Czy córce spieszy się do dorosłości?
CEGŁA • dawno temuMoja Marysia skończyła parę dni temu 13 lat. Wygląda na dużo starszą. Od 2 lat miesiączkuje. Jest dość mocnej budowy, wzrostu 178 cm. Ma ładną buzię, niestety zakrywa ją włosami, a całe ciało bezkształtnymi swetrami. Poważnych rozmów ze mną unika, chyba ma mnie za nudziarę. Znalazła sobie 19-letniego chłopaka (jak dla mnie za dorosłego) i chce z nim wyjechać w góry! Wydaje mi się, że 13 lat to za mało na dorosłość i nieskrępowaną wolność dziecka.
Droga Cegło!
Moja Marysia skończyła parę dni temu 13 lat. Wygląda na dużo starszą. Jest dość mocnej budowy, wzrostu 178 cm. Ma ładną buzię, niestety zakrywa ją włosami, a całe ciało bezkształtnymi swetrami. Jest zdrowa, od 2 lat miesiączkuje. Świetnie radzi sobie w sportach zespołowych, czasem przebąkuje, żeby może zostać koszykarką lub siatkarką, ale trudno mi powiedzieć, na ile są to skrystalizowane marzenia… Poważnych rozmów ze mną unika, chyba ma mnie za nudziarę, wiedziałam zresztą, że prędzej czy później ten moment buntu nastąpi.
Problem w tym, że nigdy nie dostrzegałam u Marysi żadnych kompleksów czy żalów do świata. Okazało się jednak, że mocarna postura to jedno, a kruche ego – to drugie. To wyskoczyło nagle, jednocześnie z informacją, że znalazła sobie chłopaka. Zażyczyła sobie, abym nie zdawała jej żadnych głupich pytań ani nie drążyła tematu, bo to jej prywatna sprawa. Mam jej nie psuć, nie niszczyć jedynej fajnej rzeczy, jaka ją w życiu spotkała. Otóż, przykro mi było słyszeć takie dictum, ale mam zastrzeżenia co do tej absolutnej prywatności, wydaje mi się, że 13 lat to za mało na dorosłość i nieskrępowaną wolność dziecka.
Marysia poznała swojego kolegę przez Internet, jest sportowcem, przykro mi było zrzędzić, ale ma 19 lat. Jak dla mnie – za dużo. Rozpętała się awantura o wyjazd w góry, teraz, już, a znają się niespełna 3 tygodnie. Mariusz był w naszym mieście w tym czasie już 2 razy, widzieli się, ale odbyło się to poza moją wiedzą. O zgodę na wyjazd Marysia oczywiście musiała mnie zapytać, i tak dowiedziałam się reszty. Teraz histeryzuje mi, ponieważ byłam temu przeciwna, no i zdarzyły się nowe rzeczy.
Poprosiłam Marysię, żeby Mariusz zadzwonił do mnie. Pogadaliśmy. Wyraziłam drobne rozczarowanie, że nie zechciał przedstawić mi się osobiście, gdy była ku temu okazja. Brzmiał sensownie – inteligentny, kulturalny, nie zmanierowany. Prosił, żebym nie martwiła się wyjazdem, zapewniał o swojej opiece, odpowiedzialności, i o tym, co wiadome, a niewypowiedziane… Niestety, moje zagajenie o wiek Marysi zacukało go na dłuższą chwilę. Od razu się zorientowałam, że został przez moją córkę okłamany. Zmieszał się, zapewnił, że to nieporozumienie na pewno da się jakoś wyjaśnić… Ale jak, skoro myślał, że Marysia ma lat 16?
Popełnił błąd, którego nie przewidziałam i to sobie wyrzucam: nie zadzwonił już więcej do córki i nie odbiera jej telefonów. Może przeceniłam jego dojrzałość – wolałabym, żeby sam to z nią wyjaśnił, wręcz liczyłam na to.
Niestety, ona mnie w tej chwili nienawidzi, nie chce rozmawiać, jest w trochę patetycznej jak na mój gust rozpaczy i o wszystko mnie obwinia. Miała wybuch, że nikt jej nie chce, a ja odebrałam jej pierwszą, pewnie jedyną szansę na miłość, że jest brzydka, ociężała, niepociągająca dla nikogo, jedynie Mariusz coś w niej dostrzegł… Chciałabym przytulić własne dziecko do piersi, wytłumaczyć wszystkie błędy w takim rozumowaniu, ale Marysia mnie do siebie nie dopuszcza. Poradzić się nie mam kogo (jestem tzw. panną z dzieckiem, mam wrażenie, że jeszcze 10 lat temu przeżywałam całkiem podobne problemy… I nie miałam pomocy, rodzice byli w moim życiu praktycznie nieobecni). Nie chcę, żeby tak samo czuła Marysia, staram się wystarczyć jej za oboje rodziców, ale sama przecież też popełniam błędy, nie jestem wychowawczym geniuszem.
To pierwsza aż taka drastyczna awantura między nami, nie wiem, jak ją załagodzić, ale nie mogę przecież tego zawalić.
Ewa
***
Droga Ewo!
Kiedy się samotnie wychowuje dziecko, nietrudno coś przeoczyć w jego rozwoju. Czasy mamy trudne, zapewne jak wszyscy musisz zarabiać pieniądze i zabezpieczać rosnące potrzeby Marysi, związane chociażby z nauką.
Z Twojej opowieści wynika jedno: córka weszła w etap, na którym dobre wyniki w szkole czy sporcie nie zaspokajają jej potrzeb intelektualnych ani emocjonalnych. Nie gwarantują też pewności siebie, dobrego samopoczucia we własnej skórze, bezbolesnego przepoczwarzania się w kobietę.
Powinnaś szczególną uwagę zwrócić na to, co wyszło przy okazji historii z Mariuszem – córka ma poważne zastrzeżenia do swojego wyglądu i desperacko szuka dowartościowania. Kierunek tych poszukiwań wyznaczają prawdopodobnie również hormony — skoro jest dziewczynką dojrzałą fizycznie ponad swój wiek, prawdopodobnie nie radzi sobie również ze swoją nadpobudliwością. Cielesność, z której nie jest zadowolona, podpowiada jej, paradoksalnie, najprostsze sposoby znalezienia akceptacji, potwierdzenia własnej atrakcyjności. Prostota tego rozwiązania jest oczywiście złudzeniem, od którego musisz pomóc się Marysi uwolnić. Nie lekceważ wykrzyczanych słów, z których wynika jasno, że fiasko wyjazdu to nie jedyny powód tej rozpaczy. Może nawet pretekstowy?
Sytuacja jest trudna i delikatna, ponieważ córka w tej chwili czuje się dotkliwie zraniona, i to w kilku obszarach. Wtrącając się, zawiodłaś jej zaufanie – nawet, jeśli Ci się wydaje, że i tak Cię nim nie darzyła… Milczenie Mariusza godzi w jej rozbudzoną kobiecość i mniej lub bardziej romantyczne nadzieje. Wyjście na jaw oszustwa wytrąciło jej z ręki wszystkie atuty, utraciła kontrolę nad czymś, co w swoim odczuciu sprytnie rozegrała i co zapewne poczytywała sobie za wielki sukces: nabrała dorosłego chłopaka, który uznał ją za dorosłą, równą sobie. O ewentualnych konsekwencjach swojego „podstępu” raczej nie myślała… Marzyła tylko o szalonym wyjeździe bez kurateli mamy.
Tutaj potrzebny jest czas i przede wszystkim Twoja wnikliwa, trzeźwa ocena sytuacji. Obserwujesz Marysię od urodzenia i potrafisz chyba sama rozsądzić, co w niej statystycznie przeważa: tendencje do zamykania się, nastrojów depresyjnych, czy raczej do silnych emocjonalnych erupcji, jak to miało miejsce teraz. Jak córka rozwiązuje zazwyczaj swojej wewnętrzne konflikty? Bo od tego zależy Twoje dalsze postępowanie.
Jeśli Marysia jest typową introwertyczką, musisz szukać z nią kontaktu, zaznaczać swoją obecność i zrozumienie dla sytuacji, w jakiej się znalazła. Nie na siłę, bez agresji, ale tak, by czuła Twoją spolegliwość i gotowość do rozmowy: twoje drzwi muszą być dla niej non stop otwarte. Masz być źródłem wsparcia i pomocy, z wyciągniętą na widoku dłonią do rozmowy. Bądź w pobliżu bez narzucania się. Córka nie może czuć, że ją potępiasz, gniewasz się, bo Cię zawiodła, odcinasz się… Ona prawdopodobnie też oczekuje przeprosin – sama rozważ, czy się jej należą. Na pewno zrobi jej dobrze, gdy potraktujesz ją jak partnerkę i w stosownym momencie uznasz również własne niedociągnięcia.
Jeżeli natomiast znasz ją od bardziej wybuchowej strony: krzyki, trzaskanie drzwiami, obrażanie się „na zawsze”, miny, strajki etc. – doradzam filozoficzny spokój. Nie ignoruj kompletnie zachowań czy odzywek ewidentnie niegrzecznych, ale też nie daj się sprowokować byle burknięciem. Pamiętaj, ona może się „śmiertelnie” pogniewać, ale Ty jesteś pełnoletnia. Atak ma to do siebie, że musi minąć. Weź na wstrzymanie. Zaznacz raz, wyraźnie (ale nie kategorycznie), że może warto pogadać o tym, co się stało. I poczekaj na reakcję.
W obu wypadkach zresztą warto chwilę odczekać, po czym wykazać inicjatywę, jeśli nie wykaże jej Marysia. Tej rozmowy nie można odkładać w nieskończoność, by nie utrwaliły się urazy. Wytłumacz córce spokojnie, co Cię zaniepokoiło, czego chciałaś się dowiedzieć i z jakiego powodu zainterweniowałaś w taki a nie inny sposób. Poproś w zamian o wytłumaczenie, czemu udawała starszą, niż jest, i co spodziewała się w ten sposób uzyskać. To powinno być wstępem do wybadania, czego generalnie jej brakuje w życiu, co ją uwiera i co chciałaby zmienić – także w sobie. Oraz jak widzi Twoją rolę w tym wszystkim. Bo myślę, Ewo, że nie da się tego uniknąć: musisz wygospodarować czas psychiczny i fizyczny, by zostać dobrą przyjaciółką Marysi i pomóc jej przebrnąć przez ten trudny okres dorastania. Przecież tego właśnie chcesz – sama napisałaś.
Trzymam kciuki za was obie.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze