Poskromienie złośnicy
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuAtmosfera, jaką nasiąkłaś w domu rodzinnym, musiała poczynić spore szkody w Twojej konstrukcji psychicznej. Możliwe, że Twoje wybuchy to w pewnym sensie bunt przeciw temu, czym skrępowano Twoje emocje w dzieciństwie. Zachowanie Twojego ojca mogło być przejawem stosowania przemocy psychicznej.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Dzień dobry,
Mam problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Mianowicie nie potrafię kontrolować swoich wybuchów złości. Jest to okropnie kłopotliwe, bo jestem temperamentną osobą i gdy coś mnie zdenerwuje, coś idzie nie po mojej myśli albo w kłótni brakuje mi argumentu — zaczynam czuć ciśnienie. Czuję, że mną fizycznie trzęsie od wewnątrz jakaś energia, która ma ochotę wybuchnąć. Im bardziej się powstrzymuję, tym bardziej ona wzbiera. Nie raz i nie dwa rzuciłam czymś o ścianę, a i nie raz i nie dwa uderzyłam mojego partnera w twarz. Nie cierpię, gdy się tak zachowuję, przestaję wtedy panować nad sobą, nad tym, co mówię. Nakręcam się jeszcze bardziej, aż do wyczerpania. Nie chcę, żeby wniknęło z mojego listu, że jestem furiatką, biję wszystkich naokoło i rzucam czym popadnie. Tak nie jest.
Jako dziecko byłam bardzo cicha, nie wolno mi było okazywać uczuć. Wychowywałam się z wojskowym, który uznawał, że spokój jest cnotą, i sam nigdy nie podnosił głosu. Czasem wolałam, żeby już na mnie nakrzyczał, bo było to lepsze niż spokojne cedzenie przez zęby, jakim jestem zerem. Generalnie, tak mnie wychowano i taki miałam wzorzec. Ale jakiś czas temu pokłóciłam się z moim partnerem. Okazało się, że mnie zdradzał — wściekłam się wtedy jak nigdy. Pozwoliłam sobie wtedy po raz pierwszy na płacz i na krzyki, i na uderzenie. Była straszna awantura i… stwierdziłam, że to pomaga. Wykrzyczenie i wypłakanie wszystkiego na zewnątrz pomaga. Obawiam się jednak, że zaczynam traktować ten sposób jako metodę na pozbycie się negatywnych emocji. Ale to nie jest żadna metoda. Nieraz się potem wstydzę tego, co mówiłam w złości, i ze skruchą przepraszam partnera za ślad mojej dłoni na jego twarzy. To wcale nie jest przyjemne.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Nie wiem, jak mam rozładowywać napięcie i złość. Nie mam pojęcia, co zrobić.
***
E.
Droga E.,
Ustalmy jedno: tłumione latami emocje muszą znaleźć ujście. Trudno jednak pozwolić na to, by zawładnęły Tobą w taki sposób, że tracisz nad sobą panowanie.
Jeżeli to wciąż ten sam partner, który Cię zdradzał, trudno się dziwić, że opanowują Cię tak mocne emocje. Trzeba sporo czasu, żeby wściekłość, upokorzenie, złość i strach przestały być tak żywe i silne. Rzadko wystarczą nawet dwa lata… Nie można zatem wykluczyć, że – jeżeli wybuchy wściekłości dotyczą wyłącznie sytuacji związanych z Twoim partnerem – w ten sposób dajesz ujście temu, co w Tobie wciąż jeszcze podskórnie wrze. Powinnaś pewnie odpowiedzieć sobie, czy chcesz i potrafisz wybaczyć, czy też nie masz takiego zamiaru. W jakiś sposób pomoże Ci to zapanować nad sobą.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Inna rzecz, że atmosfera, jaką nasiąkłaś w domu rodzinnym, musiała poczynić spore szkody w Twojej konstrukcji psychicznej. Możliwe, że Twoje wybuchy to w pewnym sensie bunt przeciw temu, czym skrępowano Twoje emocje w dzieciństwie. Zachowanie Twojego ojca mogło być przejawem stosowania przemocy psychicznej. To naprawdę nie muszą być wybuchy agresji, śmiem twierdzić, że takie systematyczne, wyrachowane podkopywanie psychiki jest czasem dużo gorszą traumą niż bicie. Pozostawia ślady, których nie sposób się pozbyć, czasem nie pomoże najlepsza terapia. Człowiek tak traktowany rzeczywiście wyrasta w poczuciu, że nic dobrego go w życiu nie czeka, że jest do niczego, że każdy może mu zrobić dowolne świństwo albo dowolnie go oszukać. Znakomity materiał na kontynuację przemocy domowej, tym razem w wykonaniu partnera…
Sama widzisz, że tak się nie da żyć. Za jakiś czas być może w Twoim życiu pojawią się dzieci i istnieje duże niebezpieczeństwo, że jeśli nie nauczyć się panować nad emocjami, zrobisz im krzywdę. Nie fizyczną – po prostu zdepczesz ich psychikę, tak jak Twoja została zdeptana. Polecam Ci znalezienie najbliższego ośrodka, który prowadzi treningi zastępowania agresji. Powinnaś łatwo znaleźć taką informację w sieci, jeśli nie – napisz do mnie, podając miejsce zamieszkania, i znajdziemy coś razem. To jest naprawdę skuteczny sposób, znam osoby, które po takim treningu całkowicie przebudowały swoje życie i odzyskały to, co straciły, gdy jeszcze nie potrafiły nad sobą panować. Taki trening pozwoli Ci także trochę bliżej poznać siebie i rozpoznać swoje emocje. Być może Twoje zranione przez zdradę uczucia nie miały szansy się zagoić, może nie pozwalasz sobie na przeżycie żalu, złości, bólu… Trzeba naprawdę dużej odwagi, by przyjrzeć się sobie i zobaczyć, co tak naprawdę głęboko w duszy się kotłuje…
Nie zaniedbaj tego. Rzucanie talerzami to jest sposób dobry jednorazowo. Jeśli zaczyna być remedium na narastającą agresję – trzeba tej agresji umieć powiedzieć „Stop”. Bicie partnera pozostawię bez komentarza, sama pewnie wiesz, że to niedopuszczalne. Choć czasami każdy ma ochotę ;)
Napisz do mnie za rok, jak Ci poszło po treningu. Będę czekać z dużą ciekawością.
Pozdrawiam,
Margola
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze