„Hanna”, Joe Wright
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuTechnicznie jest to majstersztyk. Od pierwszych ujęć hipnotyzują niesamowicie oświetlone zdjęcia. Ogromny udział w wykreowaniu niezwykłego nastroju ma też muzyka The Chemical Brothers. Efektem frapujące odrealnienie, specyficzna bajkowość. Twórcy bardzo powoli odkrywają karty, grają niedopowiedzeniem, podtrzymują nastrój tajemnicy. Koncertowo grają też aktorzy: wyśmienita Cate Blanchett, wybijający się na światową popularność Eric Bana i odkrycie ostatnich lat: Saoirse Ronan.
Joe Wright, specjalista od konwencjonalnych, ale pełnych epickiego rozmachu melodramatów (Pokuta, Duma i uprzedzenie) tym razem postanowił być ekscentryczny. I bez wątpienia mu się to udało. Ale czy tym samym udał mu się film?
Na zaśnieżonym, finlandzkim odludziu były agent CIA, Erik Heller (Eric Bana) trenuje swoją kilkunastoletnią córkę Hannę (Saoirse Ronan). Szkolenie obejmuje walkę wręcz, strzelanie, umiejętność szybkiego uśmiercania, ale też znajomość kilkunastu języków obcych i encyklopedyczną wiedzę o współczesnym świecie. Wszystko, by przygotować dziewczynę do tajemniczej misji, którą Hanna zainicjuje uruchamiając (również tajemnicze) urządzenie. Kiedy do tego dochodzi, Erik wręcza córce berliński adres kontaktowy i znika. Chwilę później wokół leśnej kryjówki Hellerów wręcz roi się od agentów, którzy przewożą Hannę do aresztu ukrytego na terenie Maroka. Tam nastolatka poznaje bezwzględną szefową wywiadu, Marissę Wiegler (Cate Blanchett). Lata ciężkiego treningu nie idą na marne: Hanna ucieka z więzienia i wyrusza w stronę Niemiec. Napotkane po drodze postacie pozwolą jej poszerzyć sposób widzenia świata i ułatwią przyspieszony kurs dojrzewania.
Technicznie jest to majstersztyk. Od pierwszych ujęć hipnotyzują niesamowicie oświetlone zdjęcia Alwina Kuchlera. Ogromny udział w wykreowaniu (przyznaję: niezwykłego) nastroju ma też muzyka The Chemical Brothers. Angielski duet unika banału, nie ma tu (zawsze sprawdzających się w dynamicznych scenach akcji) monotonnych bitów, przeciwnie: królują oniryczne melodie wydobyte ze starych, analogowych syntezatorów. Efektem frapujące odrealnienie, specyficzna bajkowość… Koncertowo grają też aktorzy: jak zawsze wyśmienita Cate Blanchett, wybijający się na światową popularność Australijczyk Eric Bana i prawdziwe odkrycie ostatnich lat: nominowana do Oscara za Pokutę Saoirse Ronan (tu w roli tytułowej). W dodatku twórcy bardzo powoli odkrywają karty, grają niedopowiedzeniem, podtrzymują nastrój tajemnicy. Po pełnym przemocy wstępie podróż Hanny przyjmuje zgoła metafizyczny charakter, pojawiają się fundamentalne pytania, przetrzymywana na odludziu nastolatka po raz pierwszy konfrontuje się z prawdziwym życiem. Do pewnego momentu jest to autentycznie frapujące.
Ale tylko do pewnego momentu. Bo im dalej w las, tym bardziej widzimy, że Wright zwyczajnie robi nas w konia. Metafizyczny nastój, piętrzące się tajemnice: to wszystko ma nas przekonać, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym. Ale kolorowa wydmuszka Hanny z czasem kruszy się i pęka. Tajemnice pozostają niewyjaśnione, ewidentne bzdury scenariuszowe niczym się nie uzasadniają, a próba połączenie kilkunastu gatunków szybko staje cię co najmniej bełkotliwa. Bo konia z rzędem temu, kto powie mi, jakiego gatunku Hanna jest reprezentantem. Mroczny thriller, science-fiction, opowieść inicjacyjna, metafizyczne kino drogi, sensacja, szpiegowskie kung-fu, współczesna baśń? OK, żyjemy w epoce postmodernizmu, niejednoznaczność gatunkowa jest w cenie. Tyle, że ta niejednoznaczność musi z czegoś wynikać, coś ilustrować. A w perfekcyjnej formalnie Hannie najwyraźniej zabrakło treści. Bo o czym w gruncie rzeczy jest ten film? Co reżyser chce nam powiedzieć? Przyznaję, że nie wiem.
Nie chciałbym jednoznacznie skreślać Hanny. Wright wielokrotnie już dowiódł swojej sprawności reżyserskiej. A dalej, zamiast trzaskać kolejne chałtury, zdecydował się na śmiały (czy nawet nieco zbyt śmiały) eksperyment. I dobrze. Tyle, że nigdy nie mogłem pojąć tych kolegów po piórze, dla których ambitny z założenia znaczy dobry, a komercyjny zły. Wright jest zdolny i podąża właściwą drogą. Ale ten film najzwyczajniej mu się nie udał.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze