„Dziewczyna, która pływała z delfinami”, Sabina Berman
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTo powieść porównywana do słynnego Foresta Gumpa. I jest to porównanie trafione. Opowieść o kobiecie chorej na autyzm, tak różnej i jednocześnie do nas podobnej. Upalny Meksyk, dzikie plaże, kolonialne rezydencje zamieszkane przez bogatych białych – te elementy tworzą niezwykłą atmosferę powieści. Książka przypadnie do gustu wielbicielom literatury iberoamerykańskiej.
Upalny Meksyk, dzikie plaże, kolonialne rezydencje zamieszkane przez bogatych białych – te elementy tworzą niezwykłą atmosferę książki Sabiny Berman. Dziewczyna, która pływała z delfinami to powieść porównywana do słynnego Foresta Gumpa Winstona Grooma. I jest to porównanie trafione, chociaż nie oddaje bogactwa powieści meksykańskiej autorki (bo dotyczy podobieństwa głównych postaci, a ignoruje wyjątkową, duszną atmosferę miejsca, w którym dzieje się akcja). Książka z całą pewnością przypadnie do gustu wielbicielom literatury iberoamerykańskiej. Jest bowiem tak, że teksty autorów pochodzących z Ameryki Środkowej i Południowej oraz książki, które nawiązują do historii tamtych kontynentów, mają w sobie znak rozpoznawczy i przyciągają wielbicieli onirycznych opowieści z pogranicza jawy i snu. Tak też się dzieje z powieścią Sabiny Berman.
Kim jest tytułowa dziewczyna, pływająca z delfinami? To trzydziestokilkuletnia kobieta, cierpiąca na autyzm, która przez całe życie wychowywała się w bogatym domu właścicieli fabryki tuńczyka. Karen wraca wspomnieniami do lat dzieciństwa i młodości, opowiadając o swoim życiu – szalonym, skomplikowanym, przesyconym wyobraźnią i wolnością. Bo chociaż kobieta wychowywana była przez opiekuńczą żonę fabrykanta, często była bita i poniżana, gdyż takie metody wychowawcze miały zmobilizować ją do nauki i do odpowiedniego zachowania. Dla Karen były to traumatyczne przeżycia i chociaż odcisnęły na niej swoje piętno, dziewczyna żyła własnym życiem, zamknięta w hermetycznym świecie wyobraźni. Inspirował ją do tego bajeczny, kolorowy świat rozpościerający się za oknami pięknej rezydencji.
Karen uwielbiała nurkować, pływając wśród ławic ryb i w stadach delfinów. Między nią a morskimi istotami narodziła się przedziwna symbioza, której „normalni”, zdrowi ludzie nigdy nie będą mogli zrozumieć. I tu tkwi ciekawy paradoks: okazuje się bowiem, że drugoplanowi bohaterowie książki Sabiny Berman mogą się od Karen wiele nauczyć, m. in. wrażliwości, otwarcia na świat i współczucia dla zwierząt. Cóż z tego, skoro dziewczyna uważana jest za idiotę lub dzikie, niepokorne dziecko, które nie jest w stanie opanować podstawowych czynności. Ile w tym prawdy? O tym pisze Sabina Berman. Autorce udało się bowiem stworzyć doskonałą opowieść o człowieku chorym na autyzm, tak różnym i jednocześnie do nas podobnym.
Dzięki lekturze Dziewczyny, która pływała z delfinami wiele dowiadujemy się o ludziach, którym „zdrowe” społeczeństwo przyprawiło łatkę „wariatów”. Kiedyś książkę o nich napisał Cesare Lombroso, nadając jej znamienny tytuł Geniusz i obłąkanie. Włoski psychiatra pokazał swoim czytelnikom, jak wielkie pokłady wrażliwości i talentu drzemią w niepozornych osobach, kryjących się we własnym świecie. Teraz uczyniła to Sabina Berman. Od wyważania emocji i wyrażania tylu niejasnych dla mnie rzeczy, i to tylko przy użyciu mięśni powiek, ust i brwi, pociłam się i wpadałam w złość. - mówi Karen. — A nocami śniłam o wolnych czerwony rybach i szarych kulach, które w jednej chwili rozpierzchają się na tysiąc szybkich makreli, i o 3 błyszczących delfinach wzbijających się w powietrze.
Warto pamiętać, że oprócz literatury meksykańskiej i reżyserii Sabina Berman studiowała również psychologię. I właśnie dlatego jej powieść jest tak przekonująca, bo oprócz wartości literackich daje nam potężny ładunek wiedzy o człowieku cierpiącym na autyzm. Z całą pewnością warto spotkać się z Karen i wsłuchać w to, co ma nam do powiedzenia dziewczyna, pływającą z delfinami.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze