Prezenty dla ukochanego
JAROSŁAW URBANIUK • dawno temuPrzed nami walentynki, zresztą sprzedawcy w każdym markecie powiedzą wam, że wręczanie prezentów jest konieczne przez cały rok. Cóż w końcu mają powiedzieć? Szczególnie kiedy są na procencie od utargu? Ja na procencie nie jestem, więc mogę wam z czystym sercem polecić kilka gadżeciarskich prezentów, które powinien mieć każdy mężczyzna, bez względu na to czy jest typem „nowego macho”, punkowcem czy zabieganym managerem w taniutkim garniturku.
Czarny krawat – po latach, ciągle konieczny. Na pogrzeb, na ślub, na randkę. Zawsze modny i pasujący do większości marynarek, swetrów, koszul (no hawajskich to może nie…). Nawet jeśli wasz mężczyzna ma uczulenie na krawaty, to akurat ten powinien mieć. Poza tym możecie mu wmówić, że podobają się wam bohaterowie filmowi, a więc niech i on stanie się na chwilę Vincentem Vegą lub którymś z bohaterów Psów 2. Zapewniam, że większość mężczyzn nie oprze się porównaniu z młodym Bogusławem Lindą, a jeśli pan jest po trzydziestce, to już w ogóle.
Zapalniczka „benzynówka” - nawet jeśli pan nie pali, to gadżet ten jest tak męski i przydatny, a często i ozdobny, że żaden mężczyzna mu się nie oprze. Mam znajomego, który nigdy nie paląc, jest wprost rozkochany w swojej zapalniczce. Uwielbia za to dawać ognia, szczególnie ładnym dziewczynom. No może to akurat nie będzie dla was takie zachęcające. Niemniej o ile wasz mężczyzna pali, a jeszcze takiej nie ma – prezent będzie idealny.
Multitools – rodzaj rozbudowanych scyzorykoszczypiec to dla maniaków techniki. Jeśli wasz facet jest: inżynierem, informatykiem, majsterkowiczem lub modelarzem – warto sprawdzić czy już takiego nie ma. Natomiast jeśli już go ma, to trzeba kupić nowy: większy, bardziej „zawodowo” wyglądający, a przede wszystkim posiadający większą ilość ostrzy, wkrętaków, nożyczek czy co tam jeszcze multitools ma. Mój znajomy gadżeciarz potrafi czymś takim naprawiać damskie buty i po jego minie można sądzić, że czuje się przy tym jak prawdziwy „król dżungli”.
Butelka dobrego alkoholu – drogie panie, nie namawiam nikogo do picia, nie znam również upodobań alkoholowych waszych mężczyzn, ale co do jednego zapewniam – o ile w ogóle coś piją, to prezent ten będzie dla nich niejaką sensacją, no bo powiedzmy wprost: ile kobiet wpada na to, aby dać swojemu facetowi butelkę fajnej whisky, burbona, koniaku, czy choćby zgrzewkę dobrego piwa? Niewiele. Z jednej strony słusznie, bo co to za przyjemność mieć chlejącego faceta? Z drugiej zaś, o ile wybranek alkohole lubi, a nie przesadza z ich ilością, to z prezentu się ucieszy, nie wytrąbi wszystkiego od razu i będzie niezwykle zaskoczony. Do tego dochodzą jeszcze elementy psychologiczne. Wyobraźcie sobie rozmowy „w robocie”:
Co dostałeś od baby na walentynki?
Koszulę. A ty?
Whiskacza Single Malt.
Zapewniam, że wybranek serca powie to z dumą, a jego nagrodą będą pełne zdziwienia, ale i zazdrości, spojrzenia kolegów. Potem będzie to wiadomość przekazywana z ust do ust i mimo że żony i narzeczone wspomnianych kolegów mogą być na was wściekłe (w końcu prędzej czy później staniecie się pozytywnym przykładem wyciąganym przez kolegów w czasie domowych kłótni), trzeba zachować ostrożność. Alkohol to prezent bardzo niewychowawczy i absolutnie niewskazany dla tych panów, którzy piją zbyt wiele.
Okulary przeciwsłoneczne – prawdziwemu mężczyźnie to zawsze się przydaje. Przede wszystkim dlatego, że bez względu na tuszę, wiek, urodę (lub jej brak), czy sposób ubierania się – dobre ciemne okulary dodają uroku i są, co tu dużo gadać, niezwykle przydatne. Ważne aby były dobrej jakości (co niestety znaczy, że raczej nie będą tanie). Tu istotna uwaga – trzeba sprawdzić w jakich okularach chodził bohater, któregoś z jego ulubionych filmów, a w przygniatającej większości przypadków – w jakichś chodził. Warto więc „zasięgnąć języka” i zamienić ukochanego w Blues Brothera, Cobrę Cobrettiego, czy choćby bohatera Boskiego życia Felliniego.
Zegarek – to już może być poważny wydatek. Jeśli zaś pan zegarka nie ma, (coraz częściej obywamy się bez zegarków korzystając z wszędobylskich komórek), warto sprawdzić jego preferencje w tej dziedzinie. Mężczyźni (a przynajmniej moi koledzy, dość zróżnicowana grupa społeczna) dzielą się na dwie grupy: tych którzy chcieliby mieć coś naprawdę eleganckiego wzorowanego choćby na Patek Philippe. Na oryginalnego Pateka 99 procent z nas raczej nie będzie stać. Drugim rozwiązaniem (najczęściej tańszym) są szpanerskie sportowe zegarki, konieczne odporne na wodę (im głębsza możliwość zanurzania się, tym lepiej) i z dużą ilością wskaźników. Większość facetów to niestety w środku dzieci. W końcu głównie za to (albo mimo tego) nas kochacie.
Wymieniona tu lista gadżetów jest jak najbardziej subiektywna, ale zapewniam, że większość z nich przyda się prawie każdemu mężczyźnie i z każdego będą mniej lub bardziej zadowoleni. Zakładam, że najmniej z krawata, a najbardziej z whisky, którą to obserwację polecam pań uwadze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze