Co papież Franciszek zrobił dla kobiet?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuPapież Franciszek jest gwiazdą współczesnych mediów. Uśmiechnięty, wesoły, chętnie nawiązujący kontakty z ludźmi. Ale podoba nam się w nim nie tylko to. Cenimy przede wszystkim jego zasadnicze podejście do księży, którzy za nic sobie mają zalecenia życia w ubóstwie i czystości. Niestety na wizerunku papieża Franciszka odnaleźć można rysy. Mówi o nich Tina Beattie, profesor studiów katolickich na Uniwersytecie Roehampton w Londynie.
Papież Franciszek jest gwiazdą współczesnych mediów. Uśmiechnięty, wesoły, chętnie nawiązujący kontakty z ludźmi. Ale podoba nam się w nim nie tylko to. Cenimy przede wszystkim jego zasadnicze podejście do księży, którzy za nic sobie mają zalecenia życia w ubóstwie i czystości. Niestety na wizerunku papieża Franciszka odnaleźć można rysy. Mówi o nich Tina Beattie, profesor studiów katolickich na Uniwersytecie Roehampton w Londynie.
Jej artykuł ukazał się niedawno w brytyjskim „Guardianie”. A płynie z niego następujący wniosek: papież Franciszek zrobił niewiele, by poprawić sytuację kobiet na świecie. I chociaż twierdzi, że ich rola w Kościele powinna być znacznie większa, za słowami nie idą czyny. Beattie pisze:
Podczas gdy papieskie encykliki obfitują w negatywne odniesienia do antykoncepcji i aborcji i pozytywne odniesienia do macierzyństwa, małżeństwa i rodziny, na próżno w nich szukać dyskusji o śmiertelności matek. Podobnie jak jego poprzednicy, papież Franciszek, mówiąc o macierzyństwie, ma skłonność do romantyzmu. To niebezpieczne, kiedy fantazje przeważają nad ostrymi realiami dotyczącymi życia reprodukcyjnego kobiet.
Beattie twierdzi, że śmiertelność matek jest często bezpośrednią przyczyną ubóstwa. W najbiedniejszych krajach świata (przede wszystkim w Afryce Subsaharyjskiej i Azji Południowej) umiera rocznie 280 tysięcy kobiet. Niestety w nauczaniu Kościoła ważniejsze są kwestie antykoncepcji i aborcji, a nie sprawy związane z np. dobrą opieką położniczą. Nie znaczy to, że prof. Beattie jednoznacznie krytykuje stanowisko Kościoła wobec kobiet. Wprost przeciwnie: pisze także o tym, jak Kościół wielokrotnie (i skutecznie) współpracował z organizacjami kobiecymi. Ale na dziś jest to zdecydowanie za mało. Jeśli więc papież, jako głowa Kościoła Katolickiego, mówi o poprawie sytuacji ubogich, musi brać pod uwagę rzeczywistość, a tę da się zmienić tylko poprzez wymierne działania, we współpracy z ekonomistami, lekarzami i organizacjami charytatywnymi, oraz z ludźmi, którym do Kościoła wcale nie jest blisko.
Na poziomie oddolnym, agencje katolickie i zakony są głównymi dostawcami edukacji i opieki zdrowotnej do najuboższych — pisze autorka artykułu. - To obejmuje opiekę położniczą i przedporodową, radzenie sobie z konsekwencjami nieudanych aborcji, a także opiekę nad osobami żyjącymi z HIV i AIDS. […] Katolickie organizacje, które zajmują się takimi działaniami, często boją się o nich mówić (np. o opiece po aborcji lub dostarczaniu prezerwatyw dla osób zagrożonych wirusem HIV i chorych na AIDS), ryzykując odcięcie od źródeł finansowania lub potępienie ze strony swoich biskupów.
Co istotne, Beattie krytykuje także środowiska feministyczne, zwracają uwagę na fakt, że aborcja nie zawsze jest idealnym rozwiązaniem. Co nie znaczy, że należy ją odrzucać (jak czyni to Kościół):
[…] w realnym świecie mamy czasami do czynienia ze skomplikowanymi dylematami moralnymi; wtedy trudno jest jednoznacznie stwierdzić, co jest krzywdą, a co sprawiedliwością.
Zachęcam do lektury całego tekstu prof. Tiny Beattie. Bo jest to ważny głos w dyskusji o roli Kościoła we współczesnym świecie — roli, którą należy zdecydowanie doceniać. Kościół może wiele zrobić dla poprawienia sytuacji kobiet. Musi tylko uważnie przyglądać się ich życiu.
Źródło informacji i zdjęć: theguardian.com
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze