"Willa Misteriów", David Hewson
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuKsiążka należy do najciekawszych thrillerów, jakie wyszły w pierwszej połowie tego roku. Do tego, jej wartość literacka nie podlega dyskusji, a całość wywołuje przyjemne wrażenie, że jeszcze można napisać powieść, gdzie rozrzucone, nie przystające do siebie elementy składają się w kompletną całość zgodnie z najszlachetniejszymi zasadami kompozycji.
Da się wyczuć tęsknotę za porządnymi książkami sensacyjnymi, misteriów stylu choćby starego Forsythe’a – facet sam nieprawdopodobnie obniżył poziom, a jednak, pierwsze powieści pozostają tym samym dla gatunku, co Noc myśliwego Davisa Grubba dla thrillera. A teraz robi się pusto, stąd ta jeremiada, przepis na thriller jest prosty: mamy trupa, potem trupów stado i dalej banalny łańcuszek zdarzeń prowadzi do tajemnicy jeszcze banalniejszej. Tym bardziej cieszą książki, które oferują coś więcej.
Willa Misteriów Davida Hewsona zaczyna się niczym ponury thriller z mroczną sektą, jeszcze mroczniejszymi rytuałami w tle, co wróży jej jak najgorzej – w końcu teraz takich powieści mamy co niemiara. Włochy. Dwoje kłótliwych Amerykanów znajduje zmumifikowane ciało kobiety. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z ponurym śladem po starożytnych obrzędach, ale nie, dziewczę zginęło niedawno, a ktokolwiek je zabił, miał pojęcie o dionizyjskich rytuałach. Żart czy kult? Kolejne zaginięcie czyni sprawę rozwojową. Grzebiący w sprawie Nico Hesta (stały bohater książek Hewsona) dociera w końcu do starzejącego się bossa mafii i jego osobliwej rodziny, w trójkąt złożonej: starzejący się mąż, synalek zainteresowany wyłącznie zabawą i młoda żona tego pierwszego, sypiająca i z mężem i z pasierbem. Tak to mniej więcej wygląda.
Nigdy nie słyszałem o Dawidzie Hewsonie i pobieżny opis kwalifikował go jako epigona Dana Browna lub Harlana Cobena. Nic podobnego, Willa Misteriów należy bowiem do najciekawszych thrillerów, jakie wyszły w pierwszej połowie tego roku. Do tego, wartość literacka książki nie podlega dyskusji, a całość wywołuje przyjemne wrażenie, że jeszcze można napisać powieść, gdzie rozrzucone, nie przystające do siebie elementy składają się w kompletną całość zgodnie z najszlachetniejszymi zasadami kompozycji. Brak tutaj pędu na łeb na szyję, od wydarzenia do wydarzenia, wszystko sensownie zanurza się w relacjach międzyludzkich, historii, rzymskim zgiełku. Jest i romans, i zdrada, kolejne trupy, śledczy ze swoimi słabościami, niejednoznaczność postaci, ich emocjonalne ukrwienie oraz nieprawdopodobnie gęsta atmosfera, dzięki której napięcie nie spada na ani jednej stronie.
Hewson odrzuca przeźroczysty język, właściwy większości współczesnych powieści, jego fraza stanowi wartość dodaną, imponuje rozmachem i wyobraźnią. Rzadko który pisarz popularny potrafi w dwóch, trzech zdaniach człowieka kompletnie określić, a w czwartym jeszcze zaskoczyć. Niektóre fragmenty, jak zwięzły opis umysłowości mafijnego księgowego po prostu zmuszają, by do nich wrócić.
Żeby nie było za łatwo – Hewson umie wciągnąć czytelnika w swój pokręcony światek, daje mu cacko, które jednak wymaga uwagi. Willę Misteriów trudno czytać po parę stron dziennie, ta książka jest jak kobieta, kunsztowna, czasem brutalna i wymagająca wiele uwagi. Doprawdy, łatwo się pogubić w gąszczu postaci, wydarzeń, relacji miedzy bohaterami – zwłaszcza, że autor bawi się subtelnymi kolorami, unikając czerni i bieli. Dodatkowo, otrzymujemy sensowną lekcję odnośnie procedur włoskiej policji i zasad kształtujących funkcjonowanie włoskiej mafii. Ta bardzo się przemieniła, dominuje zdrada, a rodzina (w takim Ojcu chrzestnym sklecona wedle ultrakonserwatywnych wzorców) stanowi jeszcze jedno poletko, na którym wyrasta zdrada.
Willa Misteriów przybliża postać Nico Costy polskim czytelnikom, a sam Hewson debiutuje na naszym rynku. Jeśli cały cykl utrzyma poziom, może być po prostu rewelacyjnie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze