Czterdzieści żabek i mamusia
ANNA GIDYŃSKA • dawno temuTak to zwykle bywa, że kiedy związek z Potencjalnym Przyszłym Mężem wejdzie w fazę poważną, poznaje się jego znajomych i rodzinę. Z całego tego towarzystwa największe obawy budzi pierwsze spotkanie z matką naszego wybranka. W końcu może się kiedyś stać naszą teściową – a jak jest z teściowymi, wszyscy wiedzą dzięki dowcipom o Masztalskim.
Możesz być pewna, że nadejdzie ten dzień, kiedy staniesz przed lustrem, strojąc się jak pensjonarka na apel, przed tak zwanym rodzinnym obiadem. Moja pierwsza rada? Nie układaj sobie listy dowcipów w głowie. Zwłaszcza tych o Masztalskim.
Nie, tak naprawdę zacząć trzeba od stroju. Upewnij się, że mamusia nie zamierza wystąpić w sukni koktajlowej od Balenciagi i z pięcioma sznurami pereł, które pradziad dał prababce za urodzenie pierworodnego – bo wtedy Twoje sztruksowe spodnie, luźny sweter i buty-traperki będą faux pas. Z drugiej strony, traperki w ogóle mogą poczekać na inną okazję, na przykład na wspólny wypad w Bieszczady.
Wróćmy do kwestii stroju. Jeśli ma to być normalny obiad, postaraj się wyglądać normalnie – ale nie według definicji normalności z pism dla lolitek (prawdziwych i przeterminowanych). Innymi słowy, mini-topik z napisem “taste my peach”, sweterek z dekoltem sięgającym prawie pępka i wielkości jak na Barbie, seksowne sznurowane na rzemyki biodrówki, w których wolisz nie siadać i lakierowane kozaki na dziesięciocentymetrowym obcasie (jakie podpatrzyłaś u Victorii Beckham) zostaw sobie na inny dzień. Na przykład na ten dzień, kiedy ludzie z PCK będą zbierać ubrania dla biednych – sweterki i topiki na pewno przydadzą się pięciolatkom. Na rodzinny obiad zapoznawczy postaraj się założyć coś, co sięga za pępek, z obu stron – od góry i od dołu. Dobrze byłoby też, gdybyś w obcasach nie górowała nad mamusią i przy okazji nie robiła stalowymi okuciami dziur w jej drewnianej podłodze.
Kiedy przebrniesz już przez niuanse stroju i dopasujesz do tego odpowiedni makijaż (ani sztuczne rzęsy i brokat we włosach, ani świecący czerwony nos do twarzy w stu procentach sauté nie są dobrym pomysłem), czas wychodzić. Miłym gestem jest zabranie ze sobą drobnego prezentu – kwiaty, z małymi wyjątkami, lubią wszyscy. Jeśli mamusia posiada ogród, możesz zaryzykować coś w doniczce – nie kaktusa, może raczej hiacynta. Czekoladki to już grząski teren, bo może mamusia się odchudza albo odchudza rodzinę?
Już na obiedzie – bądź sobą. O ile nie masz słownika woźnicy, nie posługujesz się tylko łyżką podczas jedzenia i powstrzymujesz się od dłubania w zębach gdy tylko poczujesz potrzebę, jest szansa, że dasz sobie radę przy stole. Staraj się zjeść to, co zostanie podane, nawet jeśli okazałoby się, że teściowa gotuje gorzej niż Susan z “Gotowe na wszystko” i przypaliłaby pewnie nawet wodę na herbatę. Miłym dodatkiem do konsumpcji jest kulturalna rozmowa. To raczej wyklucza dyskusje na tematy polityczno-gospodarcze, bo nietrudno tu o różnicę poglądów. Nie ma jednego, bezpiecznego tematu – rozmowa o pogodzie to sygnał, że albo Ty nie jesteś najmądrzejsza, albo że za taką uważasz mamusię. Spróbuj znaleźć coś godnego uwagi – obraz wiszący w jadalni, wyjątkowo dorodne kwiaty na oknie, a może nawet ten sos grzybowy, który był podany do pieczeni? Przede wszystkim jednak słuchaj – zwracanie uwagi na to, co mówi mamusia, zaprocentuje w przyszłości. Na przykład, jeśli mamusia wyzna, że uwielbia feng shui, możesz kupić jej ten denerwujący dzwoneczek wietrzny (a co, to nie Tobie będzie dzwonić nad uchem), świeczki albo kominek do aromaterapii.
Pierwsze koty za płoty – czyli obiadek się odbył, mamusia nie zadźgała Cię widelcem ze ślubnej zastawy i PPM nadal chce się z tobą spotykać. Co teraz? Cóż, wypada zaprosić do siebie mamusię, zapewne z małżonkiem. Powstrzymaj się od robienia na obiad sushi albo czegoś równie egzotycznego – nie wszyscy są amatorami nowych smaków w kuchni. Jeśli nie umiesz gotować – hmm, w takim razie pozostaje Ci zamówić dania na wynos w wykwintnej restauracji – nie kebabowni. Trudno, najwyżej torebka w kolorze śliwkowym poczeka – w końcu czego się nie robi dla życia z przyszłą teściową w zgodzie? Już od ciebie zależy, czy przypiszesz sobie autorstwo tych wyśmienitych dań, czy wyznasz wszystko jak w konfesjonale i zyskasz opinię “przynajmniej szczerej”.
Oczywiście, opisałam tu tylko pierwsze kroki. Nigdy nie wiadomo, co będzie dalej, bo możesz trafić na świętą kobietę, jak i na koszmarną babę z dowcipów. Weź jednak pod uwagę, że ta kobieta też kiedyś musiała być młoda, też chodziła na obiadki do swojej teściowej i pewnie zna te wszystkie mruczane pod nosem uwagi, bo sama je wypowiadała w swoim czasie. Najprościej jest potraktować mamusię nie jak mamusię, ale jak miłą kobietę, którą przyszło Ci poznać. Zatem bądź dla niej uczynna i sympatyczna, nie płaszcz się przed nią, ale też nie zadzieraj nosa, słuchaj, co mówi, bo może się okazać, że jest dla Ciebie równie dużym prezentem od losu co twój PPM. A jeśli nie – cóż, a kto mówi, że musicie mieszkać w tym samym domu, przy tej samej ulicy, w tym samym mieście (oddalaj się w miarę potrzeby). Dystans geograficzny bywa najlepszym regulatorem konfliktów rodzinnych.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze