Przeznaczeniu trzeba pomagać
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuCiepły list Julki przywołał wspomnienia o pierwszej miłości, o emocjach, które towarzyszą młodej, zakochanej dziewczynie, o rozpalonych policzkach, wstydzie, pożądaniu, marzeniu, przewijaniu taśmy w magnetofonie i słuchaniu wciąż tego samego utworu, o braku snu i niechęci do jedzenia, o łzach i myślach skierowanych tylko w jednym kierunku.
Długo można by rozprawiać o tym, czy miłość od pierwszego wejrzenia rzeczywiście istnieje. Ale chyba każdej z nas zdarzyło się kimś niespodziewanie i bez przyczyny zauroczyć. Miło jest powspominać te czasy. Wasze wspomnienia i doświadczenia być może pomogą niejednej czytelniczce, która właśnie wkracza w ten najbardziej fascynujący i trudny etap życia emocjonalnego, a na pewno pomogą po uszy zakochanej Julce.
Julia (19 lat, pracuje jako korespondent sportowy w Płocku):
— Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Jak można się w kimś zakochać, nic o nim nie wiedząc? Uważałam, że to bzdura, dopóki nie doświadczyłam tego na własnej skórze.
Siódmego października, było na pewno po północy, a może nawet po pierwszej… Byłam na dyskotece ze znajomymi. W pewnym momencie dostrzegłam Jego. Nie pamiętam, które z nas pierwsze się uśmiechnęło… Staliśmy tak dłuższą chwilę, zerkając na siebie. Wtedy wydawało mi się, że ta chwila to cała wieczność. Marzyłam, aby do niego podejść, porozmawiać z nim, spytać, co robi, czym się zajmuje. Stał kilka metrów ode mnie. Był tak blisko, a ja nie mogłam nic zrobić. Dosłownie nogi mi zdrętwiały i stanowiły spójną część z podłogą. Czułam, że to ktoś wyjątkowy, że jeśli nic nie zrobię, będę tego żałowała do końca życia.
Wtedy właśnie odezwała się moja kobieca intuicja… Przypomniałam sobie, że mam w torebce swoje wizytówki, a na nich moje dane kontaktowe z numerem telefonu. Pomyślałam, dlaczego nie? Nie mam nic do stracenia, a mogę wiele zyskać… Przerażona podeszłam do Niego, bez słowa wsunęłam wizytówkę do kieszeni, po czym odwróciłam się i wróciłam do znajomych. Jak się później okazało, Michał był bardzo zaskoczony moim zachowaniem, nie wiedział, jak zareagować. On również pierwszy raz znalazł się w tego typu sytuacji. Nigdy w życiu nie zachowałam się podobnie, to był impuls, chwila. Wtedy, wydawało mi się, że to jedyny sposób, aby go poznać. Zawirowało mi w głowie, źle się poczułam i musiałam wyjść na świeże powietrze. Czułam, że zrobiłam wszystko, co mogłam, a reszta jest w Jego rękach — skontaktuje się ze mną, albo nie…
Nad ranem przyszedł sms. „Kto to mógłby być o tej porze?” - myślałam. "Jestem tym chłopakiem od wizytówki(…)." Byłam przeszczęśliwa. To było początek. Okazało się, że mieszkamy blisko siebie i mamy wspólne zainteresowania – on studiuje prawo, a ja także wybrałam ten kierunek, a nawet tę samą uczelnię. Gdy się lepiej poznaliśmy przekonałam się, że Michał rzeczywiście jest mężczyzną moich marzeń. Dokładnie takim, o którym śniłam: inteligentny, błyskotliwy, z poczuciem humoru. Miał swoje cele w życiu i kierował się zasadami.
Różnie bywało, raz rozmawialiśmy częściej, raz rzadziej… Czasem przerwa była bardzo długa. Tęskniłam. Tęskniłam za kimś, kto był przecież dla mnie obcą osobą, a jednak wywoływał tyle przyjemnych emocji. Ostatnio kontakt między nami się polepszył, częściej rozmawialiśmy, zdarzało się nawet, że to On inicjował rozmowę. Wydawało mi się, że jest blisko mnie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i że wreszcie będziemy parą, a nie tylko znajomymi. Taki miałam plan, takie było moje marzenie.
I właśnie wtedy na horyzoncie pojawiła się Ona. Od początku, gdy się o niej dowiedziałam, czułam, że jest moim zagrożeniem. Jestem przekonana, że podoba się Michałowi, jednak na pewno nie są jeszcze związani ze sobą. Zaczął spędzać z nią trochę więcej czasu. A ja nie mogłam mu już udowodnić, że może na mnie polegać i że zależy mi na nim. Michał stał się moją obsesją, nie mogę zasnąć, jeśli nie zerknę na jego zdjęcie i nie usłyszę jego ulubionej piosenki. On chciałby być z kobietą, która zawsze trzymałaby go za rękę, bez względu na wszystko i bez względu na wiek. Podobają mu się pary staruszków przechadzające się po parku za rękę. Chciałabym dożyć z nim sędziwego wieku i iść za rękę alejką. Jest moim Aniołem. Sprawia, że mam motywację do tego, aby wstać rano z łóżka. Jednak wciąż żyję w jednej wielkiej niewiadomej. Co robić? Wykonałam pierwszy ruch, który był dla mnie nie lada wyczynem – wcisnęłam mu do kieszeni swoją wizytówkę, ale jak mam mu dać do zrozumienia, że nie zależy mi na zwyczajnej znajomości, że pragnę czegoś więcej.
Droga Kafeterio, zwracam się o pomoc. Jeśli mu powiem prawdę, zanim się przekona, jaka jestem i jak bardzo mi na nim zależy, mogę go do siebie zniechęcić, zrazić. Mężczyźni nie lubię, gdy kobiety przejmują inicjatywę. Może skreślić mnie na starcie. Jeśli zaś uczucie będę trzymała w sobie i próbowała spotykać się z Nim wyłącznie na stopie koleżeńskiej, zaangażuję się jeszcze bardziej… I gdy on zlekceważy mnie, zacznie spotykać się z Agatą, nie wiem, czy będę umiała się pozbierać. Muszę działać szybko, ale nie chcę popełnić błędu.
Być może moja opowieść wyda się naiwna, ale to dla mnie pierwsza, wielka miłość. Jestem pewna, że Michał, to ten na całe życie. Jednak nie mam pojęcia, co zrobić, jak z nim rozmawiać, jak go w sobie rozkochać, jak się zachowywać, gdy go spotkam, jak zwrócić na siebie jego uwagę, ale nie być przy tym nachalna. Przecież przeznaczeniu trzeba pomagać…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze