Całowanie i dieta
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuPodczas pocałunku wydzielają się potężne ilości endorfin, czyli hormonów przyjemności, dzięki którym czujemy się zrelaksowani, szczęśliwi, pełni optymizmu i zadowolenia z siebie. Brak endorfin, wywołany chociażby stresem, długotrwałym smutkiem lub brakiem odpoczynku, wiąże się z obniżeniem nastroju, problemami ze snem lub z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. M.in. tym tematom poświęcamy kolejny przegląd prasy. Jest także o diecie celebrytów!
Informacja mało odkrywcza, a jednak interesująca: mężczyźni lubią się całować… na mokro. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez Albright College w Pensylwanii. Pisze o nich tygodnik Newsweek Polska. Okazuje się m.in., że pod względem techniki pocałunki kobiet i mężczyzn diametralnie się różnią. Całujący panowie myślą przede wszystkim o namiętności, natomiast dla pań liczy się długość pocałunku oraz właściwa chwila. Newsweek pisze: Panie, całując się, mają tendencję do tworzenia więzi ze swoimi partnerami. Dla mężczyzn jest to raczej „środek do celu”. Finałem musi być oczywiście seks. Całują się przeważnie po to, by podniecić swą partnerkę, rozbudzić jej zmysły.
Oczywiście kobiety i mężczyźni łączy znaczenie przypisywane pocałunkowi. Dla obu płci jest to ważne i intymne wydarzenie: Zarówno kobiety jak i mężczyźni używają tego typu pieszczot do zbadania zgodności relacji między sobą. Ponadto może być i tak, że partnerzy będą mniej lub bardziej do siebie ciągnąć sugerując się jedynie tym, jak partner całuje. Dzieje się przecież tak, że w trakcie pocałunku dochodzi do wymiany feromonów i sygnałów biochemicznych, które ostatecznie wpływają na to, jak postrzegamy drugą osobę i czy jesteśmy nią zainteresowani. To niestety jedyne podobieństwo w tym, jak obie płcie interpretują pocałunek.
W artykule, opublikowanym w Newsweeku, znajdziemy również informacje o tym, co dzieje się, kiedy jeden z partnerów nie całuje zbyt dobrze. No i dlaczego, w trakcie całowania i tuż po nim, to mężczyźni popełniają najwięcej błędów. Jeden z nich dotyczy oczywiście seksu: Dla panów jest również bardziej oczywista naturalna kolej rzeczy, że po namiętnych pocałunkach dochodzi do… zbliżenia. Nie biorą przy tym pod uwagę długości związku. Panie postrzegają taką sytuację zgoła odmiennie. Dla nich pocałunki mogą prowadzić do stosunku w związku z długoletnim partnerem. Przygodne całuśne romanse w mniemaniu kobiet nie powinny się kończyć seksem. Do Newsweeka warto zajrzeć jeszcze z jednego powodu: znajdziemy w nim ciekawy akapit poświęcony stopniom nawilżenia pocałunku.
Tekst Jak lubią całować mężczyźni na pewno przyda się tym, którzy stawiają pierwsze kroki na trudnej drodze relacji damsko-męskich. Ale i wytrawni kochankowie znajdą w nim coś dla siebie.
Źródło: Jak lubią całować mężczyźni? Na mokro, Newsweek
***
Po pocałunku seks – tak myślą mężczyźni. A seks (nieodpowiedzialny) może zakończyć się niespodzianką. O płodzeniu dzieci pisze Olga Woźniak w tygodniku Polityka: Czy mężczyzna bez plemników w nasieniu może zostać ojcem? A matką kobieta, której komórki jajowe zniszczyła chemioterapia? Specjaliści od rozmnażania ludzi nie mają wątpliwości: w tej dziedzinie coraz więcej rzeczy niemożliwych staje się faktem. A wszystko to dzięki naukowcom ze szpitala w Providence w Stanach Zjednoczonych. To oni zbudowali sztuczny jajnik, w którym dojrzewają komórki jajowe. Dzięki przeprowadzonym eksperymentom okazało się między innymi, że wstrzykując do jaja starszej kobiety cytoplazmę z komórki jajowej kobiety młodszej można odmłodzić komórki jajowe starszej kobiety. Co ważne, metoda ta nie wzbudza tak dużych kontrowersji jak w przypadku zapłodnienia in vitro. Czy dziś naukowcy ulepszyli metodę sztucznego zapłodnienia? Okazuje się, że tak: właśnie dzięki budowie sztucznego jajnika. Udało się to badaczom z Women and Infants Hospital w Providence, Rhode Island (Stany Zjednoczone). Narząd wyrósł z osadzonych na cukrowym trójwymiarowym rusztowaniu niewielkich próbek tkanki jajnika pozyskanych od młodych kobiet. - pisze Olga Woźniak. — Potem w konstrukcji umieszczono niedojrzałe ludzkie jajo, całość podlano odpowiednimi hormonami i po kilku dniach jajo było gotowe do zapłodnienia.
Budowa sztucznego jajnika to rewolucja w leczeniu tych, którzy nie mogą mieć dzieci, np. po przejściu chemio- i radioterapii. Poza tym zamrażanie zdrowych komórek jajowych to sprawa kontrowersyjna i dość kosztowna, a próby zabezpieczania jajeczek, jak pisze autorka, pozostawiają wiele do życzenia: […] choć komórki jajowe można przed terapią pobrać i zamrozić, kłopot polega na tym, że one tego za bardzo nie lubią. Ludzkie jajo jest duże, sporo w nim wody i proces kriokonserwacji często bezpowrotnie je niszczy. Wytwarzają się w nim kryształki lodu, które dewastują delikatne wnętrze komórki, i nawet jeśli przetrwa ona w całości schładzanie i rozmrażanie, potem bez entuzjazmu się zapładnia, z ociąganiem rozwija do stadium zarodka i nader chętnie obumiera.
Artykuł Olgi Woźniak to naprawdę świetny tekst, który osobom zainteresowanym przybliża skomplikowaną kwestię sztucznego zapłodnienia. Płynie z niego czytelna informacja: w medycynie dzieje się coraz lepiej, dlatego ci, którzy nie mogą w naturalny sposób począć dziecka, mogą być pewni, że ktoś pracuje nad rozwiązaniem ich problemów.
Źródło: Kinder niespodzianka, Jak się robi dzieci?, Polityka
***
Medycyna zmaga się nie tylko z problemem bezpłodności. Równie ważną kwestią jest dla niej depresja – choroba, na którą cierpi około 121 milionów osób na świecie (w Polsce liczba ta kształtuje się na poziomie 1,2–1,5 miliona). Depresji poświęcona jest rozmowa dziennikarza Wojciecha Moskala z profesorem Łukaszem Święcickim, ordynatorem Oddziału Chorób Afektywnych II Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Sprawa jest bardzo poważna, skoro choroba ta może dotknąć każdego, a rozpoznawana jest najczęściej u osób w wieku od 20 do 40 lat. Niestety około 60 procent osób cierpiących na depresję nie korzysta z pomocy medycznej. Profesor Święcicki zauważa, że znaczna ilość zaburzeń depresyjnych ma łagodny charakter, natomiast ciężkie przypadki dotyczą 2–3 procent społeczeństwa: W fazie depresyjnej pacjent jest smutny, przygnębiony, pozbawiony energii; w fazie maniakalnej ma nadmiar energii, jest bardzo ekspansywny — cały czas próbuje coś zrobić, ma gonitwę myśli i zazwyczaj jest bardzo kłopotliwy dla swego otoczenia. Pacjenta w depresji nie widać w ogóle, pacjenta w manii — widać wszędzie. Do częstych zaburzeń depresyjnych należy tzw. depresja nerwicowa: Tu wyraźne jest podłoże psychogenne. Człowiek np. na skutek jakiejś traumy przez dłuższy czas czuje smutek, jest przygnębiony, brakuje mu energii. Przyczyna depresji nie ma podłoża biologicznego, nie rodzi się w samym człowieku — pochodzi z zewnątrz.
Czy depresja to „odpowiedź” na konkretną przyczynę, np. traumatyczne doświadczenie? Profesor Święcicki, twierdzi, że nie. Gdybyśmy zapytali chorego, czy istnieje przyczyna jego dolegliwości, na pewno odpowie, że tak. Ale jeśli zadamy mu szczegółowe pytania, okaże się, w swoim życiu miał wielokrotnie te same lub nawet ważniejsze powody do depresji, a nic takiego w jego życiu się nie działo.
W artykule z Gazety Wyborczej znajdziemy m.in. informacje o genetycznych predyspozycjach do depresji; dowiemy się, dlaczego pewne czynniki stresujące, zamiast wywoływać depresję, wręcz przeciwnie, pobudzają instynkt samozachowawczy i działają antydepresyjnie (przykład więźniów łagrów czy obozów koncentracyjnych). No i czym jest tzw. depresja ze „spełnienia”.
Źródło: Depresja wokół nas, Gazeta Wyborcza
***
Na koniec jeszcze jeden temat zdrowotny: diety polskich celebrytów. Artykuł im poświęcony znajdziemy w Dzienniku. Na pierwszym miejscu wśród bohaterów tekstu plasuje się oczywiście Maryla Rodowicz, która zrzuciła ostatnio sporo kilogramów. Skąd motywacja do podjęcie wysiłku? Pani Maryla mówi w artykule: Odnowiła mi się stara kontuzja kolana, stanęłam przed wyborem, albo operacja i rok rehabilitacji, albo zrzucenie paru kilogramów. Zbiegło się to z przygotowaniami do koncertu sylwestrowego, próby choreograficzne, brak czasu na jedzenie, woziłam w samochodzie orzeszki brazylijskie i suszone owoce. Zagryzałam głód, zaczęłam chudnąć. Jakiś czas stosowałam dietę Dukana, bez węglowodanów. W sumie zgubiłam 9 kilogramów. Teraz jem w zasadzie wszystko, ale dużo mniej. Zgodnie z ambitnymi planami Maryla Rodowicz chce jeszcze zrzucić około 5 kilogramów.
W artykule pojawia się również Anna Kalata, opisująca swoją niezwykłą metamorfozę, a także Aleksander Kwaśniewski, Anna Popek, Dorota Zawadzka, Iwona Pavlović oraz Łukasz Nowicki. Z całą pewnością przepis na dobrą, sprawdzoną dietę warto wziąć od najlepszych.
Źródło: Tak chudły gwiazdy! Diety polskich celebrytów, Dziennik
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze