"Monologi waginy" Evy Ensler
MAGDALENA LITTERER • dawno temuMisją "Monologów waginy" jest pomóc kobietom przestać się siebie wstydzić i winić z takich powodów, które nie powinny być powodem do poczucia wstydu czy winy. Dzięki Eve Ensler i jej "Monologom waginy" rozumiem, przeciwko czemu powinnam się buntować, choć z nie mam co ukrywać, że do pełnego sukcesu, a więc pełnego komfortu artykulacji przekonań i po prostu nadawania rzeczom nazw właściwych jest jeszcze przede mną daleka droga.
W bieżącym roku, po 6 latach od nowojorskiej premiery teatralnej, w Polsce ukazały się drukiem"Monologi Waginy" Evy Ensler. Zresztą wersja książkowa to tylko jedno z przedsięwzięć i "efektów ubocznych", które pociągnął za sobą sukces "Monologów Waginy"na deskach Broadwayu. Eve Ensler uczyniła ze swojej sztuki teatralnej sprawęhumanitarną, międzynarodowy ruch "dnia W" (V-day: vagina, victory,violance) oraz pierwszy na świecie bezpłatny i charytatywny franchisingartystyczny. Bezpłatny nie oznacza, że niedochodowy; fundusz zasilany z zebranychwśród publiczności "Monologów waginy" przekazuje więcej środków na walkę z przemocą wobec kobiet niż UNIFEM — Fundusz Rozwoju Kobiet ONZ.
Wersję książkową "Monologów waginy" otwiera antropologiczno-etnologiczny wstępGlorii Steinem, jednej z czołowych amerykańskich feministek, gdzie wysuwa onakoncepcję pochwy — świątyni życia, którą w kulturze patriarchatu odarto z sacrum;naznaczona grzechem pierworodnym potrzebuje penisa, by w postaci kapłana uświęcił to życie, które rodzi się na ołtarzu waginy. Ten sugestywny wywód, być może poza świadomością jego autorki, jest dla polskiej czytelniczki podwójnie istotny:po pierwsze to zwięzła propedeutyka amerykańskiej myśli feministycznej, a po drugie, już zupełnie trywialnie, okazja by przygotować organizm na przyjęcie większych dawek bezpruderyjnego opowiadania o seksualności kobiecej- oba doświadczenia praktycznie obce nam, Polkom.
Część właściwa książki, czyli monodram, na który składa się 17 odrębnych monologówpoprzedzonych wstępem autorki i uzupełnionych faktami na temat poszanowaniapraw kobiet i przesądów narosłych wokół kobiecej seksualności na świeciejest objętościowo niepokaźna, ot, lektura na jeden wieczór z dużym zapasemna przemyślenia po.
W sensie artystycznym "Monologi waginy" też nie są wielkim dziełem, powiedziałabym nawet, że w ogóle nie sposób, mając w pamięci dorobek naszejziemskiej cywilizacji, zaliczyć monodram Evy Ensler do literatury. Autorka odsłaniakulisy swojego warsztatu: "Jedne monologi są prawie w całości wywiadami, na inne złożyło się kilkanaście wywiadów, a przy niektórych wywiad posłużył mi za punkt wyjścia i nieźle po nim pohasałam". Mam wrażenie, że Eve Ensler poważyła się tylko w przypadku jednego monologu, zatytułowanego "Moja pochwa była moją wioską"na prawdziwie twórczą ingerencję w oryginalny tekst wywiadu, czego efektem jest, z pewnym wahaniem używam tego słowa, ale jednak niezaprzeczalnie, poezja:Moja pochwa była zielona, różowe nawodnione
pola, krowy mruczą, słońce stoi na niebie, luby
chłopak delikatnie muska żółtą słomką…Poza tym wyjątkiem, "Monologi waginy" są nie tyle okazją do odkryć oryginalnych próbek prozy i poezji nowojorskiej feministycznej awangardy, co impulsem do przemyślenia całej masy zagadnień "okołowaginowych", które dotąd jakoś mi umknęły. Na niektóre monologi i wydarzenia opisane w książce Evy Ensler wpierw zareagowałam wręcz alergicznie; wielotysięcznytłum kobiet w czasie uroczystości "Dnia W" skandował: C I P A, monolog waginy"Odzyskałam cipę". Boże, jakie to amerykańskie — kręciłam z dezaprobatą głową — i czemu ma tosłużyć? Ale tekst zmusił mnie do tego, by sięgnąć pamięcią do moich historii i w konsekwencjido przyznania Eve Ensler i tysiącom jej zwolenniczek racji. Dlaczego tak było,że w szkole podstawowej na wf-ie chłopcy z zupełną swobodą skarżyli się pani nauczycielce:"proszę pani, a on mnie kopnął w jaja" i dlaczego ja, złośliwie kopnięta tam przez jednego palantai zwijając się z bólu skłamałam pani, że zostałam kopnięta w brzuch, a co gorsza teraz używamzaimka "tam", zamiast nazwać rzecz po imieniu!?!
Misją "Monologów waginy" jest pomóc kobietom przestać się siebie wstydzić i winić z takichpowodów, które nie powinny być powodem do poczucia wstydu czy winy. Dzięki Eve Ensleri jej "Monologom waginy" rozumiem, przeciwko czemu powinnam się buntować,choć nie mam co ukrywać, że do pełnego sukcesu, a więc pełnego komfortu artykulacjiprzekonań i po prostu nadawania rzeczom nazw właściwych jest jeszcze przede mną dalekadroga. Jak każdą lekturę pobudzającą do autorefleksji bez wahania polecam.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze