Ciągle chcę być lepsza
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuCiągle staram się być lepsza, pracuję nad sobą. W pracy nigdy nie nawalam. Jako żona jestem wyrozumiała, jako mama staram się być opanowana. Choć czasem szlag mnie trafia. Wiem, że nie każdy od siebie tyle wymaga, że ludzie sobie po prostu żyją i akceptują siebie takimi, jakimi są. A ja nie potrafię. Męczy mnie to. Co robić?
Pani psycholog!
Nie mam komu powiedzieć o moim problemie, bo ci, którzy mnie znają, popukaliby się w czoło uznając, że wymyślam i szukam problemów tam, gdzie ich nie ma. Przecież jestem taka poukładana, rozsądna, zorganizowana, no i w ogóle.
Chodzi o to, że ciągle staram się być coraz lepsza, pracuję nad sobą. W pracy nigdy nie nawalam. Jako żona jestem rozumiejąca i wyrozumiała, jako mama ciągle staram się być opanowana. Choć czasem tak mnie szlag trafia, że w głowie mi się kręci. Nie mam dobrych wzorców z domu (a raczej fatalne – ojciec alkoholik, znerwicowana matka z kochankiem u boku), dlatego wszystko muszę wypracować w sobie sama. Wiem, jaka chcę być, ale i jakich cech chcę się pozbyć.
Dla mnie życie z ludźmi (szczególnie bliskimi) to ciągły trening charakteru – jestem typem samotnika, introwertyka, intelektualisty. Wiem, że to dziwne, ale dom to dla mnie miejsce za głośne, za szybkie, za dużo się dzieje. Codzienność szybko mnie wypala. Wkurza mnie to – chciałabym być taka, jak wszyscy, a mam poczucie, że jestem jakimś szczególnym typem (nie to, że lepszym).
No i nie umiem odpuścić – ciągle coś muszę, stawiam sobie cele, poprzeczki. Analizuję, rozkminiam. Czuje się jak niewolnica samej siebie – swoich myśli i wyobrażeń o sobie samej. Nawet w obejściu chcę być kimś, kim nie jestem. Swój temperament staram się upchnąć w ramki „stonowanej pani z klasą”. Gdy trzymam się w ryzach, potem odchorowuję stresy, a gdy ulegnę słabości – np. nakrzyczę na dzieci, to się zadręczam.
Wiem, że nie każdy od siebie tyle wymaga, że ludzie sobie po prostu żyją i akceptują siebie takimi, jakimi są. A ja nie potrafię. Męczy mnie to. Co robić?
Grażyna z Bytomia
***
Joanna Borowczak — psychoterapeutka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Certyfikowana w ramach terapii systemowej. Specjalizuje się w pomocy rodzicom w problemach z dziećmi i terapii małżeńskiej. Pracuje z osobami dorosłymi, starając się znaleźć w nich maksymalnie dużo zasobów, dzięki którym poradzą sobie w trudnych dla siebie sytuacjach. Prowadzi własną praktykę w założonym przez siebie Ośrodku Psychoterapii i Treningu psychologicznego KONTAKT (joannaborowczak). Prywatnie mama ruchliwego 5-latka i samodzielnej już 25-latki. Uwielbia wiosnę i słońce, namiętnie układa puzzle.
Pani Grażyno,
pisze Pani o swoim dążeniu do pewnego mało sprecyzowanego ideału. Przez całe życie realizuje Pani wyznaczone przez siebie cele i pokonuje kolejne poprzeczki. Nie odczuwa Pani jednak radości z tego, co się wokół dzieje. Nie cieszą Panią własne sukcesy, za to bardzo odchorowuje Pani stresy i zadręcza się słabościami. To świetne, kiedy wyznaczamy sobie cele i do nich dążymy — to nas napędza, nadaje sensu i tempa życiu, jednak cóż – czasem trzeba odpuścić, wrzucić na luz. Nie jest dobrze, kiedy stajemy się niewolnikami swojego planu – sukcesy wtedy nie cieszą, starania frustrują i męczą. Nie jesteśmy maszynami, a ludźmi – ze swoimi namiętnościami, słabościami i gorszymi dniami, ale i ze swoimi przekonaniami, systemem wartości, usposobieniem. Trzeba to zaakceptować i szanować.
Pisze Pani, że przyświeca Pani idea bycia lepszą. Lepszą, czyli jaką? Chciałaby być Pani taka, jak wszyscy, tylko co to dla Pani znaczy? Czy taka, jaką chcieliby Panią widzieć inni czy podobną do kogoś innego? Musi sobie Pani na te pytania odpowiedzieć. Proszę jednak pamiętać, że nie można uszczęśliwić wszystkich, tak jak nie można uszczęśliwić siebie, próbując udawać kogoś, kim się nie jest. Tak, jak nie można wciąż wkładać maski i grać, tak i nie można być takim, „jak wszyscy”, ponieważ każdy z nas jest inny, mamy różne cechy, upodobania, mocne strony i słabości. I to jest fantastyczne! Dzięki temu życie jest takie ciekawe, a świat różnorodny.
Wydaje mi się, że Pani nie do końca wie, czego oczekuje od siebie i swojego życia. Może się Pani troszkę pogubiła, a może nie ma po prostu sprecyzowanego pomysłu — żyje Pani w opozycji do życia swoich rodziców, a nie zgodnie z tym, jak Pani by chciała. Może pracuje Pani nad sobą nie dla efektu, a z samej potrzeby takich działań? Mam poczucie, że ciągły trening charakteru, czyli po prostu życie, jest dla Pani nie lada wyzwaniem. Tylko po co to wszystko?
Jest Pani zmęczona. Nie jest to dziwne — bardzo trudne jest ciągłe kontrolowanie, pilnowanie siebie. Trudno też wówczas żyć naprawdę, być sobą, oddychać pełną piersią. Trzeba cały czas sobie “podkręcać śrubę”, a przed innymi wciąż dobrze „wypadać”, tak by nie ocenili źle, nie pomyśleli krytycznie. To męczy. Proszę spróbować wziąć oddech i spojrzeć na to wszystko z dystansu. Zachęcam Panią do przyjrzenia się temu, co dla Pani jest ważne. Proszę się wsłuchać w siebie, odnaleźć pasje, pragnienia i myśli, plany i marzenia możliwe do realizacji. Warto wybrać sobie jedną “swoją” małą rzecz i spróbować wprowadzić ją w życie. Przyjrzeć się, jak się z tym Pani czuje, czy jest to miłe i pociągające, czy trudne i wiąże się z poczuciem winy wobec czegoś/kogoś. Namawiam Panią do kreowania własnego świata według własnego pomysłu, nawet gdyby różni znajomi mówili, że to fanaberie. Żyjemy tylko raz i warto żyć szczęśliwie, a także — a może przede wszystkim — dla siebie.
Pozdrawiam.
Joanna Borowczak
kontak do psycholog: joannaborowczak
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do psychologa zofia.bogucka@kafeteria.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze