. Bałam się o naszą przyszłość finansową i trochę też mieszkaniową, bo mimo tego, że mi obiecał, że zostanę z dziećmi w naszym dużym mieszkaniu, a on kupi sobie coś mniejszego… nie byłam pewna, czy tak naprawdę będzie. W końcu przysięgał też wierność…
Nachodziły mnie różne koszmary, że kran nie działa, że zalało nam mieszkanie. Koszmary dotyczyły trzęsienia ziemi, pożaru i zawsze w takim śnie musiałam ratować nasze dzieci - dodaje Lena.
***
— Każda zmiana na początku przeraża. Strach to podstawowe uczucie, jakie pojawia się w chwili zmiany. Od tej pory wszystko będzie inaczej, a na dodatek nie wiadomo, jak będzie. Dlatego chęć zaśnięcia i nieobudzenia się często towarzyszy procesowi zmiany. Paraliż strachu obezwładnia tak mocno, że pragniemy, by to wszystko odbywało się gdzieś w innej przestrzeni, poza nami. Niepewność o przyszłość, o byt, o dom, o dzieci towarzyszą każdej kobiecie w momencie rozpadu małżeństwa. Jaki może być sposób, by poradzić sobie ze strachem, niepewnością i bezsilnością? Przyjąć, że teraz tak musi być, że to etap rozstania.
Dobrze, by zapewnienia męża o zostawieniu rodzinie mieszkania czy domu zostały poparte notarialnymi zapisami. Nie trzeba na nie czekać aż do rozwodu, a z pewnością częściowo chociaż uspokoją i dadzą poczucie bezpieczeństwa — radzi trenerka rozwoju osobistego, Agnieszka Ostrowska.
Ból
W Polsce zdecydowani zwolennicy rozwodów stanowią grupę dwukrotnie większą liczebnie niż ich zagorzali przeciwnicy. Obecnie jedynie co ósmy ankietowany (13 proc., od 2008 roku spadek o 2 punkty) twierdzi, iż bezwzględnie nie aprobuje rozwodów, co czwarty zaś (26 proc., wzrost o 6 punktów) wychodzi z założenia, że jeśli oboje małżonkowie zdecydują się na rozwiązanie swojego małżeństwa w drodze postępowania sądowego, nie powinni mieć ku temu żadnych przeszkód (badanie CBOS BS/36/2013).
To był zwyczajny dzień, nic specjalnego się nie wydarzyło. Nie było kłótni, nie było ich już od dawna. Rozmów też nie było. Nie licząc tych codziennych o bułkach na śniadanie, kto kogo odprowadza i przyprowadza ze szkoły, kto z kim jedzie na zajęcia dodatkowe. Że trzeba zrobić zakupy, zapłacić prąd i że mama chce nam dać ogórki w słoikach. Ale coś wisiało w powietrzu od miesięcy i gęstniało coraz bardziej, utrudniając nam życie. Aż w końcu on powiedział w prostych słowach, które bolą: "Nie ma już nic i nie umiem tego odbudować. Wiesz przecież, że od dawna nie ma już nic. Żyjemy obok siebie jak dwoje nieznajomych ludzi. I to od dwóch lat. Mogłabyś jeszcze ułożyć sobie życie. Przestałabyś wyładowywać na mnie frustracje, a ja przestałbym się czuć jak zero." - wspomina Lena.
***
— Mówi się, że prawda często boli. Na pewno boli bolesna prawda. Pytanie, czy lepiej poznać prawdę i móc coś zrobić, czy tkwić w pozornym związku, który już dawno przestał być autentyczną relacją dwojga bliskich sobie ludzi. Ale mówi się też, że prawda oczyszcza. Bo życie bez prawdy to nic innego jak życie w kłamstwie. Nie każdy ma dość odwagi, by ujawnić prawdę, ale każdy jest w stanie z nią się spotkać, uznać ją i zaprosić do swojego życia. Nawet gdy od tej pory przybierze ono zupełnie nowe oblicze — mówi Ostrowska.
Smutek
Wystarczającym powodem do rozwiązania małżeństwa jest po prostu opuszczenie rodziny — tak odpowiedziało aż 86 proc. respondentów (badanie CBOS BS/36/2013).
Rozpłakałam się. Sama czułam podobnie, a mimo to nigdy nie odważyłabym obwieścić końca. Namiętności, seksu i czułości nie było od dawna. Jednak mamy dwoje małoletnich dzieci to z ich powodu nigdy nie odważyłabym się na słowo: koniec - mówi Lena.
***
— Gdy jedna z moich znajomych dowiedziała się, że rodzice czekali z rozwodem do jej dorosłości, poczuła się bardzo przez nich skrzywdzona i oszukana. Nie dlatego, że się rozwiedli, ale dlatego, że nie zrobili tego wtedy, gdy powinni. Zrozumiała wówczas, dlaczego przez tyle lat żyła w domu, w którym nie było miłości, bliskości, czułości ani namiętności między rodzicami. Myślała, że to norma, że każdą rodzinę cechują poprawne stosunki, formalne rozmowy, wytrenowana uprzejmość. Poczuła się oszukana przez własnych rodziców.
To nie są odpowiednie warunki do wychowywania dzieci. Każde dziecko zasługuje na to, aby żyć w domu, w którym panuje miłość i szczera, a nie pokazowa bliskość. Bez tego nie sposób wyrosnąć na pełnowartościowego, mającego dobry kontakt ze sobą i światem dorosłego — kometuje coach.
Chaos
Obecnie sądy orzekają rozpad niemal co trzeciego małżeństwa w Polsce, co sprawia, że problem rozwodu dotyczy – bezpośrednio lub pośrednio – coraz większej liczby osób. Zmienia się nasze podejście do rozwodów, poparte konkternymi przykładami z życia naszych znajomych, dalszej lub bliższej rodziny, powszedniają nam, stają się normą. Z rozwodem można się oswoić, zanim jednak to się stanie, trzeba go przeżyć, każdy na swój sposób.
Próbowałam ratować to, co jeszcze zostało z mojego małżeństwa. Zapraszałam do nas naszych wspólnych znajomych, żeby zmienić przygnębiającą atmosferę domu. Był gwar i śmiech na moment. Potem wszystko wracało do normy. Próbowałam też zmienić miejsce, wspólny wyjazd, teatr, obiad w knajpce tak po przyjacielsku. Niestety, na tego typu oferty było już za późno. Tak samo jak na jakąkolwiek formę czułości. Zrozumiałam i dałam sobie spokój - wspomina Danta.
***
— Jedna strona nie jest w stanie uratować związku dwojga. Rozstanie się dokonało. Te daremne próby tylko to potwierdziły. Na tym etapie warto poszukać rozwiązań na przeprowadzenie rozwodu z klasą dla dobra siebie i dzieci, a nie ratować coś, co umarło — radzi Agnieszka Ostrowska.
Gniew
Dwie trzecie ankietowanych (badanie CBOS BS/36/2013) za wystarczającą przyczynę rozwiązania małżeństwa uznaje zdradę małżeńską - tak odpowiedziało aż 65 proc. Wydaje się, że to właśnie niedochowanie wierności jest najczestszą przyczyną rozwodów.
Gdy dowiedziałam się, że mnie zdradził, byłam wściekła. Taki ból w klatce, brzuchu, połączony ze wściekłością. A potem gorycz. Poczułam się oszukana, zraniona do granic możliwości. Potem przyszło ocenianie i biczowanie siebie. Że nie zasługuję, że tylko ja tak mam źle, że inni mają lepiej, że jestem za słaba, za głupia, za brzydka. I to się tak przeplatało, bo miałam też złe myśli o nim. Zastanawiałam się, jak mógł nam to zrobić: mnie i swoim dorastającym dzieciom. — mówi Danuta.
***
— To naturalne, że w momencie porzucenia i zdrady czujemy gniew. Czujemy się niechciani, niepotrzebni, gorsi, odstawieni na boczny tor. Gniew jest silną emocją. Pozwala nie tłumić trudnych uczuć w środku, dzięki czemu nie zatruwamy naszego organizmu. Gniew nas z nich oczyszcza, jest naszym sprzymierzeńcem. Jeśli potrafimy zidentyfikować uczucie gniewu, oznacza, że mamy dobry kontakt ze sobą i swoimi emocjami. To, o czym koniecznie trzeba pamiętać, to by nie wyładowywać gniewu na najbliższych ani nie kierować przeciwko sobie. Gdy przychodzi gniew, warto pójść na szybki spacer, pobiegać, iść na basen. Można też zamienić w worek treningowy poduszkę lub materac. Fizyczne zmęczenie skutecznie pomoże pozbyć się gniewu — uspokaja Ostrowska.
Ocenianie i porównywanie
Taka postawa jest destrukcyjna. Trzeba się wystrzegać chłostania siebie i piętnowania partnera. Lepsza refleksja przyjdzie, gdy emocje opadną.
Myślałam o sobie jak o ofierze, cierpiętnicy — w myślach szukałam wszystkich pozytywnych rzeczy, które mu dałam, wszystkich rzeczy, które ma dzięki mnie. Kupiłam mu gitarę, zapożyczyłam się, bo bardzo chciał grać, ale zawsze były inne potrzebniejsze bieżące wydatki. Ślęczałam przy nim dniami nocami, gdy leżał w szpitalu. A gdy przez rok nie mógł znaleźć pracy, bez słowa utrzymywałam naszą czwórkę i przyjęłam dodatkowe zlecenie, by starczyło pieniędzy - wspomina Lena.
***
— Takie myśli na swój i jego temat to trucizna. Unikajmy postrzegania siebie w kategorii ofiary. W każdej bliskiej relacji ludzie dają i biorą, bez tego nie ma żadnego związku. Nie ma sensu rozstrząsać, cóż takiego daliśmy bliskiej osobie, gdy tego potrzebowała lub pragnęliśmy jej to ofiarować. Starajmy się nie zatruwać dobrych wspomnień z czasów, gdy jeszcze byliśmy razem. To nasze życie i doświadczenie, zasługują na szacunek i dobrą pamięć — radzi trenerka rozwoju osobistego.
Stres
Ważnym czynnikiem wpływającym na stosunek Polaków do rozwodów jest posiadanie potomstwa oraz jego liczba. Im więcej dzieci posiadamy, tym niechętniej się rozwodzimy. Według badania CBOS (BS/36/2013) idea rozwodów znajduje najwięcej zwolenników wśród osób mających jedno dziecko oraz bezdzietnych.
Kolejnym etapem było chyba odrętwienie, a może to wszystko działo się na zmianę. Już nie pamiętam - szuka w myślach Lena — Gdy odrętwiała leżałam na kanapie lub spałam, lub leżałam i wyłam w poduszkę, on bez słowa zajmował się dziećmi. Zabierał ich na pizzę. Łaskawca. Smutek zamienił się w lęk.
***
— Zamrożenie uczuć może być jednym z etapów kryzysu, jakim jest rozstanie. Świadomość bycia porzuconą jest tak przejmująca – psychicznie, fizycznie i emocjonalnie, że czasowe nieczucie jest sposobem na przetrwanie najsilniejszego bólu. Odcięcie od uczuć jest jednak tylko częściowe, równocześnie przecież pojawia się płacz i rozpacz, bezcenni towarzysze procesu rozstania. Bez czucia nie da się ostatecznie przejść na lepszą stronę życia.
Dobrze, że ojciec zajmuje się dziećmi i zabiera je z domu. Daje żonie czas i przestrzeń dla samej siebie. Nic więcej teraz nie może zrobić, to jest największe jego wsparcie i pomoc. Poza tym bliski kontakt ojca z dziećmi jest szansą na utrzymanie dobrych relacji między nimi po rozwodzie — chwali Agnieszka Ostrowska.
Samotność
To najczęściej wskazywane uczucie. Oczywiste jest, że gdy zostajemy sami, nawet jeśli w naszym związku zupełnie się nie układało, czujemy się samotni. To uczucie jednak mija tuż po tym, gdy w samotności zauważymy trochę pozytywów i gdy umiemy z niej czerpać dla siebie.
W moim przypadku już po rozwodzie, gdy ochłonęłam, samotność nawet nie była taka zła. W domu był porządek, wreszcie wszystko idealnie na swoim miejscu. Otwierałam wino, wypijałam kieliszek, oglądałam tv lub słuchałam muzyki, pochłaniałam książki i czasopisma, omijając jednak poradniki, bo wtedy źle na mnie działały. Okazało się, że brakowało mi nie jego, ale mężczyzny po prostu. Samotność przechodzi z czasem… - śmieje się Danusia.
***
— Uczucie samotności to nic innego jak spotkanie z samą sobą, stanięcie twarzą w twarz ze swoim życiem, wartościami, emocjami, tęsknotami. Mimo bólu, jaki niesie gwałtowne zanurzenie w samotność, to idealny czas na poznanie siebie, na wyruszenie w najważniejszą podróż życia – podróż do wnętrza siebie. Gdy minie czas największego zamrożenia i autodestrukcyjnych działań, jak sięganie po alkohol, który mami złudną nadzieją na szybkie polepszenie samopoczucia, a tak naprawdę fałszuje prawdziwe uczucia i oddala od prawdziwego kontaktu z samą sobą, warto skorzystać z szansy, jaką daje nam samotność. Przedzierając się przez dżunglę cierpienia, przepływając wpław ocean bólu, odkryjemy nieznane krainy, nieprzeczuwane lądy, magiczne wyspy, tajemnicze ścieżki i fantastyczne krajobrazy. Rozszerzy się panorama naszego życia, a jego barwy nabiorą ponętnej intensywności. Tylko docierając do celu tej trudnej podróży – do źródła siebie, wsłuchując się w szepty swej duszy i otwierając ogród swego serca, możemy poczuć prawdziwą pełnię i szczęście. To szczęście to stan miłości do samej siebie, pokochanie swojego życia, swojej drogi, nawet swojej samotności. Tylko wtedy mamy szansę prawdziwie otworzyć się na innych, tych, którzy już są wokół nas i tych, którzy nadejdą.
Pamiętajmy jednak, że nie każdy jest w stanie odbyć tę samotną podróż samotnie. W tak trudnym momencie życia dobrze sięgnąć po wsparcie mądrego i doświadczonego przewodnika. Terapeuta, psycholog, duchowy nauczyciel czy life coach może być wartościowym towarzyszem wędrówki do samej siebie — radzi Agnieszka Ostrowska Life & Women Way Coach.
Imiona naszych bohaterek na ich prośbę zostały zmienione.
Zdjęcie: EastNews/Wojciech Strożyk
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze