"Pułapka Dantego", Arnaud Delalande
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuMożna odnieść wrażenie, że to dzieło napisane dla żartu. Przerysowane, przekalkowane, język balansujący pomiędzy kolokwializmem a schematycznością szkolnego wypracowania. Najlepszym, co spotkało Pułapkę Dantego jest seria, do której trafiła. Cykl historyczny, wydawany nakładem Albatrosa prezentuje wysoki poziom, gwarantowany przez Kena Folleta, Mario Puzo, Jose Frechesa.
Czasami z książkami jest jak z muzyką. Nie każdy umie określić dokładnie wysokość dźwięków, wychwycić dysonans czy nawet fałszywą nutę i jest to zupełnie niepotrzebne – bez tej umiejętności wiadomo zwyczajnie, że dany kawałek nie gra. Nie podoba się nam po prostu, melodia nie ta, rytm jakiś dziwny albo bez wyrazu i odpadamy od tych dźwięków. Z literaturą jest podobnie: na zawiłych zasadach tworzenia beletrystyki mało kto się wyznaje, a zamiast stwierdzić, że rzecz jest „źle napisana” zwyczajowo pada inna odpowiedź: „książka nie wciąga”. Jest nudna. Nuda ta ma się nijak do wartkiej akcji, barwnych postaci, całej intrygi – książka może iskrzyć pomysłami, a ląduje na półce nieprzeczytana. Rzecz języka.
Właśnie język rozkłada Pułapkę Dantego, marnując masę fantastycznego materiału. Sam pomysł wyjściowy jest świetny. Arnaud Delalande obejrzał zapewne pamiętne Siedem Finchera i postanowił zrobić coś podobnego, tyle że w scenerii Wenecji czasów Casanovy. We wspomnianym filmie, niezidentyfikowany zbrodniarz zabija wedle klucza siedmiu grzechów głównych: żarłok zostaje zatłuczony na śmierć i tak dalej. Delalande zmodyfikował klucz zbrodni na podstawie Piekła z Nieboskiej Komedii Dantego, gdzie grzesznicy są pogrupowani zgodnie z przewinieniami, których dopuścili się za życia. Śledztwo w sprawie kolejnych zbrodni prowadzi Pietro Viravolta, awanturnik o złotym sercu, uwolniony na tę okoliczność z celi. Zgodnie z dzisiejszymi założeniami konwencji, natrafia na spisek w kręgach władzy, zawiązany przez satanistów celem dokonania przewrotu politycznego.
Karkołomność tych założeń można zrzucić na karby konwencji, w końcu to powieść, która ma bawić a nie rzetelna fikcja historyczna – choć nie wątpię, że wówczas, w Wenecji, byli jacyś sataniści. Delalande nieustannie ociera się o banał, ten banał wpada w parodię i czasem można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dziełkiem napisanym dla żartu. Już sam pseudonim naszego śledczego – Czarna Orchidea – jest troszkę pretensjonalny, a sposób w jaki rozkłada przeciwników (z wycięciem znaku firmowego na czole) przywodzi na myśl rozwiązania stosowane przez Zorro. Kolejny kłopot stanowi nieustanne przerysowanie: mnich, posuwający chłopca i jęczący Santa Madonna w rytm swych ruchów, wywołuje wrażenie odwrotne do zamierzonego. Takie kawałki pojawiają się nieustannie, dając wrażenie psucia sensownego materiału i dobrze skrojonej fabuły.
Wreszcie ów język, balansujący nieustannie pomiędzy kolokwializmem a nieznośną schematycznością szkolnego wypracowania, gdzie wszystko jest dookreślone, podane kawę na ławę i bez żadnych wątpliwości. Do tego, jeśli ktoś siada w fotelu to koniecznie wygodnie, a jęki gwałciciela są lubieżne, a jakże. Cała powieść w warstwie językowej jest jedną wielką kalką, wzbogaconą jedynie o emocjonalne wtręty, którym siły nie są w stanie dodać nawet liczne wykrzykniki.
Najlepszym, co spotkało Pułapkę Dantego jest seria, do której trafiła. Cykl historyczny, wydawany nakładem Albatrosa prezentuje zaskakująco wysoki poziom, gwarantowany przez Kena Folleta, Mario Puzo, Jose Frechesa. Pułapka Dantego dobrana chyba ze względu na popularność thrillerów historycznych, odstaje wyraźnie od reszty.
Żeby pociągnąć skojarzenia filmowe – książka jest właściwie gotowym scenariuszem i nie zdziwię się, jeśli zostanie sfilmowana. Niestety, o ile nawiązanie do Siedem – świadome lub nie – jest przynajmniej zabawne, to dalej dzieje się gorzej. Przecież zakończenie, w założeniu błyskotliwe, żywo przypomina finał Krzyku Wesa Cravena i to już przestaje być śmieszne. Delalande albo traktuje ludzi jak osłów, albo nie ma telewizora.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze