„Sponsoring”, Małgorzata Szumowska
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuImponuje europejska klasa produkcji. Całość jest pięknie sfotografowana, umiejętnie zmontowana, opowiedziana lekko i naturalnie. Szumowska dba o detale, świetnie zarysowuje realia, jest wiarygodna. Każdą z trzech historii opowiada sprawnie, pomysłowo, bez epatowania tezą.
Dawno już żaden film nie wzbudził we mnie tak ambiwalentnych odczuć. Bo z jednej strony polska reżyserka. Co z założenia uruchamia pewną solidarność, tradycyjną w odniesieniu do polskiego kina wyrozumiałość, chęć wypunktowania plusów całej produkcji. Tych ostatnich jest tutaj zresztą niemało. Ale tak naprawdę jest to film francuski. I czuć to zarówno w samym ujęciu tematu, jak i w sferze realizacji. Szumowska opowiada historię dziennikarki Anne (Juliette Binoche) zbierającej materiały do artykułu o studenckiej prostytucji. Perspektywa jest intrygująca, nietypowa i daleka od polskiej mentalności. Bo nie uświadczycie tu historii grzechu, poniżenia, winy, kary, tragedii wynikłej z biedy, społecznej publicystyki itd. Przeciwnie: obserwujemy młode, atrakcyjne dziewczyny, które pragną lekkiego życia. Chcą wygodnie mieszkać, studiować, rozwijać się, nie liczyć groszy koniecznych, by „dociągnąć do pierwszego”. Ich profesja wynika ze świadomego wyboru, pracę potrafią traktować z humorem, dostrzegają jej zalety. Jest to ujęcie świeże, zaskakujące, realistyczne i otwierające wrażliwość widza na dialog. Bo kiedy w końcu reporterka dociera do (nie chcę tu zbyt wiele zdradzać) trudnych aspektów codzienności swoich bohaterek, jesteśmy na to gotowi. Widzimy w nich normalne dziewczyny, nie ofiary losu, czy ciężkiej egzystencji. I to umożliwia wspomniany dialog.
Imponuje też europejska klasa produkcji. Całość jest pięknie sfotografowana, umiejętnie zmontowana, opowiedziana lekko i naturalnie. Ogromną role odgrywa ważne dla estetyki, ale i narracji, wszechobecne, ciepłe światło. Szumowska dba o detale, świetnie zarysowuje realia, jest wiarygodna. I kiedy już wydaje się, że będzie naprawdę dobrze, wkraczają doskonale znane z rodzimego podwórka problemy. Przede wszystkim nasza, legendarna już nieumiejętność tworzenia scenariuszy. I rzeczywiście: reżyserka najwyraźniej nie potrafi się zdecydować, o czym tak naprawdę chce opowiedzieć. Bo obok (tylko na pozór głównego) wątku luksusowej prostytucji obserwować będziemy kryzys rodzinny i przede wszystkim portret kobiety wypalonej emocjonalnie, seksualnie zblokowanej, nieufnej, z pewnością zagubionej (idzie tu o graną przez Binoche Anne). Każdą z tych trzech historii Szumowska opowiada sprawnie, pomysłowo, bez epatowania tezą. Tyle, że poszczególne wątki kompletnie do siebie nie pasują. Jeden odbiera drugiemu wiarygodność, całość miesza się dość topornie i absolutnie nie tworzy spójnej całości.
Co z kolei uderza w (z początku tak silny) realizm. Uwielbiam Juliette Binoche, ale to bodaj pierwsza jej rola, której przyklasnąć nie potrafię. Rola, dodajmy, nieźle zagrana, ale źle napisana. Zatroskana, pełna drobnomieszczańskich przesądów pani domu odważną dziennikarką? W żadnym wypadku! Może zaszkodził mi tu nadmiar świadomości realiów wykonywanego przez Binoche zawodu, ale po prostu: nie przeprowadza się w ten sposób wywiadów! A reporterki to ostre dziewczyny, nie pełne oporów, nadobne matrony. I rzeczywiście: Anne przeżywa fascynację swobodą rozmówczyń, popada w świat erotycznych fantazji, dostrzega rozbieżność między życiem ustabilizowanym, a życiem emocjonującym. I dobrze, ale raz, że odbywa się to zbyt szybko (w tym miejscu Szumowska do reszty gubi wiarygodność), dwa, że kolejny trop (swoista kpina z wygodnego, drobnomieszczańskiego życia) to już ewidentne przeładowanie całej historii.
Stąd trudno ten film jednoznacznie ocenić. Bo Szumowska ma to szczególne „coś”. Indywidualną wrażliwość, wyczucie sytuacji, fajną umiejętność negowania banału, unikania zbędnego patosu. A jednocześnie popełnia szkolne błędy, gubi dyscyplinę. Chce zbyt wiele opowiedzieć i tym samym osłabia wymowę swojego filmu. W efekcie należy się tu moim zdaniem tzw. czwórka. Mocna, ale bez plusa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze