Planowanie rodziny
CEGŁA • dawno temuPotrzebuję rady, czy ja jestem osobą pozbawioną wyższych uczuć, czy może racja jest po mojej stronie? W lipcu były moje huczne imieniny. Kilka dni przed imprezą wydawało mi się, że mąż coś tam konferuje, szepce przez telefon z moimi dwiema przyjaciółkami. Pomyślałam – szykują mi pewnie przyjęcie niespodziankę. No i się nie pomyliłam!
Kochana Cegło!
Potrzebuję rady, czy ja jestem osobą pozbawioną wyższych uczuć, czy może racja jest po mojej stronie?
Jesteśmy młodym małżeństwem (4 miesiące po ślubie), udało nam się nieźle wystartować, to znaczy, oboje mamy pracę no i skusiliśmy się na kredyt mieszkaniowy, mamy nowe „M”, ciasne, ale własne 35 metrów…
W lipcu były moje huczne imieniny połączone z parapetówką (jestem Anią), zaprosiliśmy tylu znajomych, ilu dało się zmieścić. Kilka dni przed imprezą wydawało mi się, że mąż coś tam konferuje, szepce przez telefon z moimi dwiema przyjaciółkami-druhnami. Jak to na filmach – pomyślałam – szykują mi pewnie przyjęcie niespodziankę. No i się nie pomyliłam!
Mój mąż sprezentował mi pieska!
To rasowy miniaturowy jamnik, naprawdę śliczna suczka, nie mogę powiedzieć. Wręczając mi prezent, mąż zażartował, że mamy takie niskie meble, to Kredka (już miała imię) akurat będzie pasować, bo lubi wszędzie włazić.
Cegło, zrozum chociaż Ty: ja nie chcę mieć psa! To nie było ze mną uzgodnione. Lubię spać w weekendy do południa, chodzić do kina i na imprezy, chcę w miarę naszych możliwości podróżować po świecie. Może i mogłabym mieć kiedyś zwierzątko, ale nie dano mi szansy się nad tym zastanowić! Czy nie sądzisz, że taką sprawę trzeba przemyśleć, zaplanować, niemalże jak decyzję o dziecku?
Od 2 tygodni czuję się nieswojo we własnym domu. Psinka jest wesoła, wścibska, wszędobylska, „kupuje” ludzi jednym spojrzeniem, jak to szczeniaczek. Mnie onieśmiela, a nawet drażni, chociaż lgnie do mnie. Mąż biega z nią po lekarzach, kupuje różne gadżety, próbuje mnie obłaskawić… Bo oczywiście nie zrobiłam jakiejś chryi, powiedziałam tylko, że powinien był mnie uprzedzić, zapytać, no i z jego zachowania wnioskuję, że chyba kupił tego psa dla siebie, nie dla mnie. Ciągle siedzi w Internecie i szuka informacji o jamnikach.
Zrobił mi też dużą przykrość na początku, podczas pierwszej rozmowy, bo rzucił mi jakieś powiedzenie, że człowieka ocenia się po jego stosunku do zwierząt. To już chyba lekka przesada? Nie wyrzucam psa na ulicę, daję mu jeść i tak dalej, po prostu nie chcę go. Mąż dodał też, że „trzęsę się o swoje wychuchane panele i dywany” (nie mamy dywanu:)) i chyba nie mam serca, żeby nie pokochać takiego cudu od pierwszego wejrzenia.
Nie pokochałam i basta! Czuję się osaczona, jakby wszystkie moje plany obróciły się o 180 stopni. Mąż podkpiwa, że histeryzuję, bo to tylko mały piesek, a ja się zachowuję, jakbym miała alergię.
Co mam robić?
Anka
***
Droga Aniu!
Składam Ci spóźnione życzenia imieninowe, a wraz z nimi zapewniam, że masz stuprocentową rację: kupno zwierzaka to wspólna, rodzinna decyzja. Jeśli nigdy przedtem nie rozmawialiście o swoim stosunku do sprawy, prezent był tym bardziej chybiony, wręcz niestosowny.
Trudno jednak, stało się i trzeba jakoś z tego wybrnąć, i to jak najszybciej — dopóki Kredka jest szczeniakiem i nie przywiąże się do Was zbytnio. Oczywiście, zdajesz sobie sprawę, że pozbycie się psa jest zawsze niemiłym manewrem – Ciebie, jako osobę wrażliwą, będą dręczyły wyrzuty sumienia, mąż będzie na pewno cierpiał, skoro, jak sama zauważyłaś, jest psiną oczarowany…
Niestety, masz pełne prawo veta i Twój mąż musi to zaakceptować. Zachował się nieco dziecinnie i egoistycznie, choć wierzę, że jego intencją było sprawienie Ci radości. Po prostu tego nie przemyślał. Ale skoro siedzi w Internecie, już na pewno wie, że pies, tym bardziej rasowy, jest stworzeniem bardzo wymagającym – potrzebuje tresury, odpowiedniej diety, treningu ruchowego, opieki medycznej, może nawet w przyszłości zaplanowania „kariery” na wystawach. Nie każdy jednak musi być fanem takiego życia i podporządkowywać swój czas takim wymaganiom. Jest to hobby leciutko nawet snobistyczne, jeśli porównać je na przykład z przygarnięciem Jednouchego ze schroniska. Ty, jak rozumiem, nie jesteś — w tym momencie przynajmniej — w gronie miłośników psów, ani rasowych, ani bezdomnych.
Musisz w rozmowie z mężem postawić sprawę jasno i stanowczo, inaczej obecność malutkiego pieska doprowadzi w Waszym domu do burzy z piorunami. Nie bój się rozstrzygającej rozmowy – w przeciwnym razie sprawa się „uleży”, ale w efekcie wszyscy będziecie nieszczęśliwi. Wszyscy troje:). Przedstaw też mężowi konkretny plan działania, przekonaj go, że Kredce nie stanie się krzywda. Jest mnóstwo miejsc, również w necie, gdzie można ogłosić chęć oddania lub odsprzedania psa. Możecie nawet – jeśli takie będzie życzenie męża – zadeklarować nowym właścicielom częściowe lub całkowite (dożywotnie) łożenie na utrzymanie Kredki. Pozwól mężowi o tym zadecydować. Wydaje mi się jednak, że w przypadku rasowej suczki nie będzie to konieczne – prawda jest taka, że z hodowli takiego psa można również czerpać zyski.
Trzymam kciuki za Waszą rozmowę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze