Siostrzana miłość
JOANNA BUKOWSKA • dawno temuParę dni temu, proszę Pań, zobaczyłam kobietę. Niby nic w tym dziwnego, bo kobiety raczej widuje się codziennie, i nawet czasem mam przyjemność oglądać się w lustrze. Nic w tym dziwnego, powiadam, gdyby nie fakt, że w lustrze to ja na co dzień widzę trochę co innego.
Parę dni temu, proszę Pań, zobaczyłam kobietę. Niby nic w tym dziwnego, bo kobiety raczej widuje się codziennie,i nawet czasem mam przyjemność oglądać się w lustrze. Nic w tym dziwnego, powiadam, gdyby nie fakt,że w lustrze to ja na co dzień widzę trochę co innego.
Siedzieliśmy właśnie w ulubionej naszej knajpce towarzystwie nieco większym, ponadto siedzieliśmyjak na żydowskim weselu, dziewczęta po jednej, chłopaki po drugiej stronie znaczy się. Siadujemy w tensposób, odkąd poznaliśmy się na dziesiąta stronę, stare wyjadacze. Temat rozmowy zszedł na męskąsolidarność, a potem narzeczony którejś z nas wstał i uroczyście wygłosił tezę, że mianowicie"wy, baby (tu wskazał na nas paluchem, który oby mu usechł), nie jesteście w stanie wznieść się nawyżyny braterstwa", na co natychmiast poczęłyśmy protestować i udowadniać sobie nawzajemi płci męskiej, że jest zgoła inaczej, to znaczy, że my, kobiety bardzo się lubimy i trzymamy sztamę,prawimy sobie nawzajem komplementy i jeśli zdarzy nam się w towarzystwie powiedzieć koleżance"chyba powinnaś już pójść do fryzjera, bo masz koszmarne odrosty", albo coś w tym stylu,to tylko z siostrzanej troski.
Chyba nam uwierzyli i przez następną godzinę było bardzo uroczo. Po godzinie w drzwiach naszejulubionej knajpki pojawiło się zjawisko. Stanęło. Rozglądnęło się. Weszło. Weszło krokiemposuwistym, i jeśli dotąd się nam zdawało, że w jakim takim półmroku nasze pierwsze zmarszczki,nasz brak makijażu i wytarte gacie są mało widoczne, tu okazało się, że jesteśmy w sporym błędzie.Zjawisko było kobietą i to kobietą jak się patrzy, w sukience było, uczesane było, miało się świeżymakijaż i zaraz na wejściu zadowoloną minę, jeszcze nie wiedziałyśmy, czego się to tak cieszy,a ono wiedziało już, i nam ta wiedza — niestety — miała przypaść wkrótce w udziale.
Właśnie opowiadałam arcyciekawą historię, budując zdania podrzędnie, nadrzędnie i w ogóle bardzozłożone, wykorzystując niemały zasób słownictwa, dowcip i intelekt, kiedy dwanaście par oczu zwróciło sięw stronę zjawiska, a mnie puenta uwięzła w gardle. Zjawisko stanęło przy barze i wypięło pupę,a mnie natychmiast przypomniał się mój cellulit, a niemal równocześnie w chwili, gdy mi się przypomniał,padło z ust jednej z nas: "na pewno ma obwisłe pupsko i nosi elastyczne majtasy". Piekło się rozpętałoi dwie nad nią poczęły szaleć burze. Jedna męska, cokolwiek dla niej szczęśliwsza, druga kobiecai tu pioruny, proszę Pań, aż dziw, że nie trafiły ją w samo serce; "co sobie taka myśli", padały oskarżenia,"w tym rzecz, że pewnie niewiele", "i cóż ci ona złego robi?" próbował ją bronić ten i ów, "nic nie robi,stoi i pachnie", "to na pewno bardzo ciekawa i złożona osoba", twierdził kolejny piewca jej urody,"a tak, z pewnością składa się z różnych części ciała" ripostowałyśmy bardzo inteligentnie.
Jak stado czarnych wiedźm nad przydybaną pięknotką na próżno czekałyśmy na jakąkolwiek jej wpadkę,która z założenia przecież nie była możliwa, bo dla płci męskiej niedostrzegalna. Zjawisko tymczasem wypiło drinka, zrobiło zgrabny obrocik na obcasikach i wychodząc (Bogu dzięki)mrugnęło (co najmniej dwuznacznie) do naszych chłopaków, aż ich zatchnęło i wieczór był już w zasadzie zepsuty.
Nazajutrz każda z nas, nie przyznając się sobie do tego nawzajem, przetrząsnęła zawartość szafi bieliźniarek, z tych drugich wyciągając (rzecz jasna) elastyczne majtasy, każda z nas wydała półwypłaty na kosmetyki (będzie się oszczędzać na jedzeniu i się jeszcze schudnie), każda z nas zrobiłasobie manicure, pedicure, a jedna nawet masaż relaksacyjny, żeby z wieczora pojawić sięjak zwykle w naszej ulubionej knajpce. Tego dnia po raz pierwszy od tygodni (jeśli nie miesięcy)nie siedzieliśmy jak na żydowskim weselu, a płeć męska nie mogła wyjść z podziwu,że jednakowoż posiadamy talię, biodra, nogi oraz biust, w paru przypadkach nawet całkiemdorzeczny. Pozwalałyśmy się adorować, niemniej jednak wciąż w niecierpliwym oczekiwaniuna ewentualną konfrontację, jeśliby miało nastąpić ponowne pojawienie się zjawiska.
W rzeczy samej nastąpiło. Przyszła. Ale normalnie przyszła, bez makijażu, w dżinsach, w kurtce,chustce na włosach. Oni jej nie rozpoznali, okiem nawet nie rzucili, my natomiast (jak rasowe kobiety)musiałyśmy skomentować obecność przeciwniczki: "wiecie… - powiedziałyśmy sobie solidarnie- ona jest nawet ładna. I ładnie jej w tej chusteczce".
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze