"Śmiertelna intryga", Frank Tallis
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuTytuł w pierwszej chwili wydaje się okropny, jednak po lekturze nabiera sensu. Każda strona „Śmiertelnej intrygi” to hołd dla starych mistrzów kryminału, urokliwej, nieco zapomnianej konwencji, której inteligencja i wyobraźnia Tallisa nadała nowy blask. Z niecierpliwością czekam na zapowiedziany dalszy ciąg.
Przywykliśmy myśleć, że żyjemy w szalonych czasach, w których wszystko stoi na głowie, porządek społeczny wali się w gruzy, a wkoło rządzą sami wariaci. Powieść „Śmiertelna intryga” Franka Tallisa lansuje tezę, że obłęd jest właściwy wielu epokom historycznym, i odkrywa przed czytelnikiem Wiedeń z początku XX wieku, pełen burdeli, morfinistów, dziwaków, pijaków, wróżek, spirytystów i ezoterycznych stowarzyszeń, gdzie ludzie żyją, jakby świat miał się skończyć w najbliższą niedzielę.
Dobry kryminał musi zacząć się od trupa – a w tym konkretnym przypadku trupa trzydziestoletniej kobiety o, a jakże, olśniewającej urodzie, do tego zajmującej się spirytyzmem. Pokój, w którym znaleziono denatkę, został zamknięty od środka, okna (też zamknięte) są zbyt wysoko, by morderca zdołał wyskoczyć. Choć ciało szpeci śmiertelna rana postrzałowa, to brakuje w niej kuli i śladów, by ktokolwiek ją wyjmował. Na biurku w szkatułce oprócz figurki boga Seta jest również kluczyk, którym szkatułkę tę zamknięto. Policja znajduje również list. W nim dziewczyna zdaje się przyznawać do kontaktów z mocami piekielnymi. Wszystko wskazuje na to, że zabił ją diabeł, a jego trudno zaaresztować.
Policja, zbita z tropu, decyduje się poprosić o pomoc Maksa Liebermanna, ucznia kontrowersyjnego profesora Zygmunta Freuda. Sam pomysł zastosowania psychoanalizy wydaje się tyleż interesujący, co pomylony, ale to właśnie Liebermann – z pomocą guwernantki z zaburzeniami psychicznymi – zbada skomplikowane relacje w wiedeńskim środowisku okultystycznym, złapie mordercę i jeszcze wygłosi monolog na miarę Sherlocka Holmesa.
Konstrukcyjnie powieść jest klasycznym kryminałem w starym stylu. To odróżnia Franka Tallisa od innych współczesnych pisarzy gatunku, usiłujących łączyć tę leciwą już formułę z powieścią sensacyjną, horrorem, thrillerem. Nawet kolorowy, odmalowany z literackim kunsztem Wiedeń nie wysuwa się na plan pierwszy, trudno więc „Śmiertelną intrygę” uznać za powieść z dominującym wątkiem obyczajowym. Nowoczesne podejście do literatury Tallis wprowadza w inny sposób. W niezliczonych książkach i filmach, których akcja sprowadza się do tropienia mordercy, głównym bohaterem jest psycholog bądź psychiatra pracujący dla policji. Tallis z subtelnym poczuciem humoru przetwarza tę sytuację, nakładając ją na czasy, gdy psychologia dopiero się rodziła, Freud publikował pierwsze prace, a za podstawową metodę leczenia chorób psychicznych uważano elektroterapię. Zatrudnienie Liebermanna można przyrównać do sytuacji, w której współczesna nam policja zwraca się o pomoc do czarodzieja.
Ten prosty, znakomity pomysł Tallis wyzyskuje do końca. Nie bez znaczenia pozostaje jego psychologiczne wykształcenie, dzięki któremu „Śmiertelna intryga” spełnia niemałe zadanie edukacyjne. Śledząc pracę Liebermanna, dowiadujemy się, jak rodziła się nowa, rewolucyjna dziedzina wiedzy, początkowo kaleka i nieporadna. Psycholog będzie miał z lektury szczególną uciechę.
Tallis świetnie rozumie niezwykłość Europy przełomu wieków i ze sporym talentem odmalowuje świat bezpowrotnie odchodzący w przeszłość. Oczami Liebermanna oglądamy zmierzch Habsburgów, kryzys religijności i ostatnie dni la belle epoque. Jeszcze nic się nie wali, nic nie pęka – świat w powieści trzeszczy i wiemy, że zacznie się rozpadać zaraz po przeczytaniu ostatniej strony.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze