Ślub beze mnie…
CEGŁA • dawno temuNie jestem pewna, czy spotykając się z kimś od bardzo niedawna powinnam oczekiwać uczestniczenia w pewnych aspektach jego życia, które na razie teoretycznie mnie nie dotyczą. Zbliża się huczny ślub w rodzinie Jarka, który jest zresztą ojcem chrzestnym pana młodego. To uroczystość zaplanowana i dopieszczona wiele miesięcy temu. Nie ma mnie na liście gości, bo niby skąd? Chcąc nie chcąc, będę się w ten dzień czuła pominięta, pozostawiona na marginesie. Czy powinnam mu o tym powiedzieć?
Droga Cegło!
Nie jestem pewna, czy spotykając się z kimś od bardzo niedawna powinnam oczekiwać uczestniczenia w pewnych aspektach jego życia, które na razie teoretycznie mnie nie dotyczą.
Powstała trochę niezręczna sytuacja z mężczyzną, który zaprosił mnie kilkakrotnie na kolację, do teatru i tak dalej. Znaliśmy się niezbyt blisko, pracując przez niespełna rok w jednej firmie. Jarek jest atrakcyjny, podobał się kilku wolnym koleżankom, w tym i mnie, jednak to było takie zwykłe podobanie się, jak to w pracy – jedni mają to coś w sobie i w związku z tym większe „wzięcie”, innych się nie zauważa. Rozmawia się o tym na papierosie, ale nic z tego poważnego nie wynika.
Nie wiedziałam o „panu Jarku” nic, nawet czy ma rodzinę. Dopiero gdy się nieoczekiwanie zwolnił, zadzwonił do mnie po kilku tygodniach i zaproponował randkę. Bardziej z ciekawości, czemu akurat mnie wybrał i co z tego może być, zgodziłam się. Jestem sama od 11 lat, przyzwyczaiłam się i nie trzepocze mi serce na każdy dźwięk telefonu (ale to chyba jeszcze nie zgorzknienie, mam nadzieję:)).
Te nasze kilka spotkań było bardzo udane, tak to oceniam. Nie możemy się nagadać, każda randka wydaje się za krótka, jak byśmy oboje dopiero co wyszli po kilku latach z kicia:). Nie mamy po 16 lat, brakuje więc w tym może dla postronnego widza tej odrobiny szaleństwa, żarliwości, która na przykład od razu ciągnie ludzi do łóżka – my jeszcze mamy ten przełomowy moment przed sobą. Nie przeszkadza mi to, a Jarek nie jest typem natręta.
Głupio mi jedynie (a może nawet bardziej jemu) z powodu tego, o czym chciałam pisać. Zbliża się huczny ślub w rodzinie Jarka, który jest zresztą ojcem chrzestnym pana młodego. To uroczystość zaplanowana i dopieszczona wiele miesięcy temu. Nie ma mnie na liście gości, bo niby skąd? Jarek już parokrotnie napomykał o tym w sensie przepraszającym. Mówił, jakie to życie płata figle, gdyby wcześniej dowiedział się, jaką wspaniałą jestem kobietą, nie czułby się samotny w tym tłumie, bo miałby z kim przetańczyć całą noc… Rozumiem to jako próbę wytłumaczenia mi, że na tym etapie nie mogę się tam pojawić.
Z jednej strony, nie mam takich oczekiwań i w zasadzie takich tłumaczeń nie potrzebuję. Znamy się bliżej bardzo krótko, to jego życie rodzinno-towarzyskie i jego przeszłość, nie widzę potrzeby ładowania się tam z butami z powodu kilku naszych spotkań. Ostatnia rzecz, jakiej bym chciała, to popędzanie i przyspieszanie czegokolwiek, zwłaszcza mając świadomość, że Jarek ma za sobą bardzo nieprzyjemny rozwód.
Z drugiej… Oczywiście to w jakimś sensie jest niemiłe, rozczarowujące. Chcąc nie chcąc, będę się w ten dzień czuła pominięta, pozostawiona na marginesie. Ale tego mu nie mówię, bo i tak jest tym wystarczająco zestresowany… Czy oznacza to z mojej strony nieszczerość, obłudę? Nie chciałabym rozpoczynać naszej znajomości od kłamstw ani przemilczeń. To zbieg pewnych okoliczności w czasie i nie wiem, czy mam w tej sprawie cokolwiek konstruktywnego do zrobienia.
Teresa
***
Droga Tereso!
Myślisz bardzo rozsądnie – lub przynajmniej się starasz. Zaś uczucie lekkiego rozdarcia jest czymś całkiem normalnym, pod warunkiem, że nie zatruje Ci ani tego jednego konkretnego wieczoru, ani rodzącej się dopiero, a na oko nieźle rokującej znajomości.
Teoretycznie wydaje się, że jedno dodatkowe nakrycie zawsze się znajdzie na wielkim weselu, choćby i w ostatniej chwili, nie powodując organizacyjnej katastrofy. I to jest przyczyną Twojego dyskomfortu. Ale – nie w tym rzecz. Wydaje mi się, że rozterki Jarka mają źródło w świeżej jeszcze przeszłości, której póki co nie udało się do końca zamknąć. Rozległa rodzina, bolesne rozstanie z żoną, a zapewne także z dziećmi… A najpewniej wszyscy razem zjawią się na scenie ślubu i wesela… Nie jest to fajny moment na wprowadzanie na forum kolejnej osoby – nawet Ciebie, bliskiej znajomej, takiej, wobec której ma ciepłe uczucia i poważne zamiary. Może być tak, że kiedy Jarek umawiał się z Tobą po raz pierwszy, nie był pewien – podobnie jak Ty – w jakim kierunku pójdzie ta znajomość, i jest nieco oszołomiony faktem, że poszła w aż tak dobrym:). Ma jednak z tyłu głowy liczne obawy – może o reakcje byłej żony, a zwłaszcza dzieci, na stosunkowo szybkie pojawienie się u jego boku nowej kobiety. Prawdopodobnie jeszcze nie ułożył sobie „planu”, jak to rozegrać, by zminimalizować stres i ból u wszystkich zaangażowanych w tę sprawę osób. Nie każdy człowiek radzi sobie spontanicznie z takimi sytuacjami i umie zagrać vabank. Raczej trafiłaś na nieco pogubionego wrażliwca, niż na wyrachowanego cynika, zatem — spójrz na to optymistycznie.
Ja na Twoim miejscu nie drążyłabym tematu z Jarkiem ani tym bardziej nie zadręczałabym siebie rozmyślaniami o tym, co i dlaczego. Jeśli raz jeszcze będzie próbował w zawoalowany sposób wyrazić skruchę, a Ty nie lubisz kłamać – zareaguj zgodnie z tym, co myślisz i czujesz. Powiedz, że rozumiesz zawirowanie tej sytuacji i nie chcesz ciągnąć go za język, choćby dlatego, że znacie się zbyt krótko. Naturalnie, jest Ci trochę przykro, podobnie jak jemu, że nie możecie pójść tam razem, ale nie ma sensu w kółko o tym rozmawiać, uznajmy sprawę za zamkniętą. Przed Wami jeszcze wiele imprez.
Miejmy nadzieję, że taką tyradę Jarek przyjmie z ulgą i z wdzięcznością, doceniając Twój takt i zdrowy rozsądek. W przeciwnym razie podejrzewałabym go o przewrażliwienie lub… fałsz. Ważne już teraz, na początku, jest oszacowanie, czy Jarek potrafi się wyluzować, uwierzyć w szczerość Twoich słów. Może potrzebować trochę czasu na dojście do siebie po rozwodzie, ale wieczne pocieszanie partnera, że wszystko jest ok., to kiepski pomysł na dłuższy związek.
Dlatego mocno trzymam za Was kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze