„Córka hańby”, Jasvinder Sanghera
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuZa każdym razem, kiedy słyszymy o prześladowaniach kobiet w krajach islamskich, zastanawiamy się, jaka jest tego przyczyna. Dla autorki ważne są ofiary owej przemocy – kobiety maltretowane fizycznie i psychicznie, nie tylko przez swoich mężów, ale i członków rodziny. Interesuje ją przede wszystkim to, w jaki sposób pomóc można maltretowanym kobietom.
Za każdym razem, kiedy słyszymy o prześladowaniach kobiet w krajach islamskich, zastanawiamy się, jaka jest tego przyczyna. Czy nienawiść do kobiet to charakterystyczna cecha religii (co nie ma chyba sensu, bo Koran – jak każda święta księga – nawołuje do miłości)? A może to efekt dominacji męskiej kultury – surowej, wymagającej, bo ukształtowanej w trudnych warunkach geograficznych, ekonomicznych i społecznych. Jasvinder Sangherę, autorkę książki Córka hańby, odpowiedzi na te pytania w ogóle nie interesują. Bo dla niej ważne są ofiary owej przemocy – kobiety maltretowane fizycznie i psychicznie, nie tylko przez swoich mężów, ale i członków rodziny.
Sanghera urodziła się i wychowała w Wielkiej Brytanii. Tam też założyła organizację Karma Nirvana, której celem jest niesienie pomocy kobietom i mężczyznom — ofiarom przemocy domowej. Najczęściej dzwonią do niej kobiety pochodzące z rodzin muzułmańskich, mieszkające w Wielkiej Brytanii. To one zmuszane są do zawierania związków małżeńskich z mężczyznami, których nie kochają (i których nigdy nie widziały na oczy). Problem jest poważny, bo dotyczy kilkunastoletnich dziewcząt, które (żyjąc w cywilizowanym, europejskim kraju) chciałyby zdobyć wykształcenie, atrakcyjną pracę, kupić dom i założyć rodzinę. Niestety dzieje się tak, że rodzice, pragnąc „uchronić” córkę przed niszczącym, demoralizującym wpływem zachodniej kultury, szukają jej kandydata na męża np. z Pakistanu. Taka dziewczyna albo zostaje zmuszona do wyjazdu albo do poślubienia obcego mężczyzny w Wielkiej Brytanii. I tworzy się zamknięte koło. Jak pisze Sanghera, mogą być z niego dwa wyjścia: pogodzenie się z losem lub śmierć.
Otóż młode dziewczyny, które nie chcą zaakceptować woli rodziców, więzione są w domu, nie mają prawa do oglądania telewizji, noszenia zachodnich strojów, spotykania się ze znajomymi. Mogą tylko chodzić do szkoły i to na wyjątkowych zasadach. Sanghera przytacza w książce rozmowę z jednym z dyrektorów angielskiej szkoły, który na pytanie o swoje muzułmańskie uczennice, terroryzowane przez rodzinę, stwierdził: Nie stykamy się z czymś takim, jesteśmy nowoczesną szkołą. Wtedy Sanghera miała ochotę zapytać go: A co z dziewczynką, którą udusił brat, katował ją, a matka przytrzymywała za nogi? Zamordowali ją, bo myśleli, że zaszła w ciążę z mężczyzną, którego nie była żoną. Uczęszczała właśnie do tej szkoły.
Takie sytuacje spotykają również dorosłe kobiety, żyjące w małżeństwie. Jedna z bohaterek książki, Uzma Rahan, została zamordowana przez swojego męża, bo ten podejrzewał ją o romans. Mężczyzna kupił kij baseballowy i z zimną krwią zamordował żoną, a następnie trójkę swoich dzieci. Musiałem zlikwidować potomstwo tej pieprzonej dziwki. Tak, jak mi powiedziano – powiedział później policji.
Co najdziwniejsze, taki czyn spotyka się z akceptacją rodziny mordercy, która boi się, że nieposłuszna żona lub córka okryje ją hańbą. Bo najważniejszy jest honor – izzat, będący podstawą tej społeczności. Według niego, od zarania dziejów, obowiązkiem dziewcząt i kobiet jest szacunek dla decyzji podjętych przez mężczyzn. Na własnej skórze odczuła to Jasvinder Sanghera, która przeciwstawiła się swojej rodzinie, bo ta chciała zmusić ją do małżeństwa. Wtedy też usłyszała od swojej matki słowa: Okryłaś nas hańbą. W naszych oczach nie żyjesz (swoje doświadczenia Sanghera opisała w bestsellerowej autobiografii Zhańbiona, opublikowanej również w Polsce).
Wszystko jest tu nie tak. Mieszkańcy Bliskiego Wschodu, wyznawcy Islamu, przyjeżdżają do Europy (i nie tylko), by podnieść poziom swojego życia, zdobyć wykształcenie i majątek. Jednocześnie obawiają się, że ta nowa kultura ich zniszczy, zmieni, uczyni złymi do szpiku kości. Dlatego nie potrafią zrozumieć, że ich dorastające dzieci pragną być częścią nowego świata, że chcą zaprzyjaźnić się z uczniami ze szkolnej ławki, chodzić na imprezy itp. Czy można je za to tak okrutnie karać? I czy można zabronić muzułmańskiej kobiecie korzystania z telefonu komórkowego, skoro w nowoczesnym świecie to podstawowy środek komunikacji?
Nikt z nas nie znajdzie natychmiastowego rozwiązania. Aby to zmienić, potrzeba czasu, szeroko zakrojonej edukacji i restrykcyjnego prawa, które błyskawicznie piętnować będzie morderstwa na tle religijnym. W swojej książce Jasvinder Sanghera bierze to pod uwagę. Ale interesuje ją przede wszystkim dzień dzisiejszy i to, w jaki sposób pomóc można maltretowanym kobietom. Jej Córki hańby na pewno się do tego przyczynią. Bo o problemach trzeba mówić głośno.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze