Lubimy czytać kryminały – więcej, kryminał stał się jedynym gatunkiem popularnym, który „wypada” czytać każdemu – a Mariusz Czubaj zdecydował się wyjaśnić dlaczego. Oprawa graficzna Etnologa w Mieście Grzechu sugeruje kolejną opowieść o mordowaniu, w którą celuje moja ulubiona ostatnio Oficynka, a tu proszę: rasowe opracowanie popularnonaukowe, do tego napisane z biglem, znawstwem i entuzjazmem.
Z Etnologa w Mieście Grzechu przebija szereg jasnych intuicji na temat popularności kryminałów. Wskazałbym dwie najważniejsze przyczyny, pozbawione naukowego warsztatu określone jako techniczna i psychologiczna. Pierwsza zasadza się na zdumiewającej eklektyczności tego gatunku, wyróżniającej się jako zdolność inkorporowania najróżniejszych, pozornie obcych elementów. Można w kryminał wrzucić elementy fabuły sensacyjnej, thrillera, romansu, czy nawet horroru i dalej będzie dobrze. Warunek zanurzenia w konkretnej realności, znanej uprzednio czytelnikowi (PRL w kryminale milicyjnym, przedwojenny Breslau Krajewskiego) da się sprzątnąć bez wyraźnej szkody. Istnieją przecież kryminały rozgrywające się w bliskiej przyszłości, w światach alternatywnych a nawet w rzeczywistości żywo przypominającej tę z filmu Gwiezdnej wojny (rzeczona książka, Nocny pociąg do Rigel jest w rzeczywistości Chandlerowskim pastiszem). Każdy dostanie to, co lubi, bez zburzenia tożsamości gatunkowej.
Kryminał ze względu na swoje skonwencjonalizowanie oferuje, wbrew całej krwawości, dość optymistyczny obraz świata. Zbrodnia musi zostać ujawniona, morderca – najczęściej – ukarany. W odmianie „czarnej” reprezentowanej przez Chandlera i następców pośrednim sprawcą zbrodni jest jednak świat, wadliwe struktury społeczne. Tu nadzieje daje nam postać detektywa, cynicznego, ale i upartego w poszukiwaniu prawdy. Istnieją wyjątki od tych reguł, ale ta spójność okazuje się krzepiąca. W życiu zbrodnia pozostaje bez kary, łajdak cieszy się dobrym zdrowiem, a policjant, detektyw dostaje w mordę i musi siedzieć cicho. Mariusz Czubaj dał też w Etnologu… rzadki dowód samokontroli. Entuzjasta w autorze powstrzymuje naukowca i na odwrót, gryzą się i szarpią z zyskiem dla klarowności tej książki. Proszę więc o jeszcze: metodologię zaprezentowaną w książce da się z powodzeniem zastosować do innych gatunków literatury popularnej.