Wylot do Iraku
KALINA • dawno temu"Ja chyba jestem już gotowa zmienić środowisko. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji będę bezpieczniejsza przy boku męża w Iraku, choć brzmieć to może jak nonsens. Jestem jednak zdeterminowana."
Niedługo już będę pakować walizkę. W jakiś sposób odczuwam ulgę, gdyż presjawywierana na mnie w tym kraju (USA) jest ogromna. Przysłowie polskie mówi: wszędziedobrze tam, gdzie nas nie ma. Amerykanie mówią: trawa jest zawsze zieleńsza u sąsiada.Ja chyba jestem już gotowa zmienić środowisko. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacjibędę bezpieczniejsza przy boku męża w Iraku, choć brzmieć to może jak nonsens.Jestem jednak zdeterminowana.
Jak dowiadujemy się z mediów, Amerykanie wielkimi krokami przygotowują się do wojny z Irakiem,nie interesują ich zbytnio problemy krajowe, wolą złość "wylać" na tych, przez którychnie czują się w pełni światowym hegemonem. Ale nie o polityce chciałam tu pisać.
"Jeśli chcesz nauczyć się mądrości życiowej, bierz przykład z tego, który żyje w bólu,a nie z tego, który ból ci zadaje" - tak mawiają Irakijczycy. Jest jeszcze wiele innychprzysłów, ktore wywarły na mnie silne wrażenie, trudno jednak jest jasno przetłumaczyćich sens. Wiem jednak, że obcując z tymi ludźmi można się wiele nauczyć.
Nie mam żadnego wpływu na to, co się stanie już niedługo (może już następuje w momencie,kiedy artykuł jest publikowany). Ale wiem, że Irakijczycy to zniosą. Moje arabskie koleżankiprzyjmą mnie przychylnie, nie będą żywić zazdrości z powodu mojej "furtki na świat".W ogóle bardzo imponuje mi ich sposób patrzenia na problemy. Kiedyś, kiedy pokłóciłamsię z sąsiadką (błahy problem), przyszła ona do mnie na drugi dzień i powiedziała: "Cieszę się,że zgodziłyśmy się na to, aby się nie zgodzić. W ten sposób nadal mamy temat do romowy".Czy możecie sobie to wyobrazić gdzie indziej na świecie? I jak tu gniewać się na taką kobietę?Niesamowite.
Kobiety irackie zawsze przyjmą gościa w domu z pompą. Dokładnie tak, jak starym zwyczajemrobią to jeszcze moje rodaczki z Polski. "Zastaw się, a postaw się", "czym chata bogata".Niestety jest to obce Amerykanom. Ale co kraj to obyczaj. Choć nawiasem mówiąc, moglibyci Amerykanie przy okazji pobytu (sic!) w Iraku nasiąknąć tą kulturą, nabrać obycia.
Ze słów moich jasno wynika, iż nie jestem sprzymierzeńcem Ameryki. Muszę tu oddać imsprawiedliwość… Bo przede wszystkim to właśnie dzięki Ameryce egzystuję, płacę rachunki…Hej, konstytucja gwarantuje jednak wolność słowa! Tak więc mam prawo powiedzieć, co myślęi nikt mnie tu nie zamknie (natomiast w Iraku to już inna zupełnie inna "bajka").
Pozdrawiam.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze