„Dobry początek”, David Nicholls
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuDo powieści brytyjskiego autora powinni zajrzeć przede wszystkim ci, którzy chcą przypomnieć sobie blaski studenckiej egzystencji. Dobry początek to dowód na to, że bycie studentem to jeden z najciekawszych okresów w naszym życiu.
Rozpoczęcie studiów to czas, kiedy człowiek naprawdę wchodzi w dorosły wiek. Nowe przedmioty, obowiązki i fascynujące relacje z wykładowcami stają się wtedy ważnymi (lecz nie najważniejszymi) elementami nowego życia. Bo przecież bycie studentem to samodzielne mieszkanie z dala od rodziców, imprezy w akademikach i dbanie o własny budżet. Cóż, życie studenta nie jest łatwe, choć bardzo przyjemne. Takie wnioski wyciąga główny bohater powieści Davida Nichollsa Dobry początek. Brian Jackson rozpoczyna naukę na uniwersytecie, na kierunku związanym z literaturą angielską. Chłopak naprawdę jest bystrzakiem: zna się na książkach i kulturze, słucha dobrej muzyki, jest – mówiąc w skrócie – elokwentny. Ale inteligencja, jak się okazuje, wcale nie ułatwia życia. Bo Brian musi poznać skomplikowane reguły towarzyskie, a tu wiedza niestety nie pomaga. Poza tym zrządzenie losu sprawia, że bohater zakochuje się w pięknej, nieco szalonej dziewczynie o imieniu Alice. Atrakcyjna studentka to osoba o otwartym umyśle i jednocześnie bardzo wyzwolona (m.in. seksualnie), więc wrażliwy i nieco zgubiony Brian nie potrafi zdobyć jej serca. Kiedy odbywają się eliminacje do prestiżowego turnieju telewizyjnego „Rozgrywki Uczelniane”, Brain dyktuje Alice wszystkie poprawne odpowiedzi i przegrywa z nią w eliminacjach. Mimo że nie udaje mu się spełnić życiowego marzenia, pomaga w karierze swojej ukochanej. Tylko czy Alice dostrzeże miłość chłopaka? I czy Brian odnajdzie swoje miejsce na studiach? A może uczucie będzie dla niego ważniejsze niż kariera?
Powieść Davida Nichollsa, zekranizowana w 2011 roku przez Lone Scherfig (w filmie wystąpiła Anne Hathaway i Jim Sturgess) to zabawna, sprawnie napisana książka o rozterkach wieku młodzieńczego. Znajdziemy w niej przede wszystkim to, co charakterystyczne dla studenckiego życia: codzienne imprezy, bogate doświadczenia seksualne, problemy z domowym budżetem oraz twórcze kłótnie z wykładowcami. A wspólnym mianownikiem tych historii jest szalona, niespełniona miłość, która jednocześnie paraliżuje Briana i dodaje mu skrzydeł.
Jest jeszcze w książce Nichollsa coś, czego brakuje współczesnym studentom. Otóż bohaterowie wykreowani przez pisarza są zaangażowani społecznie i politycznie. Dyskutują o wojnie, ekonomii, krytykują beznadziejnych polityków, sprzeczają się o jakość literatury, muzyki i filmu. Całość przypomina intelektualny ferment panujący na uniwersytetach w latach 70-tych, kiedy studenci strajkowali, wychodzili na ulice i zdecydowanie opowiadali się przeciwko establishmentowi. Co ważne, historia stworzona przez Nichollsa przeplatana jest kapitalnymi recenzjami muzyki m.in. Boba Marleya, Michaela Jacksona i Davida Bowie.
Nic dziwnego, że Hollywood zainteresowało się powieścią Nichollsa, znajdując w niej ciekawie opowiedzianą historię o ludziach, którzy czerpią z życia pełnymi garściami (na co nie zawsze pozwalają im finansowe możliwości). Tu tkwi źródło kapitalnych sytuacji, które każdy student zna z autopsji. Wyobraźmy więc sobie studenta siedzącego przy stoliku w jadłodajni. Nagle dosiada się do niego atrakcyjna koleżanka, której wypada postawić piwo, lody lub frytki. I kiedy wszystko pojawia się na stole, facet modli się w duszy, by jego znajoma choć trochę dołożyła się do rachunku, bo nie jest pewny, czy starczy mu pieniędzy. A na koniec bohatersko mówi: Ja za wszystko zapłacę… i z rezygnacją zagląda do portfela. Właśnie takiej „przyjemności” doświadcza Brian, który w jednym dniu wydaje pieniądze przeznaczone na cały miesiąc.
Cóż, do powieści brytyjskiego autora powinni zajrzeć przede wszystkim ci, którzy chcą przypomnieć sobie blaski studenckiej egzystencji. Dobry początek to dowód na to, że bycie studentem to jeden z najciekawszych okresów w naszym życiu i że warto przeżyć go świadomie: studiując, bawiąc się, spotykając z rodziną i znajomymi. Bo człowiek rozsądny na wszystko znajdzie czas.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze