"Nikogo nie ma w domu", Duravka Ugresić
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuUgresić przeskakuje z tematu na temat, od zjawisk ze świata kultury pop, przez historię i współczesność swojego regionu, blaski i cienie spania w hotelach, a nawet polskiego hydraulika. Całość sprawia wrażenie podróży pociągiem, długiej i bardzo intensywnej: za oknem zmienia się krajobraz, jedziemy przez Chorwację, Rosję, Niemcy, Holandię, Paryż, aż po Amerykę, wraz z nim pasażerowie. Pojawiają się, palą papierosy, dzielą się opowieściami i przemyśleniami.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Żyjemy w czasach, które zmuszają nas do zachowywania się tak, jakbyśmy żyli w raju. A świat, w którym żyjmy, w sposób jaskrawy obiecanym rajem nie jest. Niniejsza książka łamie zasady dobrego zachowania – marudzi, pisze autorka w posłowiu do swojej najnowszej książki. I ma trochę racji.
Dobrze jest być znanym pisarzem, nie tylko dlatego, że człowieka pokażą w telewizji, zaproszą na raucik, a forsa od czytelników płynie szerokim strumieniem (chyba, że jest się znanym pisarzem, którego nikt nie czyta, tacy też bywają). Do tego, prędzej lub później, cokolwiek taki osobnik nie napisze, zostanie upublicznione przez żądnych grosza wydawców, choćby to były deliryczne zapiski na pudełkach od zapałek, nocne pohukiwania albo kłótnie z partnerem, które nagrał sąsiad. Najwybitniejsi nawet twórcy mają tę przykrą cechę, że lubią popisać dyrdymały, zwłaszcza w formie felietonów, wypuszczanych za spore pieniądze na łamach jakiegoś pisma, stąd, Nikogo nie ma w domu automatycznie wzbudza niepokój, albowiem Dubravka Ugresić to pisarka wybitna, a książka jest zbiorem felietonów.
Na szczęście, Dubravka Ugresić ma coś do powiedzenia, to znaczy poczucie, że czytamy o czymś ważnym pojawia się w rejonach pierwszych stron i nie chce już puścić. A autorka, jako kobieta dojrzała, ma pojęcie, że rzeczy ważnych jest bardzo wiele: nie tylko miłość, praca artystyczna albo kłopotliwe kwestie tożsamościowe pisarki, ale też smaki, zapachy, kolory, dźwięki wielu miast, pomniki stawiane Bruce’owi Lee i Samancie Fox oraz pomnik co nie stoi, a stanąć powinien – pomnik polskiego hydraulika.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Kwestia tożsamości wysuwa się jednak na plan pierwszy i można odnieść wrażenie, że całe pisarstwo Dubravki Ugresić stanowi próbę odnalezienia się w Europie. Mowa o strachu przed wykluczeniem (z jednej strony), a z drugiej wpadnięciem w bałkański stereotyp. Wydaje się bowiem, że bycie Bałkanem, konkretnie, Chorwatką (gdyż Ugresić wysławia się w tym języku) niesie ze sobą szereg powinności i zobowiązań, od intelektualnych, w rodzaju wypowiadania się na tematy historyczne, związane z wojną, wygłaszanie opinii na temat Miloszevicia i Tito, aż po zadania praktyczne, z których, w ten czy inny sposób, krajanie pisarki wywiązują się, żyjąc, najczęściej tak sobie, w krajach Europy Zachodniej.
Rzeczą szczególnie cenną – choć z pewnością nie najważniejszą w wypadku tej książki – jest żywe zainteresowanie współczesnością, która to cecha u większości starzejących się pisarzy występuje w zaniku. Tymczasem Ugresić, która zbliża się do sześćdziesiątki z pasją rozpisuje się o zjawiskach popkultury, wie kto to Paris Hilton, pochyla się nad nowinkami technicznymi i cudami globalizacji.
Wadą książki jest głównie nieuporządkowanie, a raczej niemożność ułożenia tekstów w innym porządku niż chronologiczny. Ugresić przeskakuje z tematu na temat, od zjawisk ze świata kultury pop, jak celebryci, przez historię i współczesność swojego regionu, blaski i cienie spania w hotelach, a nawet polskiego hydraulika (ktoś go jeszcze pamięta), który wydaje się być postacią bliską sercu sympatycznej pisarki. Całość sprawia niezwykłe wrażenie podróży pociągiem, długiej i bardzo intensywnej: za oknem zmienia się krajobraz, jedziemy przez Chorwację, Rosję, Niemcy, Holandię, Paryż, aż po Amerykę, wraz z nim pasażerowie. Pojawiają się, palą papierosy, dzielą się opowieściami i przemyśleniami. Potem sobie idą.
A przecież to tylko książka. Swoją drogą, następnego tomu luźnych wynurzeń autorce wypuścić już nie wolno.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze