Osobowy do Kielc
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: pociąg osobowy do Kielc w końcu do Kielc dojedzie, nawet jeśli z wielogodzinnym opóźnieniem i z trudem. Miłość natomiast niekoniecznie dojedzie do obiektu westchnień i, co gorsza, nigdzie nie jest powiedziane, że pocztą zwrotną odpowiedź dotrze do nadawcy.
Droga Pani Margolu!
Trochę dziwnie to zabrzmiało, ale jakoś muszę zacząć. Mam prawie 24 lata i właśnie kończę studia. Przez parę lat spotykałam się z „kolegą” jeszcze z czasów podstawówki i na tym kończą się moje doświadczenia miłosne. Aż do marca zeszłego roku, kiedy to poznałam fajnego chłopaka – jak się później okazało, studiujemy razem od czterech lat, ale nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Od pierwszej chwili coś mnie w nim interesowało. Tylko że on jest trochę nieśmiały i ja raczej też. Pod koniec czerwca zaprosiłam go na wesele do koleżanki, zgodził się, ale tego samego dnia dowiedziałam się dwóch innych rzeczy. Mianowicie: że mu się podobam i że na razie to on czeka na powrót z zagranicy dziewczyny, z którą go coś łączyło (nie byli parą, ale on chciał się upewnić, czy coś z tego będzie). Wiadomości tych dostarczyła mi nasza wspólna koleżanka, która po prostu z nim porozmawiała na imprezie. Wesele ostatecznie odwołano, a my nie widywaliśmy się przez całe wakacje.
Od października wróciliśmy na uczelnię, ale są to studia zaoczne, więc widujemy się rzadko, co dwa tygodnie. Jeszcze przez pewien czas próbowałam zwrócić na siebie jego uwagę (z tamtą dziewczyną nic nie wyszło). Ale nic nachalnie, ograniczałam się do spojrzeń w oczy. Przez miesiąc się nie widzieliśmy, myślałam, że już mi przeszło, ale kiedy go znowu zobaczyłam, wszystko wróciło. Chciałabym, o ile to możliwe, usłyszeć jakąś radę, co mam zrobić. Chciałabym z nim porozmawiać i powiedzieć, co czuję, ale nie wiem, czy jest to dobry pomysł. Proszę o odpowiedź.
Nina
***
Droga Nino,
Nie wydaje mi się, żeby wyjawianie wprost stanu Twoich uczuć było mądrym posunięciem. Przede wszystkim z uwagi na Twój komfort psychiczny. Wiele przesłanek przemawia za tym, że on niekoniecznie podziela Twoje zainteresowanie. Och, wiem, mówił o tym Waszej wspólnej znajomej, ale ile miesięcy temu to było? Czy od tego czasu zdarzyło się coś, co upoważniałoby Cię do przekazania mu Twojego sekretu? Od roku wykazujesz zainteresowanie, jestem zatem przekonana, że z grubsza orientuje się, iż nie jest Ci obojętny. Jeśli do dziś nie zrobił żadnego kroku, to według mnie Twoich uczuć nie odwzajemnia. Możesz zatem czuć się niezwykle niezręcznie, podobnie zresztą jak on. Jeśli usłyszy od Ciebie coś takiego, może poczuć się odpowiedzialny za Twoje emocje (wiem, jestem idealistką). A jak Ty się poczujesz, jeśli powie Ci, że bardzo szanuje Twoje uczucia, ale nie jest zainteresowany…? Nie muszę Cię przekonywać, że nie tędy droga.
Którędy zatem? Możesz – jeśli Ci szczególnie na tym zależy – działać inaczej. Zbudować relację przyjacielską, serdeczną, ale wyłącznie na poziomie towarzyskim. Zadbać o to, by mógł Cię lepiej poznać, ale też o to, żeby nie pomyślał sobie, że próbujesz go zdobyć. To mogłoby być i dla Ciebie, i dla niego znowu niezręczne. Większe grono, parę spotkań, wspólny wypad do kina… Tak żeby mógł Cię obserwować i żebyś jednocześnie bezpiecznie kryła się w grupie. Jeśli oczywiście w Twojej naturze leży wykazywanie inicjatywy. Szanse powodzenia są takie, jakie są – nie umiem powiedzieć, znając rzecz tylko z Twojej relacji, czy nikłe, czy połowiczne… Dobrze byłoby, gdybyś miała poczucie rzeczywistości i słyszała, co do Ciebie mówią, i widziała, co robią, a nie to, co chciałabyś słyszeć lub widzieć. Do tego zachęcam przede wszystkim. I nie miej zbyt wielu złudzeń. Tak na wszelki wypadek.
Bo oczywiście może być i tak, że on „ma na Ciebie oko”, ale potrzebuje więcej czasu (wątlutką szansę na to dostrzegam, ale obowiązkowo staram się patrzyć na sprawy z wielu stron). Może przeżył rozczarowanie i boi się angażować. Może wmawia sobie, że nie ma szans, że Ty to dla niego zbyt wysokie progi. Nie sądzę, ale może tak się zdarzyć. Może jest maszynistą osobowego do Kielc, wie, że nie ma się dokąd spieszyć, że tabor ma, jaki ma, i że – przepuściwszy ekspresy i Intercity – dojedzie do celu solidnie i z mozołem.
Nie przesadzaj jednak z okazywaniem zainteresowania. Choćby dlatego, że mężczyzna z natury rzeczy jest zdobywcą, a co to za przyjemność zdobywać zwierzynę, co sama wkłada głowę do paszczy lwa i jeszcze piszczy: „Zmiażdż mnie! Zmiażdż!”. Można się od niej jedynie opędzać jak od uprzykrzonej muchy albo – w sytuacji skrajnego wygłodzenia – kłapnąć raz i drugi paszczą od niechcenia, przetrawić i wydalić. Czego Ci, oczywiście, nie życzę.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze