„Niedziela, która zdarzyła się w środę”, Mariusz Szczygieł
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuMariusz Szczygieł to jeden z najlepszych polskich reportażystów. Zbiór kapitalnych reportaży, który ukazał się w wydawnictwie Czarne, został napisany w latach 1989-1996, zanim autor stał się telewizyjną gwiazdą i zaczął pisać o Czechach. Ich tematem jest to, co działo się w Polsce w pierwszych latach po zmianie ustroju. Niektórzy Polacy wypłynęli na szerokie wody, świetnie odnajdując się w nowej sytuacji. A niektórzy od razu ustawili się na straconej pozycji. I to o nich przede wszystkim pisze Mariusz Szczygieł.
Mariusz Szczygieł to z całą pewnością jeden z najlepszych polskich reportażystów. Dzięki niemu czytelnicy wielokrotnie mieli okazję poznać czeską kulturę od podszewki, spacerując ze Szczygłem po ulicach Pragi, zaglądając do czeskich pubów oraz w głąb duszy typowego Czecha. Co nie znaczy, że autor Gottlandu nie interesuje się Polską. Dowód: zbiór kapitalnych reportaży, który ukazał się w wydawnictwie Czarne pod wielce intrygującym tytułem Niedziela, która zdarzyła się w środę. Książka ta (pierwsza publikacja Szczygła w ogóle) to zbiór reportaży napisanych w latach 1989–1996, zanim autor stał się telewizyjną gwiazdą i zaczął pisać o Czechach. Ich tematem jest to, co działo się w Polsce w pierwszych latach po zmianie ustroju. A działo się naprawdę dużo. Niektórzy Polacy wypłynęli na szerokie wody, świetnie odnajdując się w nowej sytuacji. A niektórzy od razu ustawili się na straconej pozycji. I to o nich przede wszystkim pisze Mariusz Szczygieł. Zbiór jego reportaży ukazał się po raz pierwszy w 1996 roku. Wydawcy doszli jednak do wniosku, że warto wrócić do książki i spojrzeć raz jeszcze, z kilkunastoletniego dystansu na to, co działo się w Polsce po upadku komunizmu.
Nie sposób jest opowiedzieć o wszystkich bohaterach, o których pisze Szczygieł. Dlatego skupmy się na tytułowym rozdziale, w którym poznajemy osoby zwolnione z fabryki sprzętu elektronicznego Elwro. Otóż w 1993 roku zakład ten kupił niemiecki koncern Siemens. Polacy postawili warunek: z ponad tysiąca pracowników Niemcy zwolnią maksimum trzysta, a siedemset osób pozostawią w zakładzie na półtora roku. Niestety dwa miesiące później nowy właściciel stwierdził, że do pracy wystarczy mu tylko 200 osób. A Ci, którzy zwolnią się na własną prośbę, otrzymają 25 miesięcznych pensji. Suma od 40 do 100 milionów dziś wydaje nam się niebotyczna, ale wystarczy zajrzeć do jednego z tekstów Szczygła, by przekonać się, że np. zakupienie kurtki w tamtych czasach to był wydatek rzędu 1 miliona 100 tysięcy złotych, a zakupienie butów zimowych dla całej rodziny to prawie 2,5 miliona. Ale pracownicy Elwro nie mieli wyboru. A kiedy tracili pracę, zaczynała się tragedia. Dla wszystkich: księgowej, kierowcy, pani od zaopatrzenia, mechanika i magazynierki. Dlatego jedna z bohaterek mówi: […] my jesteśmy przeznaczeni do likwidacji.
Bohaterowie Szczygła opisują swoje zmagania z urzędami, walkę o zasiłek dla bezrobotnych oraz o możliwość podjęcia pracy — jakiejkolwiek. Dlatego polski reportażysta zagląda do ogłoszeń o pracę, publikowanych w codziennej prasie. Wystarczy przeczytać nagłówki, by zrozumieć powagę sytuacji: Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej prosi o pomoc, Młody, atrakcyjny przyjmie pracę tokarza lub jako pan do towarzystwa, Jestem po krachu finansowym, dla pieniędzy zrobię wszystko, Jeśli posiadasz zbędną odzież dla chłopców 10 i 15 lat, proszę wyślij, bardzo nam ciężko. Szczygieł dociera do większości nadawców tych komunikatów, rozmawia z nimi, rejestruje bardzo intymne, osobiste historie.
Dziś w czasach kryzysu Polacy znów muszą zmagać się z finansowymi problemami. Bo nie wszystkim w naszym kraju żyje się dobrze. Chociaż jesteśmy narodem nad wyraz zaradnym i zapobiegliwym, z niektórymi problemami nie potrafimy sobie poradzić. Mimo wszystko dzisiejsza sytuacja jest o niebo lepsza od tej sprzed kilkunastu lat. Bo mimo wszystko czujemy się stabilniej we współczesnym świecie, przynajmniej światopoglądowo, i wiemy, czego się spodziewać ze strony rządzących. Dlatego warto sięgnąć do książki Mariusza Szczygła chociażby po to, by przekonać się, że kiedyś Polakom trudnej było żyć niż dziś.
I jest jeszcze jeden powód: książce Mariusza Szczygła towarzyszą kapitalne zdjęcia autorstwa Witolda Krassowskiego, który również interesował się latami 1989–1997. Fotografie są czarno-białe, więc idealnie oddają nastrój tamtych chwil. Widnieją na nich smutne twarze ludzi, którzy nie do końca wiedzieli, co się wokół nich dzieje. Wznowienie tej książki to strzał w dziesiątkę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze