„American dream. Niedopowieść”, Natalia Bielawska
MAGDALENA SOŁOWIEJ • dawno temuBielawska ma talent do opowiadania krótkich, dowcipnych historii. Z wdziękiem i oryginalnością obnaża polskie wyobrażenia o Stanach Zjednoczonych – krainie miodem i mlekiem płynącej. Prosta fabuła, pomysły zaczerpnięte z życia. Każdy odnajdzie w nich swoje oblicze lub odzwierciedlenie otaczającej go rzeczywistości. To opowieść o zabawnych perypetiach ludzi, którym przyszło zamieszkać w kraju fascynującym, odpychającym i pełnym sprzeczności zarazem.
Natalia Bielawska ma talent do opowiadania krótkich, dowcipnych historii. Z dużym wdziękiem i oryginalnością obnaża polskie wyobrażenia o Stanach Zjednoczonych – krainie miodem i mlekiem płynącej, nazywanej przez niektórych przystanią emigrantów albo kolebką wolności i demokracji. Prosta fabuła, pomysły zaczerpnięte z życia. Każdy czytelnik odnajdzie w nich swoje oblicze albo wierne odzwierciedlenie otaczającej go rzeczywistości. To opowieść o zabawnych perypetiach ludzi, którym przyszło zamieszkać w kraju fascynującym, odpychającym, pełnym sprzeczności.
Natalia Bielawska ma talent do opowiadania krótkich, dowcipnych historii, a w dobie sztuki eksperymentalnej i nietrafionych pomysłów na literaturę jest to szczególnie cenna umiejętność. Prosta fabuła, pomysły zaczerpnięte z życia – te elementy sprawiają, że American dream staje się słynnym stendhalowskim zwierciadłem „przechadzającym się po gościńcu” – zwierciadłem, w którym każdy czytelnik odnajdzie swoje oblicze albo wierne odzwierciedlenie otaczającej go rzeczywistości.
Autorka „niedopowieści” z dużym wdziękiem i oryginalnością obnaża polskie wyobrażenia o Stanach Zjednoczonych – krainie miodem i mlekiem płynącej, nazywanej przez niektórych przystanią emigrantów albo kolebką wolności i demokracji. Bohaterką książki jest młoda polska studentka, która wyjeżdża do USA w poszukiwaniu pracy. Natalia trafia m.in. do domu Jana – Polaka, który, w przeciwieństwie do większości swoich rodaków, dba o kondycję i wygląd oraz pilnuje, aby codziennie zjadać odpowiednią ilość zdrowego jedzenia. Pech chce, że mężczyzna (z całą pewnością erotoman) próbuje poderwać naszą bohaterkę: Nareszcie sama. Co on sobie myśli? Że trafił na dziewczynkę, która przyjechała do USA, żeby robić karierę kosztem bogatych starszych panów? Że jestem jak bohaterka „Jedenastu minut”? Że kupi mi samochód, naszyjnik z pereł i ja się zachwycę, […] śpiewając na jego cześć hymny pochwalne? God blame America.
Natalia nie traci nadziei na znalezienie dobrej posady. Mają jej w tym pomóc agencje pośrednictwa pracy, których w Stanach Zjednoczonych jest mnóstwo. Niestety okazuje się, że takie poszukiwania nie zawsze muszą zakończyć się sukcesem, a przyjazna Ameryka dla ludzi bez pieniędzy nie jest już taka gościnna.
Autorka powieści American dream skutecznie obnaża amerykańskie stereotypy dotyczące pracy, emigracji, poziomu życia. I jednocześnie buduje z nich wciągającą, pełną inteligentnego humoru narrację. Na szczęście książka Natalii Bielawskiej nie aspiruje do miana literatury odkrywającej głębię konfliktów, emigranckich problemów, uprzedzeń i stereotypów. To raczej opowieść o zabawnych perypetiach ludzi, którym przyszło zamieszkać w kraju fascynującym, odpychającym, pełnym sprzeczności. Każdy, kto choć raz w życiu wyruszył za Ocean w celach zarobkowych, z przyjemnością „zmierzy się” z Ameryką widzianą oczami młodej studentki z kraju nad Wisłą. Oczywiście American dream to nie tylko zabawna historia polskich gastarbeiterów. To także refleksja o typowych Amerykanach, których spotkać możemy na ulicach Nowego Jorku, Los Angeles lub San Francisco. Ważne jest w tym wszystkim to, że Natalia Bielawska ma duży dystans do opowiadanych historii. Dzięki temu humor, ironia i nostalgia są tak przekonujące i autentyczne.
Trudno nie zgodzić się z Wojciechem Cejrowskim, który w tekście adresowanym do Natalii Bielawskiej napisał: Trylogię można czytać w trakcie odkurzania i nic nie stracić – Pani książka zabiera całą pojemność głowy, zatem stanęlibyśmy z odkurzaczem w połowie dywanu zaczytani. To rzeczywiście może się zdarzyć.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze