Spór o gender! Kto ma rację?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuGender ma dziś złą politykę w mediach. Przede wszystkim za sprawą Kościoła i środowisk konserwatywno-religijnych, które w nowoczesnych poglądach na człowieka widzą wcielenie zła, niszczącego religię i rodzinę. Czy słusznie? Czy kapłani, krytykujący gender na coniedzielnych kazaniach, właściwie interpretują założenia związane z tą teorią?
Gender ma dziś złą politykę w mediach. Przede wszystkim za sprawą Kościoła i środowisk konserwatywno-religijnych, które w nowoczesnych poglądach na człowieka widzą wcielenie zła, niszczącego religię i rodzinę. Czy słusznie? Czy kapłani, krytykujący gender na coniedzielnych kazaniach, właściwie interpretują założenia związane z tą teorią? Może w naszych opiniach posługujemy się krzywdzącymi stereotypami, wrzucając do jednego worka feminizm, homoseksualizm i teorię płci kulturowej? Warto się nad tym zastanowić.
Zgodnie z definicją, gender (z jęz. ang. – płeć, rodzaj gramatyczny) to „suma cech, zachowań, stereotypów i ról płciowych przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego. Inne określenia gender to płeć kulturowa, płeć społeczna, społeczno-kulturowa tożsamość płciowa.” Kiedy przynosimy dzieciom prezent na urodziny lub na gwiazdkę, zastanawiamy się, co przypadnie do gustu chłopakowi, a co dziewczynce. Chłopakowi kupujemy więc plastikowy samochód, karabin, rękawice bokserskie. A dziewczynce lalkę, wózek i miniaturową kuchenkę, żeby uczyła się gotowania i opieki nad dziećmi. Dlaczego tak robimy? Bo jesteśmy przekonani, że chłopak musi być silnym facetem – strażakiem, żołnierzem, policjantem, a więc kimś, kto będzie miał ekscytującą pracę; będzie zmagał się ze światem, a później wracał wieczorem do domu, uśmiechał się do żony i dziękował jej za opiekę nad domowym ogniskiem. W ten sposób, wręczając małemu człowiekowi określone przedmioty, tworzymy jego płeć kulturową i programujemy go do określonych zachowań. Jakie jest więc nasze zdziwienie, kiedy widzimy, że dziewczynka biega po podwórku z pistolecikiem i bawi się z chłopcami? (to jeszcze możemy zaakceptować, nazywając dziecko „chłopczycą”). Ale znacznie trudniej jest nam zrozumieć chłopaka bawiącego się lalkami. Wtedy czujemy, że coś jest nie tak. I próbujemy dziecku zabrać niestosowne zabawki. Gender jako teoria naukowa bada właśnie takie zachowania, próbując wyjaśnić, jaki jest – w naszym rozumieniu – idealny mężczyzna i idealna kobieta i czy to dążenie do ideałów nie krzywdzi kogoś, kto nie pasuje do sztywnych ram społecznych.
Zacytujmy fragment listu pasterskiego odczytywanego w Kościołach podczas kazania. Kapłani piszą w nim: „[…] niejednokrotnie nie mówi się rodzicom wprost o tym, że ta ideologia [gender] jest wprowadzana do danej placówki oświatowej, a związane z nią treści „ubiera się” w pozornie niegroźne i interesujące metody i formy, np. zabawy.” O jakich zabawach jest mowa? Właśnie o tych, które dotyczą pierwszych wyborów dziecka. Co mam wybrać do zabawy? Pistolet czy lalkę, samochodzik czy plastikową kuchenkę? Spódniczkę czy spodenki? Cóż, dziecko samo musi o tym zadecydować, bez nacisków ze strony dorosłych.
Przeciwnicy gender zarzucają zwolennikom tej teorii dążenie do „nawracania” dzieci. Wspomina o tym Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego, która opiniowała funkcjonowanie programu „Równościowe Przedszkole”. W jednym z wywiadów Dziamska powiedziała: „[Kiedy jedna z nauczycielek] […] zaproponowała chłopcom przebranie się w sukienki, część z nich uciekła do toalety, część zaczęła płakać, kilku zaoponowało natychmiast, a jeden zareagował agresją i chciał nauczycielkę pogryźć. Program odziera z godności małych chłopców. O ile dziewczynki godzą się na przebieranki, bo to dla nich frajda, bo, to można rzec, leży w ich naturze, o tyle chłopcom to bardzo uwłacza. Nawet jeśli nie jest to przymus, a propozycja. Chłopcy zbuntowani, przez swoją reakcję, ocalili swoją godność, ci mniej odważni ulegli, w sukienkach dziewczęcych narazili się na śmieszność szczególnie w oczach tych zbuntowanych. Takie zajęcia prowadzą do ogromnego "bałaganu" w psychice dziecka i mogą się ciągnąć za nim przez całe dorosłe życie. Takie odzieranie chłopców z godności to dla mnie przestępstwo.”
Takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia i w tym miejscu muszę zgodzić się z opiniami ludzi Kościoła. Człowiek nie może być do niczego zmuszany. Ale jeśli duchowni twierdzą, że gender to zagrożenie dla życia społecznego, bo w tej teorii płeć biologiczna nie ma żadnego znaczenia, widzę w tych słowach poważne nadużycie. Gender rozpoznaje mechanizmy społeczne programujące człowieka do określonych zachowań, ale jako teoria wcale nie uzurpuje sobie prawa do zmiany świata. Chodzi o to, by obserwować, a nie na siłę zmieniać rzeczywistość. Gender chce, byśmy przyglądali się temu, jak dorosły człowiek próbuje zmieniać dziecko, zachęcając je np. do bycia żołnierzem lub gospodynią domową. To teoria naukowa, a nie ideologia, jak twierdzą kościelni hierarchowie (w "Liście duszpasterskim ws gender" politycy „Twojego Ruchu napisali”: „Nie istnieje żadna „ideologia gender”! Istnieją za to badania naukowe na temat relacji między kobietami i mężczyznami w życiu społecznym, w życiu rodzinnymi, w gospodarce, w kulturze).”
Kościół nie akceptuje gender tak samo jak poglądu, że homoseksualizm nie jest chorobą, a więc czymś, czego nie powinno się leczyć. Na czym polega zależność? Wydaje mi się, że jest bardzo prosta. Jeśli kilkuletni chłopiec woli lalki, sukienki i bajki z księżniczkami, to – według przeciwników gender – jest to przypadek do naprawienia. Zabiera się więc chłopcu dziewczęce zabawki i siłą wciska mu się pistolet, namawiając do strzelania do kolegów. Czyli wyrządza mu się krzywdę, zmuszając go do działań sprzecznych z jego potrzebami. Natomiast twórcy teorii płci kulturowej nakłaniają nas do ostrożności i do akceptacji zachowań małego człowieka.
Właśnie dlatego zwolennicy gender nie potrafią dogadać się z Kościołem. Bo nie są w stanie zmodyfikować swoich poglądów. Jestem przekonany, że ten konflikt zachodzi przede wszystkim między ultrakonserwatystami. Hierarchowie Kościoła reprezentują instytucję, która z założenia nie chce się zmieniać, a zwolennicy gender wyrządzają krzywdę naukowej teorii, sprowadzając ją do narzędzia walki z Kościołem i klasyczną koncepcją rodzinny (i dlatego są wrzucani do jednego worka z feministkami, homo- i transseksualistami). Postawy skrajne zawsze wywołują sprzeciw. Dlatego trzeba pójść po rozum do głowy i skupić się na zażegnaniu sporów. Kapłan i przedszkolanka powinni uważnie przyjrzeć się zachowaniom dzieci, a później spokojnie porozmawiać o tym, jak uczynić z nich lepszych ludzi.
Źródło informacji i cytatów: wikipedia.org, twojruch.eu, niezalezna.pl, wpolityce.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze