Aż zęby bolą!
CEGŁA • dawno temuMoi rodzice są stomatologami. To rodzinny biznes-pułapka. Mają 3 gabinety. Mój starszy brat szybko zwęszył niebezpieczeństwo i zaraz po maturze zwiał. Ja zostałam na pożarcie. Nie mam tyle siły co brat ani tak sprecyzowanych pasji, żeby stanąć do walki i podjąć konkretne kroki. Został mi rok do matury – wtedy zacznie się prawdziwe piłowanie, urabianie, naciskanie i szantażowanie. Nie chcę robić im na złość, udowadniać na siłę niezależności. Ja tylko nie chcę być dentystką! Za nic na świecie! Co z tym zrobić?
Cześć, Cegło!
Moi rodzice są stomatologami. To rodzinny biznes-pułapka, rodzice i dziadkowie mamy też się tym trudnili, a mama poznała tatę – bratnią duszę – na studiach… Mają 3 gabinety, w tym jeden za darmo, bo w domu mojego dziadka w piwnicy, a dodatkowo dziadek już nie „wierci”, tylko prowadzi im całą buchalterię.
Mój starszy brat szybko zwęszył niebezpieczeństwo i zaraz po maturze zwiał. Włóczył się po Europie, pracował, nauczył się 3 języków i zarobił na bardzo dobrą szkołę wzornictwa w Londynie. Kiedyś chce zajmować się biżuterią, ciuchami i meblami, otworzyć sklepiki w kilku miastach. Rodzice już się z tym pogodzili, szkoda tylko, że są na niego obrażeni. Ostatnio widziałam brata na gwiazdkę 2010, potem zabrał mnie na sylwestra do Berlina. Nie kwapi się do nas przyjeżdżać, ale trudno się dziwić, według taty wybrał sobie „pedalskie” zajęcie!
Ja zostałam na pożarcie. Nie mam tyle siły co brat ani tak sprecyzowanych pasji, żeby stanąć do walki i podjąć konkretne kroki. Został mi rok do matury – wtedy zacznie się prawdziwe piłowanie, urabianie, naciskanie i szantażowanie, a może i błaganie, co byłoby najgorsze. Na razie dobrze mi w domu, ale boję się konfrontacji, jestem jedyną nadzieją rodziców na kontynuowanie tradycji, a nadzieja ze mnie żadna. Mdli mnie na samą myśl o dentystycznych zapachach i akcesoriach. Zawód rodziców jest dla mnie brzydki i wstydliwy, kojarzy mi się z rzeźnią i torturami, od dawna zresztą nie pozwalam im zaglądać do mojej buzi, to przecież żenujące! Wolę iść do przychodni, na szczęście zęby mam mocne. Nie za bardzo też podobają mi się te zdzierskie ceny usług stomatologicznych, rozumiem, że to wina kalekiego systemu służby zdrowia, ale mnie w życiu nie interesuje takie bezwzględne dorobkiewiczostwo.
Z powodu uzdolnień raczej humanistycznych i braku zdecydowania, myślałam o studiowaniu filozofii, może dzięki niej wpadnie mi po drodze jakiś bardziej sprecyzowany pomysł na siebie. Ale to oznacza kolejne lata zależności od rodziców, już widzę ich radosną reakcję na ten kierunek studiów. Drugie wyrodne dziecko to już chyba cios, jakiego nie zniosą.
Nie chcę robić im na złość, udowadniać na siłę niezależności, wiem, że takie bunty kiepsko się kończą. Ja tylko nie chcę być dentystką! Za nic na świecie! Poza tym, jak raz ustąpię, to potem zechcą wybierać mi męża i kolor włosów, i Bóg wie co jeszcze. Co z tym zrobić?
Bożena
***
Kochana Bożenko!
Po pierwsze, jesteś dla rodziców za surowa. Zawód stomatologa nie jest wstydliwy ani odrażający, chyba trochę Cię ponosi. Jest bardzo ciężki, wymagający i odpowiedzialny. Wykonywany rzetelnie i z talentem, na pewno wart jest swoich stawek w sektorze prywatnym, a nie tych państwowych. Zęby to nie tylko moda, estetyka i dyktatura uśmiechu, lecz przede wszystkim zdrowie całego organizmu: serca, mózgu, przewodu pokarmowego – długo by wyliczać. Nie musisz pracy rodziców kontynuować, ale powinnaś ją doceniać.
Nie przekonuje mnie również Twoja tyrada o „niemoralnym” bogaceniu się. Poza pasją, rodzice mają również obowiązki, wychowali w końcu dwoje dzieci, które raczej nie narzekały na skromne warunki, prawda? Chcieli zapewnić Wam wszystko, przede wszystkim dobry start. Jeśli Was to nie interesuje – droga wolna, oni z czasem poradzą sobie z Waszymi decyzjami i nie będą Wam pomagać na siłę. Ty zaś również kiedyś pojmiesz znaczenie pieniądza jako środka do celu – np. gdy sama założysz rodzinę lub biznes, i będziesz chciała w jedno czy drugie inwestować.
Zupełnie inną sprawą jest natomiast Wasz wybór drogi życiowej. Macie do niego pełne prawo, z nieuniknionymi konsekwencjami oczywiście. Nie napisałaś, jakie środki perswazji czy presji rodzice stosowali wobec Twojego brata. Może to również nieco wyolbrzymiasz? Może to się rozgrywa raczej w sferze Twoich przeczuć i obaw na zapas, a nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości? Czy brat opuścił dom w wyniku awantury o przyszłość, czy też uprzedził wypadki i wyjechał bez konsultacji? Niewykluczone, że rodzice poczuli się po prostu zlekceważeni, pominięci, i o to bardziej się gniewają, a mniej o brak zainteresowania przejęciem „ojcowizny”.
Nie przejmuj się, są profesjonalistami dobrze zakorzenionymi w branży i w razie potrzeby wychowają sobie młodych następców – praktykantów, współpracowników, przyszłych partnerów biznesowych. Nie podejrzewam, by kładli się „Rejtanem” i uniemożliwiali Ci wybór własnej kariery. Z Twojej relacji jakoś nie wyłania mi się portret rodziców-tyranów. Raczej ludzi, którzy w trudnych czasach chcą swoim dzieciom tych trudności oszczędzić. Dlatego nie uciekaj, tylko zachowuj się jak córka. Traktuj ich z miłością, szacunkiem i zaufaniem, dziel się marzeniami po partnersku, a to samo otrzymasz w zamian. Po co zaogniać konflikt, który jeszcze się na dobrą sprawę nie zaczął?
Im szybciej zaczniesz rozmawiać z nimi o swoich planach, tym lepiej – zwłaszcza, że są mgliste. A nuż podpowiedzą Ci coś praktycznego i sensownego, wcale nie stomatologię? Ani nie filozofię? Może wobec braku sprecyzowanych pasji powinnaś odłożyć studia i popracować, popróbować różnych rzeczy, także wolontariatu? Poszerzysz horyzonty i może w którymś momencie coś „zaskoczy”, spodoba Ci się szczególnie, wyda się bliskie? Możliwości masz mnóstwo, czasu również. Poszukaj siebie. Nie warto działać na oślep, po kryjomu i w osamotnieniu. Oczywiście, trudno oczekiwać od rodziców totalnego obiektywizmu i entuzjazmu dla każdej z Twoich opcji, ale współdziałanie z nimi i sięganie po ich autorytet oraz doświadczenie stworzy dużo lepszy klimat niż izolowanie się.
I co ważne: przyjdzie taki etap, na którym będziesz musiała być stanowcza i pewna swoich racji. Tylko w ten sposób obronisz je i bezboleśnie przekonasz rodziców, że dorosłaś do samodzielnych decyzji. A oni je zaakceptują, słowo!
Powodzenia życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze