„Mara i Dann”, Doris Lessing
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuOsiemdziesięcioletnia autorka spróbowała napisać arcydzieło. Biorąc pod uwagę wiek Doris Lessing Mara i Dann jest dowodem na istnienie niezwykle sprawnego umysłu i rzadkiego talentu. Sama objętość książki budzi szacunek. Ale powiedzmy prosto z mostu to powieść momentami błaha, naiwna i rażąco nieprzemyślana od strony technicznej.
Mara, będąc dzieckiem poznała taką zabawę. Szła na przykład nad rzekę. Po powrocie ktoś dorosły brał ją na kolana i pytał: „a co widziałaś”. I Mara opowiadała o błotnistym nurcie sunącym nisko w korycie z brązowej skały. Wówczas pytanie padało ponownie. Mara musiała określić, co niosła ze sobą woda, jakie rośliny rosły na drugim brzegu i czy znalazła jakieś kamienie, czy może jednak nie. „Co jeszcze widziałaś, Maro?” Niektóre kamienie były okrągłe, inne kanciaste. W wodzie majtnął ogon wodnego smoka. To właśnie widziała Mara.
Przeczytałem powieść Doris Lessing Mara i Dann. Co widziałeś, Łukasz?
Widziałem Ifrykę, czyli naszą Afrykę w przyszłości (prawdopodobnie), odmienioną przez klimatyczną katastrofę. Lodowiec wrócił na północną półkulę, za to południe sobie wysycha. Bez trudu mogłem dopasować znajome punkty geograficzne do nazw zaproponowanych przez autorkę, rozpoznawałem poszczególne ludy i cieszyłem wyobraźnię zastosowaniem artefaktów pozostawionych przez poprzednią cywilizację. Wyobraźmy sobie coś takiego: społeczeństwo tkwiące we wczesnym średniowieczu znajduje samochód na luzie i chce go użyć jako środka transportu. Nie może jednak odpalić silnika. Co więc robi? Zdaniem noblistki Lessing wystarczy stoczyć autko z góry, aby wdrapało się na szczyt kolejnej. Tak osiem razy. Czyżby w Ifryku każda następna góra jest mniejsza od poprzedniej, jak ruskie wydrążone baby ustawione w jednym rządku? A jeśli nawet tak, to w jaki sposób pojazd wraca? A co jeszcze widziałeś?
Widziałem Marę i Danna, doskonale stworzone postacie. Mara jest opiekuńcza gdy trzeba, twarda jak stal gdy musi, a w sercu nosi tyle ciepła, że roztopiłaby lodowiec skuwający Europę. Płynnie przechodzi od zatroskanej siostry, przez figurę wojowniczki, aż po rolę kochanki uwięzionej w skądinąd całkiem przyjaznym domu uciech. Nie myślcie, że się nabijam – to jakiś wgląd w naturę kobiety, która chce przetrwać. Ale Mara nieodmiennie spada na cztery łapy niczym poczciwy bohater kreskówki tak, że czytelnik szybko traci zainteresowanie jej losem. Z kolei Dann to chłopak w każdym calu, dzielny, porywczy, wyróżniający się zaskakującą zdolnością do wchodzenia w kłopoty. Z ponurego więzienia, z przedmiotu gwałtu przeistacza się raptem w generała i jeszcze przegra siostrę w karty, czy w coś podobnego.
Widziałem wędrówkę tych dwojga, opartą na żelaznej zasadzie rozstania i powrotu. Człapią sobie na północ, wyruszając z gorącego piekła ku coraz lepszym światom. Powoli powody dla tego wędrowania ulegają wyczerpaniu i Doris Lessing musi się napinać celem znalezienia kolejnego powodu do wyruszenia dalej, choć przecież wie, że droga nie potrzebuje usprawiedliwienia, droga po prostu woła, co zresztą jest jasno wyłożone w zakończeniu. Książka zbudowana jest na sekwencjach rozstań i powrotów, podczas których Mara oraz Dann podlegają jakiemuś przeobrażeniu. Spotkawszy się, stają przed koniecznością nauczenia się siebie od nowa, co pozwala podziwiać talent Doris Lessing do obserwacji psychologicznych, jak również, tak od połowy książki, śmiertelnie nuży.
Widziałem dobre burdelmamy, generałów wrażliwych na dobro społeczne, handlarzy zainteresowanych czymś więcej niż złotem, niewolników zadowolonych ze swojego losu i ich ospałych właścicieli. Wszystko pod palącym słońcem, w świecie, który dawno powinien zdziczeć. Albo ludzie mają w sobie więcej dobra, niż sądzę, albo Doris Lessing po prostu się myli.
Widziałem osiemdziesięcioletnią autorkę, która spróbowała napisać arcydzieło. Biorąc pod uwagę wiek Doris Lessing Mara i Dann jest dowodem na istnienie niezwykle sprawnego umysłu i rzadkiego talentu. Sama objętość książki budzi szacunek. Ale powiedzmy prosto z mostu Mara i Dann to powieść momentami błaha, naiwna i rażąco nieprzemyślana od strony technicznej, niestety.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze