„Obrona szaleństwa”, Woody Allen
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuNowojorski pisarz, aktor, reżyser i scenarzysta za punkt honoru postawił sobie walkę z wszelkimi rodzajami tabu i nie ukrywa przy tym, że bardziej interesują go ludzie „nieposkładani”, cierpiący na kompleksy, fobie i paranoje, z trudem radzący sobie z rzeczywistością. To właśnie w ich obronie, a więc w obronie szaleństwa staje Woody Allen. Potrafi „przyczepić się” do wszystkiego: do religii, polityki, seksu, sztuki i nauki. Dla niego nie ma świętości. A przy tym jest szaleńczo zabawny!
Woody Allen przyzwyczaił nas do swoich tekstów – absurdalnych, surrealistycznych, przesyconych aluzjami literackimi, filmowymi i teatralnymi. Książki Allena można kochać albo nienawidzić, ale być obojętnym wobec nich jest raczej nie sposób. Jeśli możemy pochwalić się dobrą znajomością współczesnej kultury, poczujemy się swojsko wśród bohaterów opowiadań Woody’ego Allena. Jednak musimy mieć do wszystkiego odpowiedni, intelektualny dystans, bo bez niego nie przebrniemy nawet przez pierwszą stronę książki. Ten nowojorski pisarz, aktor, reżyser i scenarzysta za punkt honoru postawił sobie walkę z wszelkimi rodzajami tabu i nie ukrywa przy tym, że bardziej interesują go ludzie „nieposkładani”, cierpiący na kompleksy, fobie i paranoje, z trudem radzący sobie z rzeczywistością. To właśnie w ich obronie, a więc w obronie szaleństwa staje Woody Allen.
Zbiór opowiadań Allena otwiera tekst poświęcony powieściopisarzowi i dramaturgowi Hansowi Metterlingowi. Pretekstem do refleksji stało się wydanie długo oczekiwanych na rynku Zebranych rachunków z pralni Hansa Metterlinga. Publikacja ta jest o tyle ważna, że są w niej zawarte informacje niezbędne do pełnego zrozumienia tekstów Metterlinga. I tak rachunek nr 3 pozwolił historykom literatury wyjaśnić, dlaczego Horst Wassermann, ślusarz-impotent z Fileta śledziowego, zabija dla świeżej pościeli, a inna bohaterka Metterlinga, Jenny, idzie do łóżka z Klinemanem, którego darzy nienawiścią za smarowanie masłem jej matki. Zawartość rachunku jest następująca: 6 chusteczek, 5 podkoszulków, 8 par skarpet, 3 prześcieradła, 2 poszewki. Dlaczego ten rachunek jest tak ważny? Bo tu po raz pierwszy Hans Metterling ujawnia swoją fascynację świeżo wykrochmaloną pościelą.
Oczywiście Woody Allen nie byłby sobą, gdyby nie napisał kilka słów o ortodoksyjnych żydach. Przypowieści chasydzkie ze wskazówkami interpretacyjnymi znanego uczonego to tekst, w którym Allen przytacza kilka dialogów między słynnymi rabinami a ludźmi poszukującymi odpowiedzi na najważniejsze życiowe pytania. Bohaterem jednej z przypowieści jest rabin Szimmel z Krakowa. To do niego udał się człowiek, który nie umiał znaleźć męża dla swojej brzydkiej córki. Rabin zapytał, go jak brzydka jest dziewczyna, na co uzyskał odpowiedź: Gdyby leżała na talerzu ze śledziem, nie odróżniłbyś ich od siebie. Sztukmistrz z Krakowa myślał długo, aż wreszcie rzekł: - Z jakim śledziem? […] - Eee… Z bismarckiem. – To niedobrze – oświadczył rabbi. – Gdyby to były matiasy, miałaby większe szanse.
W jednym z opowiadań Allena pada fundamentalne pytanie: Któż może orzec, kto z nas jest naprawdę szalony? Wyraża ono to, co dla twórczości tego pisarza jest bardzo charakterystyczne: poszukiwanie ukrytych korzeni szaleństwa, obłudy i pozoru tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa. Przecież nowojorski ekscentryk, znany ze swoich romansów, we wszystkim, co robi, odwraca kota ogonem, po to tylko, by pokazać, że z pozoru poważna sytuacja, w której biorą udział np. zacni, poważani przez wszystkich obywatele, jest naszpikowana olbrzymi komizmem, a tylko z szacunku, przyzwoitości albo, zwyczajnie, z braku społecznej odwagi, nie potrafimy tego przyznać. Allen potrafi „przyczepić się” do wszystkiego: do religii, polityki, seksu, sztuki i nauki. Dla niego nie ma świętości. A że przy tym jest szaleńczo zabawny? To akurat zupełnie nam nie przeszkadza. Jeśli więc nie akceptujemy tego, że w swoich ostatnich filmach stanowczo odcina się od komizmu i ironii, powinniśmy sięgnąć do jego twórczości literackiej.
Jedna drobna rada dla tych, którzy czytali już niektóre książki Woody’ego Allena, m. in. Skutki uboczne, Bez piór i Wyrównać rachunki. To właśnie z tych zbiorów pochodzą teksty opublikowane w tomie Obrona szaleństwa, a pierwotnie wydrukowane w New Yorkerze). Cóż, autor Zebranych rachunków z pralni Hansa Metterlinga bardziej wierny jest zasadzie „jeden film na rok” niż „całe życie dla literatury”. Nikt jednak nie powiedział, że Woody Allen to człowiek bez wad. Któż inny, jak nie on, wymyśliłby powiedzenie: Achilles miał tylko piętę Achillesa. Ja mam całe ciało Achillesa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze