„Podpalacz”, Wojciech Chmielarz
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuOkazuje się, że w zalewie polskich kryminałów wciąż trafiają się perełki. Podpalacz ma porządną fabułę, detale pracy policyjnej wypadają wiarygodnie, główny bohater jest po prostu świetny. Wojciech Chmielarz nie jest wybitnym pisarzem, ale sumienność i uczciwość jego rzemiosła zasługuje na szacunek.
Dawno nie czytałem tak dobrze skomponowanego kryminału.
Warszawą wstrząsa seria podpaleń. Na pierwszy ogień – w sensie dosłownym – idzie dom nieudanego biznesmena i upadłej piosenkarki, wykonującej fekalnego rocka. Naprawdę, w Podpalaczu jest coś takiego. On ginie, ona jest ciężko poparzona. Podpalacz uderza ponownie i wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z seryjnym piromanem. Takich nie jest łatwo złapać. Komisarz Jakub Mortka nabiedzi się nad tą sprawą, a przecież ma inne problemy. Jako rozwodnik bieduje w pokoju ze studentami za ścianą, gdyż połowę policyjnej wypłaty zżerają alimenty. Jeden ze studentów narobił długów i ściga go mafia. Inny znów bandzior próbuje dogadać się z Mortką – w jednym z podpaleń zginęło dwóch jego bratanków. Całość wiedzie do naprawdę zaskakującego zakończenia i znakomitej puenty.
Wojciech Chmielarz, przyznajmy szczerze, to żaden mistrz pióra, jego zdania są ciężkie, a dialogi brzmią nienaturalnie. Podpalacz broni się eleganckim skomponowaniem nagromadzonych wątków. Wszystko ładnie zbiega się ze sobą i nie ulega wątpliwości, że autor nabiedził się nad tą książką jak mało kto.
Jakub Mortka jest postacią, na którą warto zwrócić uwagę. To policjant prawdziwie polski, obarczony rodzimymi problemami. Bieduje, pijąc dębowe mocne i żywiąc się zupkami chińskimi, krępują go nieżyciowe procedury, a gdy jakimś cudem uda mu się je obejść, natychmiast zamelduje się nieżyczliwy przełożony i namiesza jak diabli. Podoba mi się jego uczciwość, nie popadająca w heroizm. Płaci uczciwie na dzieci i dba o nie jak może, rezygnując z wygodnego życia, niemniej, nie pozwala, aby była żona weszła mu na głowę. Najważniejsza dla niego jest praca, jej jednej nie może utracić. Doskonale rozumie, że nie może aresztować wszystkich bandytów w Warszawie i z niektórymi należy się dogadać. Bywa nieudolny, ospały, małostkowy, złośliwy i głupi, robi mnóstwo błędów, z których wyciąga lekcję i pilnuje, aby nigdy się nie powtórzyły. Spuszczony z łańcucha przypomina gończego psa, pędzącego bez wytchnienia do celu.
No i proszę, czasem coś może się udać. Okazuje się, że w zalewie polskich kryminałów wciąż trafiają się perełki. Podpalacz ma porządną fabułę, detale pracy policyjnej wypadają wiarygodnie, główny bohater jest po prostu świetny. Wojciech Chmielarz nie jest wybitnym pisarzem, pełna zgoda. Sumienność i uczciwość jego rzemiosła zasługuje na szacunek.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze