Zasady dla zasady?
KAROLINA KRÓL • dawno temuOn otwiera przed tobą drzwi, przepuszcza cię przodem, pomaga zdjąć płaszcz. Odsuwa krzesło przy stole, żebyś mogła usiąść. Bywa, że na powitanie całuje w rękę. Kadr z dawnego filmu? Nie, rzeczywistość. Mężczyźni, dla których ważne są zasady dobrego wychowania to rzadkość, ale wciąż się tacy zdarzają. Tylko czy my chcemy, żeby oni się tak zachowywali?
Ela (34 lata, nauczycielka z Siedlec):
— Mojemu mężowi niewiele zostało z wpojonych przez rodziców zasad dobrego wychowania. Jego ojciec wciąż zachowuje się jak filmowy dżentelmen. On też kiedyś taki był, a teraz… Szkoda gadać. A mnie tego brakuje!
Chciałabym, żeby przynajmniej od czasu do czasu mój mąż zachował się jak facet z klasą. Otworzył drzwi i przepuścił przodem, przyniósł kwiaty bez okazji, zaprosił na kolację… To naprawdę niewiele by go kosztowało, a poczułabym się jak ktoś wyjątkowy. Tymczasem coraz częściej odnoszę wrażenie, że mieszkam z gburem, któremu na niczym już nie zależy. Który nawet nie pomyśli o tym, żeby pomóc mi nieść przysłowiowe siaty z zakupami, o ile sama go o to nie poproszę. Ja nie chcę, żeby on się zmieniał całkowicie, nie oczekuję księcia z bajki — ale niech, do cholery, pokaże choć raz na jakiś czas, że jest facetem, w którym się zakochałam, a nie typowym chłopo-Polakiem w kapciach i przed telewizorem.
Oczywiście, że próbowałam z nim rozmawiać, ale zbył mnie jednym machnięciem ręki i komentarzem, że po co się wysilać. Fakt, że na drugi dzień przyniósł mi bukiet róż, ale to już nie było to. Przyniósł, bo mu o tym wspomniałam, a ja chciałam, żeby zrobił to z własnej inicjatywy. Nie chcę go zmieniać na siłę — chcę, żeby był choć odrobinę taki jak na początku naszej znajomości. Choćby wtedy, kiedy przepuszczał mnie przodem w drzwiach, całował po rękach, zaskakiwał. Czy to tak wiele?
Monika (28 lat, informatyczka z Lublina):
— Mam dość takiego zachowania. Rafał, mój facet, ma chyba fioła na punkcie zasad dobrego wychowania. Mało tego — nie tylko stosuje je w codziennym życiu, ale jeszcze upomina mnie, jeśli zrobię coś nie tak. Na imprezach u znajomych koleżanki patrzą na mnie jak na dziwoląga, bo on każdą całuje w rękę. Kiedy wsiadamy do autobusu, to przepuszcza wszystkie kobiety, zanim sam wsiądzie. Śmieję się z niego potem, że kiedyś ten autobus po prostu mu ucieknie. Z drugiej strony, to nawet miłe, kiedy pomaga wnieść wózek do autobusu czy podtrzymuje przy wsiadaniu starszą panią.
Nie każdy potrafi pomóc, a on tak. To w nim cenię najbardziej. W sumie Rafał jest świetnym facetem, ma wiele zalet. Gdyby nie to uwielbienie dla zasad dobrego wychowania, pewnie byłby ideałem. To przepuszczanie w drzwiach to jedna sprawa, faceci tak jeszcze robią. Rzadko, ale jednak. Ale całowanie po rękach? To nawet nie jest higieniczne. Mógłby sobie darować.
Rozmawiałam z nim kiedyś o jego przewrażliwieniu na punkcie zachowania, tego co wypada, a co nie. Prosiłam, żeby trochę wyluzował, że może z niektórych zachowań powinien zrezygnować. Odpowiedział mi, że tak został wychowany i tak będzie postępował. Powiedział jeszcze, że ktoś musi pielęgnować to, jak się prawidłowo zachowywać, bo inaczej w stosunkach międzyludzkich zapanowałby chaos. I gadaj z takim. Choć może ma trochę racji?
Maciek (32 lata, ratownik z Warszawy):
— Dziwię się facetom, którzy przepuszczają kobiety w drzwiach, czy podają im kurtkę. To nie te czasy! Kobiety same walczyły o równouprawnienie, to niech teraz mają. Ja nie przepuszczam nikogo w drzwiach, o ile sam się nie przepchnie. Te wszystkie zasady są przestarzałe. A całowanie po rękach? W życiu.
Oczywiście, że mam dobre maniery, ale wszystko z umiarem! Nie znam dziewczyny, która by chciała, żebym ją cmokał po rękach, czy ganiał za nią z kurtką. Nie przeżywam rozterek, czy na oficjalnej imprezie wypada mi zdjąć marynarkę albo podwinąć rękawy. Problem „w gości w butach czy bez?” to dla mnie żaden problem — po prostu pytam gospodarza. Nie przeżywam rozterek na temat, kto powinien zapłacić za kolację. Jeśli poprzednio płaciłem ja, teraz płaci dziewczyna albo dzielimy się pół na pół. To naprawdę ułatwia życie. Moim zdaniem stosowanie na co dzień zasad dobrego wychowania je utrudnia. I tyle na ten temat.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze