"Zwyczajni bohaterowie", Scott Turow
MAGDA GŁAZ • dawno temu„Zwyczajni bohaterowie” to książka wyważona. Z jednej strony nie ma tu zbytniego heroizowania ludzi, które zdarza się w wielu wojennych powieściach; z drugiej strony Turow pokazuje, jak koszmarna rzeczywistość ujawnia wszystkie złe i dobre ludzkie instynkty i emocje. To historia o prawdziwych bohaterach, a zarazem zwyczajnych ludziach. To ważna, choć trudna powieść.
„Wszyscy rodzice mają sekrety przed swoimi dziećmi. David miał znacznie więcej niż inni” – już pierwsze zdania powieści „Zwyczajni bohaterowie” Scotta Turowa zapowiadają, jakiej problematyki książka dotyczy. Od początku wiadomo, że będzie o skrywanej tajemnicy, jednak ta wiedza wcale nie powoduje, że powieść staje się przewidywalna. Wręcz przeciwnie, autor tak splata wątki, gmatwa historię, podaje kolejne fakty, że ciekawość czytelnika wzrasta.
Powieść rozpoczyna się w chwili, gdy Stewart Dubin odnajduje plik listów z czasów II wojny światowej pisanych przez jego niedawno zmarłego ojca Davida do narzeczonej Grace. Z pism tych wynika, że David, pracujący jako prawnik w Wojskowym Biurze Śledczym, stanął przed sądem wojennym i został skazany na karę więzienia. Nieznane dotąd fakty z życia ojca stają się dla Stewarta na tyle intrygujące, że postanawia odkryć prawdę o człowieku przez całe życie mu bliskim, o którym – jak się okazuje – niewiele wiedział. Stewart, emerytowany dziennikarz przez całe zawodowe życie obserwujący i opisujący sprawy sądowe, rozpoczyna dziennikarskie śledztwo. Przeszukuje archiwa wojskowe, przywłaszcza listy od Grace, w końcu w jego ręce trafia pamiętnik napisany przez ojca w areszcie domowym.
„Zwyczajni bohaterowie” mają dwóch narratorów. Pierwszym jest Stewart Dubin, który szuka prawdy o ojcu. Podczas swojego śledztwa Stewart dowiaduje się prawdy o nim, zaczyna rozumieć, dlaczego nigdy nie wyjawił mu swojej tajemnicy, a nadto zaczyna pojmować okrucieństwo wojny. Dopiero po śmierci Davida syn poznaje swojego ojca i wtedy czuje, że nigdy wcześniej nie był mu tak bliski. Drugim narratorem jest sam David i to właśnie historia przez niego opowiedziana stanowi większą część powieści. To on mówi o wojnie, w której uczestniczył. Najpierw jako prawnik na tyłach frontu miał za zadanie aresztować Roberta Martina uznanego za rosyjskiego szpiega, potem trafił w samo centrum walk jako uczestnik bitwy o Ardeny.
To, co najbardziej ujęło mnie w tej powieści, to mówienie o wojnie bez patetyczności. Turow nie stawia pomników ludziom, którzy żyli w tych trudnych czasach. Pokazuje prawdę o wyborach podyktowanych przez wojnę. Właściwie każda postać pojawiająca się w powieści ma na koncie małe i większe kłamstwa, tajemnice, o których woli milczeć, musi podejmować wybory często diametralnie zmieniające życie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze