"Nowa pieśń", Jan Karon
MAGDA GŁAZ • dawno temuPowieść czyta się jak dobra bajkę na dobranoc, która zawsze dobrze się kończy. Chciałoby się zamieszkać w powieściowym Mitford czy też Whitecap, chciałoby się, żeby fikcja stała się rzeczywistością. „Nowa pieśń” to książka, która działa jak balsam na skołatane nerwy, pozwala na chwilę oderwać się od zwariowanego i szalonego życia, odetchnąć od niego - zapomnieć o smutkach i bolączkach dnia codziennego. Istne panaceum na zły humor. Polecam tym, którym zwykłe życie doskwiera!
Zanim Jan Karon została pisarką, przez wiele lat pracowała w branży reklamowej. W końcu postanowiła spełnić swoje marzenie i napisać pierwszą powieść. Debiutowała książką „W moim Mitford”, która szybko stała się bestsellerem. Kolejne tomy opowiadające o pewnym małym amerykańskim miasteczku zyskały rzesze wielbicieli, a mieszkańcy Mitford zaczęli być traktowani jako synonim dobrych sąsiadów i przyjaciół. „Z całego serca usiłuje pisać powieść, która jest czystą lekturą, która sprawia, że ludzie się śmieją, i po której czują się pokrzepieni”- mówi autorka o istocie swojego pisarstwa. Jeden z recenzentów nazwał jej powieści „literacką strawą dla ducha”. Faktycznie, książki tej amerykańskiej pisarki sprawiają, że ludzie wydają się lepsi, świat nabiera barw, a życie wyrazistszego smaku. Nie są to powieści z najwyższej półki i można spokojnie założyć, że nie staną się nigdy klasyką światowej literatury. Są to jednak przyzwoicie opowiedziane, radosne historie o zwyczajnych ludziach i ich codziennym życiu. Karon nie udaje przed samą sobą i nie usiłuje stworzyć wiekopomnego dzieła, i zapewne dlatego nie uzurpuje sobie również prawa do moralizowania. Stąd być może bierze się duża popularność jej książek. Bohaterowie powieści Karon nie są ludźmi „wybitnymi”, a jednak książki pisarki są wyjątkowe. Prostota narracji i fabuły czyni wykreowaną fikcję bliższą naszemu życiu.
Piąty tom z serii poświęconej Mitford pod tytułem „Nowa pieśń” przenosi czytelnika nie tylko w znane czytelnikom zakątki miasteczka, lecz także na wyspę Whitecap, gdzie pastor Tim Kavanagh i jego żona Cynthia postanawiają zamieszkać, aby otoczyć opieką duszpasterską małą parafię. Muszą pożegnać się ze swoimi parafianami, spakować tony książek, które oboje z namiętnością czytają, zostawić dorastającego syna i wyruszyć w daleką podróż. Ich obawy, czy zdołają znaleźć swoje miejsce na wyspie i wśród nowych ludzi, szybko się rozwiewają, bo okazuje się, że podobnie jak w Mitford, tak i w Whitecap, ludzie są im życzliwi. Także i ono pełne jest ludzkich osobliwości i indywidualności. Kimś takim jest Junior Bryson, stary kawaler, który poszukuje wielkiej miłości i daje ogłoszenia w gazetowym kąciku samotnych serc. Chce znaleźć kobietę spoza wyspy, bo według niego „znalezienie kobiety, do której trzeba się będzie przeprawiać na ląd, czyni wszystko bardziej romantycznym”. Z kolei siedemdziesięcioczteroletnia panna Bridgewater ubiega się o prestiżową posadę kościelnego organisty. Sąsiadem głównych bohaterów jest nieco ekscentryczny i stroniący od ludzi Morris Love, utalentowany muzyk, który nigdy nie wychodzi poza swoją posiadłość. W domu Tim i Cynthia opiekują się natomiast małym Jonathanem, który w czasie, kiedy jego matka leczy poważną depresje w szpitalu, daje się pastorowi i jego małżonce nieźle we znaki. Wprowadza w ich życie chaos, ale i trochę dziecięcej radości tchnącej ciekawością świata. Z każdym dniem stają się zresztą sobie bliżsi.
„Nowa pieśń” to powieść, która płynie powoli, czasem sennie, spokojnie niczym nurt rzeki na nizinie. Nie ma tutaj nagłych zwrotów akcji, nieoczekiwanych zdarzeń. Nic nie zagraża w sumie dość beztroskiemu życiu rodziny Kavanagh i nie zapowiada się, żeby nagle musiało się coś w nim zmienić. Nawet, kiedy syn zostaje niesłusznie oskarżony o kradzież, potrafią odnaleźć się w tej niełatwej sytuacji. W ich codziennym funkcjonowaniu nie ma miejsca na szamotaninę i nie wkrada się w nie nigdy histeria. Można im pozazdrościć tego spokoju i opanowania.
Inne powieści z serii poświęconej miasteczku Mitford to „Światełko w oknie”, „Te wysokie, zielone wzgórza”, „Do Kanaanu”. W przygotowaniu “Wspólne życie”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze