"Kobiety ich mężczyzn", Sofija Andruchowycz
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTej książki nie powstydziłby się żaden poeta. Opowiadania Sofii Andruchowycz to poetycka wrażliwość zamknięta w prozatorskiej formie. Bohaterkami tej książki są kobiety żyjące w osobnej przestrzeni, z dala od mężczyzn. Doskonale sobie z tym radzą, wypełniając swój świat charakterystyczną dla siebie wrażliwością i umiejętnością wsłuchania się w to, co mówi codzienność. Jednak nie zawsze udaje się uciec przed okrucieństwem mężczyzn. Czasami ich egoizm wywołuje złość, strach, samotność i poczucie zagubienia.
Z tyłu okładki książki wydanej przez wydawnictwo Czarne widnieje uśmiechnięta młoda dziewczyna przytulająca wielkiego psa. To Sofija Andruchowycz, która o swojej sympatii do psów (i jazdy na rowerze) pisze w opowiadaniu „Roverandom”. Autorka zaprasza nas do dziwnego, trochę niesamowitego świata ukraińskich parków, gdzie ona i jej przyjaciółka Mericzka jeżdżą na wymarzonych przez siebie rowerach i wciąż mają za mało czasu na rozmowę. Wszystko to osadzone jest w onirycznej, poetyckiej atmosferze, w której niczym nieziemska zjawa pojawia się senny bazar i pokryte lodem jezioro (po jednej z takich wycieczek narratorce przyśnił się nosorożec malutki jak królik, a Mericzce śniło się, że siedziały na rozłożonym kocu, dookoła były porozrzucane brzoskwinie, gdzieś dzwonił telefon…). Jakby tego było mało, pod koniec opowiadania pojawia się jeszcze tajemniczy karzełek, który niczym błyskawica przemierza na swoim rowerze senną przestrzeń pokrytego śniegiem parku. Gdybyśmy chcieli powiedzieć, o czym w istocie jest to opowiadanie, mielibyśmy niemałe problemy, bo wyjątkowość tej historii tkwi przede wszystkim w niedopowiedzeniach, sugestiach, tajemniczych dialogach. To wszystko spaja energia, którą odczuwamy na kilka sekund przed zaśnięciem, kiedy nie wiemy już, czy to, co widzimy, jest jawą, czy snem.
Identyczny nastrój buduje Andruchowycz w opowiadaniu „Izabela”. Rozpoczyna się ono od słów: Już wtedy, podczas naszego pierwszego spotkania, dookoła niej krążyły anioły śmierci. Kim jest Izabela? Dlaczego narratorka tak wnikliwie wpatruje się w jej oczy, wsłuchuje się w brzmienie jej głosu? O Izabeli wiemy niewiele: ona nigdy nie bała się duchów, które do niej przychodziły, w jej palcach było wciąż nerwowe drżenie, a w oczach ciągła niepewność.
W ten niezwykły świat kobiet żyjących ze sobą, kochających się, spragnionych swojej obecności wkradają się mężczyźni – brutalni, nieokrzesani, epatujący siłą i okrucieństwem. W opowiadaniu „Blair Witch Project” bohaterka wplątuje się w związek z gangsterem, który szybko wykorzystuje jej łatwowierność. Z kolei „Notatka wyjaśniająca” to gorzka opowieść zdradzanej żony. Ilona nie skarży się, nie szuka przyczyn zdrady, godzi się na wszystko. Jest ze swoim mężem, bo nie widzi innego rozwiązania. Trzyma ją przyzwyczajenie, poczucie bezpieczeństwa, odrobina tlącej się jeszcze miłości. Ale i ona bardzo szybko wygaśnie. Ostatnie opowiadanie „Luba” to drastyczna relacja o tym, w jaki sposób mężczyzna, który znalazł w swoim mieszkaniu zmasakrowane zwłoki kobiety, pozbywa się ciała, precyzyjnie, z pełną świadomością, ćwiartując je i pakując do woreczków. To jedyna w całym cyklu opowieść męskiego narratora, ukazująca w sposób symboliczny jego stosunek do kobiecego ciała.
Wyjątkowość opowiadań Sofii Andruchowycz tkwi w relacjach uczuciowych, które łączą bohaterki. Są one głęboko erotyczne, przesycone wrażliwością, miękkością i ciepłem. Ta wrażliwość pozwala im szerzej otworzyć oczy na świat, wczuć się w jego rytm, pulsowanie, odnaleźć jego niezwykłość. Krople szeleszczą w liściach kasztanów. Nareszcie nie piszczą słowiki – pewnie przykrywają skrzydłami swoje pisklęta – mówi bohaterka opowiadania „Ruth” – Zamilkł nawet osioł, który kilka nocy pod rząd smutno ryczał i nie dawał mi zasnąć. Krople szeleszczą w liściach rytmicznie, miękko i wyraźnie – tej nocy, kiedy jest tak chłodno i cicho, nareszcie mogłabym się wyspać. Słusznie zauważyła w recenzji Justyna Jaworska, że proza Andruchowycz ma w sobie „czarny humor, świetne puenty i metafory, a wszystko opowiedziane płynnie i lekko”. Jej opowiadania to właściwie poetyckie impresje, szkice poruszające się gdzieś na powierzchni znaczeń. Ale Sofija Andruchowycz to nie poetka, tylko świadoma swojego warsztatu prozaiczka, która doskonale wie, dokąd zmierza.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze