Małgorzata Szumowska. Świat jest teraz kobietą
NINA WUM • dawno temuKilka dni temu po raz pierwszy w historii Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię na festiwalu filmowym w Berlinie - otrzymała kobieta. Polka. Nazywa się Małgorzata Szumowska. Media często piszą o niej per „Małgośka”.
Kilka dni temu po raz pierwszy w historii Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię na festiwalu filmowym w Berlinie — otrzymała kobieta. Polka. Nazywa się Małgorzata Szumowska. Media często piszą o niej per „Małgośka”.
Ta szorstkość pasuje do 41-letniej reżyserki, osoby zamaszystej i konkretnej. Szumowska z upodobaniem nosi ramoneski i nie boi się nazywać rzeczy po imieniu. Jej filmy regularnie zaglądają bliźniemu do duszy, lecz daleko im do tak zwanej kobiecej delikatności spojrzenia. Jej „33 sceny z życia”, mocno autobiograficzna, miejscami okrutnie szczera opowieść o utracie najbliższych – mocno podzieliły widzów. Starsze pokolenie było oburzone: ustalone kanony żałoby wywrócono na nice. Młodzi odebrali nietypowe zachowania bohaterów (picie, palenie i seks w reakcji na śmierć matki) bardziej przychylnie.
Nasze zachowania w ekstremalnych sytuacjach bywają szokujące. I to jest dopiero ciekawe w sztuce, a nie opowiadanie o tym, co narzuca nam konwenans – powiedziała Szumowska w wywiadzie dla „Gali”.
Reżyserka dobiera tematy według tylko sobie znanego klucza. Nie stroni od tych niepokupnych, by czasami dla odmiany wskoczyć w sam środek kontrowersji. Jej debiut, etiuda „Cisza” z 1997 roku przedstawiała dzień z życia wiejskiej rodziny, płynący w regulowanym przyrodą rytmie. Ten krótki film zaliczono do 100 najlepszych, jakie kiedykolwiek powstały w akademii filmowej. Potem było głośne „Ono”, przepojona mistycyzmem opowieść o dziewczynie, matce z przypadku, która objaśnia świat swojemu nienarodzonemu jeszcze dziecku. Niektórzy krytycy zarzucali wtedy Szumowskiej nadmierne dosładzanie rzeczywistości. Ten zarzut upada, gdy obejrzy się późniejsze dzieła reżyserki, takie jak wspomniane już „33 sceny…” czy zimny, ostentacyjnie zdystansowany „Sponsoring”. Jego bohaterka, dziennikarka grana przez Juliette Binoche usiłuje opisać zjawisko studiujących call girls. W międzyczasie konfrontuje się z nieciekawą prawdą o własnym małżeństwie. Podobnie „gorącą” tematyką mogło się poszczycić „W imię…”. Film, którego bohaterem był (bardzo delikatnie zagrany przez znakomitego aktora Andrzeja Chyrę) zakochany w młodym chłopcu katolicki ksiądz.
Ostatnie dzieło Małgorzaty Szumowskiej, czyli „Body/Ciało” - to jak mówi sama artystka: opowieść o trojgu ludzi nie radzących sobie z rzeczywistością. Owdowiały niedawno prokurator (Janusz Gajos) postrzega tytułowe ciało jako wszystko, co jest. Mistyczne wzloty go nie dotyczą. Jego nastoletnia córka (debiutująca Justyna Suwała) boryka się z żałobą po matce, z niechęcią do ojca, którego nigdy przy niej nie ma — oraz z własnym organizmem, który aktywnie usiłuje zagłodzić na śmierć. Wygłodzenie emocjonalne splata się tu z tym czysto fizycznym. Prowadząca terapię dla anorektyczek okaże się dla tych dwojga przepustką do niesamowitości. Kobieta (grana przez Maję Ostaszewską) twierdzi, że uzyskała kontakt z duchem żony prokuratora. Film wchodzi do kin 6 marca.
Tematy są wciąż te same. Jakaś samotność, jakieś poszukiwanie sensu – powiedziała Szumowska w wywiadzie z okazji nagrody.
Znając twórczość reżyserki można się spodziewać, że znowu utnie swą publiczność do kości. Małgośka taka już jest: bezkompromisowa. Mogłaby być postacią z feministycznego podręcznika, jak zdobywać świat na własnych (czytaj: kobiecych) warunkach.
Świat jest teraz kobietą. W Polsce jest ciężej, bo tu wciąż mamy patriarchat. Kobiety są silne, jasno się wyrażają, są w fajny sposób emocjonalne. Często wspierają mężów, którzy są zamknięci, mają ze sobą problemy, a przede wszystkim swoje ambicje. Łatwo ich urazić. Kobiety potrafią przekształcić ambicje w działania. I w przeciwieństwie do mężczyzn, nie rozpamiętują tego, co ktoś o nich powiedział. Mężczyźni są coraz delikatniejsi, a kobiety silniejsze. Cieszę się z tego.
Artystka dodała w tym samym wywiadzie:
Nie buduję życia na mężczyznach, ale niezależnie od nich, na sobie. I oczywiście, wybieram. Jeżeli on też mnie chce, to cudownie. A jak nie, nie zwracam na niego uwagi. Mam czujnik z tyłu głowy, to podświadome. Zdaję sobie sprawę, że 80 proc. mężczyzn mogę się nie podobać, bo nie jestem typem eterycznej blondynki. Za to mam dużo cech przywódczych i niewyparzoną gębę.
Niewyparzona gęba bynajmniej nie przeszkodziła Szumowskiej w ułożeniu sobie życia na jak najbardziej tradycyjną modłę. Od 2012 roku jest żoną młodszego od siebie aktora Mateusza Kościukiewicza. Wspólnie wychowują dwoje dzieci.
Co miałam przeżyć w sensie rozpaczy, przeżyłam. To nie trwało długo, kilka miesięcy. I nigdy nie była to rozpacz, z której się nie mogę podźwignąć - mówi Małgośka.
Czekamy z niecierpliwością na „Ciało”. Z pewnością nie będzie to jej ostatni międzynarodowy sukces.
Źródło cytatów: gala.pl
Zdjęcia: AKPA
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze