Boję się samotności i straty najbliższych
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuWydaje się, że sielskie życie - z kochającym mężem i dzieciakami u boku - jest źródłem życiowej satysfakcji, poczucia bezpieczeństwa i spełnienia. Niestety, czasem lęk o to, że szczęście pryśnie, odbiera spokój i radość. Co robić, gdy dręczą czarne wizje, a strach o najbliższych paraliżuje, odpowiada psycholog Joanna Borowczak.
Wydaje się, że sielskie życie — z kochającym mężem i dzieciakami u boku — jest źródłem życiowej satysfakcji, poczucia bezpieczeństwa i spełnienia. Niestety, czasem lęk o to, że szczęście pryśnie, odbiera spokój i radość. Co robić, gdy dręczą czarne wizje, a strach o najbliższych paraliżuje, odpowiada psycholog Joanna Borowczak.
Pani psycholog!
Jestem mamą dwójki dzieci w wieku szkolnym. Nasza rodzina jest szczęśliwa, mam dobrego męża. Chodzi o to, że bardzo boję się śmierci najbliższych (nie wiem – i nie chcę wiedzieć – jak w ogóle można sobie z tym poradzić!?).
Dręczą mnie czarne myśli i wizje. Paraliżuje mnie strach. Łapie melancholia i jakieś takie poczucie bezsensu życia. Nie mówię o tym nikomu, bo co ktoś mi poradzi – zbagatelizuje i każe popukać się w czoło. Niby nie świruję, jestem zrównoważona. Ale nie pozwalam na przykład, żeby dzieciaki jechały gdzieś z mężem autem – on jeździ jak wariat i na nic moje upomnienia. Stwierdzam, że wolę mieć wypadek z nimi. Wiem, że to głupie, wiem.
Czasem czuję żal, że dzieci dorastają i niedługo od nas odejdą na swoje, a kiedy pomyślę, że moim synkom stałoby się coś złego, drętwieję normalnie, aż mnie pot oblewa. Męczą mnie sny – że zostaję sama na Ziemi, że mieszkam sama w domu na odludziu. Samotność mnie paraliżuje. Nawet we śnie coś we mnie wyje, beczę. Odpędzam te myśli, żeby nie ściągać licha. To mnie spala.
Boje się, że stracę to, co mam. Czasem też myślę, że może zadaję sobie ból, żeby poczuć, że… żyję? Czy to normalne? Czy ja wariuję? Dużo czytałam o DDA, więc wiem, że mój problem może wynikać z tego, że pochodzę z rodziny alkoholowej. Co mam robić? Mogę sobie jakoś sama pomóc czy pozostaje mi już tylko terapia?
Arleta, Gdańsk
***
Joanna Borowczak — psychoterapeutka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Certyfikowana w ramach terapii systemowej. Specjalizuje się w pomocy rodzicom w problemach z dziećmi i terapii małżeńskiej. Pracuje z osobami dorosłymi starając się znaleźć maksymalnie dużo ich zasobów, dzięki którym poradzą sobie w trudnych dla siebie sytuacjach. Prowadzi własną praktykę w założonym przez siebie Ośrodku Psychoterapii i Treningu psychologicznego "KONTAKT": www.joannaborowczak.com. Prywatnie mama ruchliwego sześciolatka i samodzielnej już 26-latki. Uwielbia wiosnę i słońce, namiętnie układa puzzle.
Pani Arleto,
Porusza Pani ważny temat — wewnętrznego niepokoju o najbliższych. Jest to naturalne, że chcemy, by najważniejsi dla nas ludzie żyli w zdrowiu, by jakiekolwiek nieszczęścia ich omijały. Pojawiająca się świadomość ulotności szczęścia ma też pozytywny aspekt. Bardziej doceniamy to, co mamy, zatrzymujemy się na chwilę, pielęgnujemy bliskość i rodzinne więzi. Problem zaczyna być poważny w sytuacji, gdy lęk/strach zaczyna rządzić naszym życiem i kiedy sytuacje irracjonalne stają się prawdopodobne.
Pisze Pani o czarnych myślach i wizjach, snach o samotności i poczuciu bezsensu życia. O wybieraniu śmierci, a nie życia po stracie — nawet w sytuacjach wyobrażeniowych. Warto zauważyć, że część Pani niepokoju o najbliższych ma bardzo realne podstawy: mąż "jeździ jak wariat" i — jak rozumiem — nie jest w tej kwestii reformowalny. Ma Pani prawo się denerwować.
O ile niepokój, o jakim Pani pisze, jest – na poziomie teorii jak najbardziej naturalny, o tyle – na poziomie codziennej egzystencji, o ile pojawia się w nadmiarze, może wywoływać dyskomfort. Czasem da się go jednak zredukować, ujarzmić. Warto skupiać się na pozytywnych myślach, a i zająć umysł innymi sprawami – znaleźć hobby, odszukać zapomniane pasje, nieco odpocząć i odetchnąć. Może zacznie Pani malować, pływać bądź uprawiać ogród? To pomoże się zrelaksować, nabrać dystansu do rzeczywistości i swoich lęków.
Co do Pani pytań o przyczynę lęków (DDA), trudno mi się do tegoż odnieść – na podstawie listu nie umiem stwierdzić, czy podłoże Pani ciągłego i silnego niepokoju ma związek z Pani rodziną pochodzenia. Jeśli ma Pani poczucie, że te dwie rzeczy mocno się ze sobą wiążą, proszę znaleźć dobrą — dla siebie — terapeutkę/ terapeutę i rozpocząć terapię. Proponowałbym może na początek wizytę u psychiatry, który pomoże Pani poprzez dobranie leków obniżających ciągły niepokój i poczucie cierpienia. Wówczas, kiedy zmniejszy się angażujący Pani życie lęk, znajdzie się w Pani wewnętrzna siła prowadząca do zmiany. Następnym krokiem byłaby psychoterapia.
Trzymam kciuki za odzyskanie przez Panią wewnętrznego spokoju.
Pozdrawiam
Joanna Borowczak
Kontakt do psycholog: joannaborowczak
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do psychologa, zofia.bogucka@kafeteria.pl (z dopiskiem List do Psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze