"Kolekcja", Gioia Diliberto
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuKolekcja przypadnie do gustu wielbicielom mody i psychopatycznych charakterów. Paryż i bezwzględny świat mody, cyniczni szefowie molestujący krawcowe, kradzieże projektów, walka na zdjęcia w gazetach i o celebrities, żeby na przyjęcie włożyły sukienkę danego projektanta. I wreszcie młoda krawcowa, która, straciwszy narzeczonego, przybywa do Paryża w poszukiwaniu pracy i odbywa prawdziwą Odyseję między domami mody. Terror Coco Chanel sprawia, że ludzie szyją arcydzieła.
Istnieje pogląd, że każdy geniusz ma coś z psychopaty, to znaczy koncentruje się na jednym aspekcie swojego życia, masakrując wszystkie pozostałe. Dyżurnym tematem jest tutaj nieszczęsna żona Dostojewskiego, można by wymieniać dalej, ale kontrprzykładów istnieje równie wiele. Taki William Blake pisał sobie wiersze, robił piękne miedzioryty, a wieczorami wpadali do niego na pogawędkę Jezus, prorok Jeremiasz, a także zmarły dawno brat. Pili, jedli, gadali o Biblii. Poza tym Blake był zupełnie dobrym mężem, wiódł życie biedne lecz uczciwe i jeśli pominiemy próby włączenia kochanki do domowego ogniska, nie ma się do czego przyczepić. Coco Chanel, matka mody współczesnej należy zdecydowanie do grupy pierwszej.
Z Kolekcji wyłania się obraz kobiety wyposażonej w jedną cechę zasadniczą – genialny zmysł do projektowania mody, zbudowany raczej na intuicji, guście własnym, niż dogłębnych studiach. Reszta cech osobowości pani Chanel (zwanej tutaj Mademoiselle) pozostaje ściśle podporządkowana wyżej wymienionej. Niektóre, w rodzaju wyrozumiałości, poszanowania czasu prywatnego swojego i innych, zgody na słabości w sobie i świecie, potrzeba odpoczynku i tzw. luzu są konsekwentnie eliminowane do postaci karłowatej. Ta z kolei przydaje się w tych nielicznych momentach, kiedy to trzeba okazać swoje człowieczeństwo, by coś osiągnąć – na przykład zatrzymać pracownika. Z kolei wzrasta determinacja, pracowitość, umiejętność manipulowania ludźmi ze wskazaniem na emocjonalny szantaż oraz wszelkie przymioty sprzyjające zarządzaniu. Właściwie, Coco Chanel jest tworem monstrualnym, niczym z filmu grozy, nie człowiekiem, lecz Wielką Krawcową. Niebezpiecznie przypomina przy tym Jana Grenouille z Pachnidła.
Można oczywiście pytać o przyczyny, które zmieniają człowieka w potwora – jest to wychowanie, kontekst społeczny w jakim działa, czy może coś głębiej, z czym się rodzimy. W tym wypadku chyba chodzi o zbieg wielkich ambicji i olbrzymiego talentu: ten tandem rozjechał wszystko, co tylko leżało na drodze. Jeśli odrzucimy pytanie o cenę, wyjdzie, że to mroczne szaleństwo na coś się przysłużyło, ustalając standardy mody po dziś dzień.
Zamysł Kolekcji polega na pokazaniu Coco przez dwa filtry. Najbardziej narzucający się to perspektywa młodej krawcowej, która, straciwszy narzeczonego przybywa do Paryża w poszukiwaniu pracy i odbywa prawdziwą Odyseję między kolejnymi domami mody. Przygląda się swojej pracodawczyni z mieszaniną podziwu, zawiści, wściekłości i nielicznych prób zrozumienia jej postawy – czy można ją jakoś wypośrodkować, czy żeby być artystą wielkim, trzeba podeptać wszystko wokoło? Czy zaabsorbowanie części jej cech, wybranych tylko na potrzeby pracy, jest możliwe, czy nie jest? Bo Coco przemienia ludzi, jej terror koniec końców okazuje się skuteczny i sprawia, że ludzie zyskują zdolność uszycia arcydzieła.
Drugim filtrem jest Paryż i świat mody, równie bezwzględny, jak każdy wielki biznes; cyniczni szefowie molestujący swoje krawcowe, kradzieże projektów, walka na zdjęcia w gazetach i rozpaczliwe zabiegi o międzywojenne celebrities, żeby na przyjęcie włożyły sukienkę akurat tego, wybranego projektanta. Odnosimy więc wrażenie, jak niewiele świat się zmienił, nawet walka z kopiowaniem eleganckich wzorów żywo przypomina dzisiejszą batalię o przestrzeganie praw autorskich.
Gioia Diliberto, do niedawna autorka biografii, spełnia się w roli powieściopisarki, obficie korzystając ze swojego doświadczenia historycznego. Kolekcja przypadnie do gustu nie tylko wielbicielom mody i psychopatycznych charakterów, ale i porządnej literatury obyczajowej w starym stylu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze