O tym, co dzieje się w polskich szpitalach, hospicjach i ośrodkach opieki, wiedzą wszyscy, m.in. dzięki doniesieniom medialnym i opowieściom znajomych. Ale historie usłyszane podczas rodzinnych uroczystości nijak nie oddają smutnej rzeczywistości. Chociaż niektóre instytucje dysponują nowoczesnym sprzętem i świetnie wyszkolonym personelem, wciąż są na mapie Polski miejsca, gdzie poziom opieki nad pacjentem jest przerażająco niski. Takie obserwacje znajdziemy w książce Karczowiska, opublikowanej przez wydawnictwo Papierowy Motyl. Jej autorka, Anna Peplińska, skupia się na losach pielęgniarki Małgorzaty, która z trudem próbuje dotrwać do emerytury, podejmując często słabo płatną i wymagającą pracę. Niestety obdarzona ciepłem, optymizmem i pogodą ducha Gosia musi zmagać się nie tylko z dyskryminacją ze względu na swój wiek, ale i z obojętnym, często nieludzkim traktowaniem pacjentów. Peplińska nie szuka źródła problemu, nie zrzuca odpowiedzialności na niski poziom zarobków w służbie zdrowia (dotyczący głównie pielęgniarek), nie szuka źródła w złożoności ludzkiej psychiki ani w potrzebie zbudowania naturalnego dystansu wobec widzianego codziennie cierpienia. Karczowiska to pełna ciepła, ale i chłodnego obiektywizmu opowieść o cierpieniu i ludziach, którzy próbują za wszelką cenę z nim walczyć.
Znajduje ją w instytucji opiekującej się osobami starszymi, zniedołężniałymi. To rzeczywiście bardzo wymagająca, często niewdzięczna praca, bowiem pielęgniarki mają do czynienia z ludźmi dorosłymi, często silnymi, gwałtownymi, odczuwającymi potrzebę nieskrępowanej wolności. A jednocześnie są to ludzie zachowujący się jak dzieci, z trudnością opanowujący np. swoje potrzeby fizjologiczne. Mimo wszystko Małgorzata znajduje w sobie energię i chęć do pracy, chociaż codziennie wraca do domu tragicznie zmęczona. Rano, na raporcie – mówi Gosia – najlepiej jakbym powiedziała, że nic się nie działo, wszyscy cali i zdrowi. Źle widziane było zgłaszanie jakichkolwiek problemów, żeby „nie przysparzać pracy socjalnej”. Długo, zanim na to wpadłam. Dziwiłam się, dlaczego przy całej mojej staranności i poświęceniu u mnie często się coś działo, a u takiej Heni czy Wieśki nigdy?
Gosia zastanawia się, w czym tkwi problem? W jej niedostosowaniu do rzeczywistości, w nadmiernym idealizmie? A może wszystko sprowadza się do kwestii braku pieniędzy w służbie zdrowia? Nasza bohaterka może zweryfikować swoje podejście, kiedy wyjeżdża do Szkocji. Tam w szpitalu korzysta z najlepszego sprzętu i lekarstw. Doświadcza przy tym życzliwości i otwartości personelu. Ale po kilku tygodniach pracy dochodzi do zaskakujących wniosków: Pobyt w Szkocji uzmysłowił mi, że swój zawód wolę wykonywać w Polsce. Naszym staruszkom możemy ofiarować zamiast luksusu i wygód – serce. A to dużo więcej.
Karczowiska to książka dziwna, niepokojąca. Porusza bowiem ważny, trapiący nas wszystkich temat – śmierci, choroby, zaufania do człowieka, ale i realizacji zawodowej i odpowiedzialności za innych. Powieść Anny Peplińskiej jest przemyślana, napisana sprawnie i z zaangażowaniem. Irytuje tylko i jednocześnie fascynuje postać głównej bohaterki – idealistki, kobiety o wielkim sercu, która nie wie, jak radzić sobie w świecie pozbawionym wrażliwości. Powinniśmy zrobić wszystko, by tacy ludzie nigdy nie czuli się samotni.